M A M A I PIERWSZA KSIĘŻYC 1969 ' JOLANTA KWAŚNIEWSKA W SPORZE Z NAJSZTUBEM STARA HISTORIA NOWE FAKTY >46 - PDF Free Download (2025)

Transkrypt

1 IyLKU U NAo: ^nltuduuaiyin 1 5intu nłunyui uiutn rit/muaiuln ruiuntrunitnuw >10 ;na 5 zł W TYM 7 % VAT NR 27/ /5342 * ALEXANDER SHULGIN DOKTOR OD EKSTAZY 42 C ZY PIWO ZNIKNIE Z KRUPÓW EK? >24 KSIĘŻYC 1969 ' STARA HISTORIA NOWE FAKTY >46 JOLANTA KWAŚNIEWSKA W SPORZE Z NAJSZTUBEM PIERWSZA M A M A I

2 V.volkswagen.pl Infolinia: (opłata jak z a jeanostkę iaryiikdcyj.14 N ARYSO W A Ł M AREK RACZKO W SKI; FO T. JACEK M A R C ZEW SK I/FO R U M, JE R Z Y D U D EK/FO TO R ZEPA Dyplomatycznie powiedziane Odsyłałbym do pana premiera, bo jest ekskluzywnym posiadaczem planów rządowych I I POSTAW ÓW P A C c i ]ES2CZ 3 i)u^ U/f o c 6 fję 2- Sławomir Nowak, szef doradców premiera, zapytany, czy Donald Tusk planuje zmiany w rządzie fłeligl i. Powiedział, co wiedział czu\n,k«porwo^ k ł a n. e r a d.,a więcej obrazków na Dla zdrowia J * psychicznego od czasu do czasujakposeł Rzeczypospolitej dostanie łomot w mediach, to też trochę większej pokory nabierze Nowy Golf. Niezmiennie doskonały. A d a p ta c y jn e zaw ieszen ie DCC z m ie n ia jazd ę w n a jtru d n ie jsz y c h w a ru n k a c h w k o m fo rto w ą p o d ró ż. T echnologia TSI całkow icie z m ie n ia m y ślen ie o m o cy i p o je m n o śc i silnika. A u to m a ty c z n a sk rzy n ia b ieg ó w DSG z m ie n ia p rz e ło ż e n ia w m g n ie n iu oka. P erfekcyjne w y ciszen ie z a m ie n ia w n ę trz e sa m o c h o d u w oazę sp o k o ju. P ark A ssist z m ie n ia p ark o w an ie w d z ie c in n ą zabaw ę. Je d n o p o z o sta je b e z zm ian. N ow y G olf w y p rzed za k o n k u ren cję. Golf. Najchętniej kupow a n y sam ochód w Europie. Z d o b y w c a tytułu W orld C ar of the Year Teraz d o s tę p n y z siln ik iem 1.6 TDI, o śre d n im sp a la n iu 4,51/100 k m i p o zio m ie em isji C g /k m. OCastrol x wizualizacją, i nvrr» zasilaniem,. autoalam'* ^ j inikiem funkcją siedxenio priednie Das Auto. W TYM TYGODNIUN,E P,SZEMY-...o Jerzym Buzku, kiedyś premierze rządzącym tak długo, że już nikt nie mógł na niego patrzeć, a teraz Wielkiej Dumie Wszystkich Polaków z racji objęcia stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Bo nawet euroentuzjasta widzi, jaka ta Europa cwana - dali mu tylko pół kadencji, żeby nie zdążył się znudzić....o Sławomirze Siwku. Bo zanim zdążymy wydrukować numer, może być całkiem nieaktualne, kim aktualnie jest, skoro on sam - pełniąc obowiązki prezesa TVP powierzone mu przez radę nadzorczą, która właściwie już nie istniała, choć jeszcze chwilowo działała - pewien jest tylko jednego: Hanny Lis do pracy nie przywróci. W życiu....o Andrzeju Olechowskim, jednym z największych polskich polityków (przynajmniej gabarytowo). Bo podobnie jak on uznał, że najlepszym sposobem powrotu do polityki jest ogłosić ten powrót i pojechać na urlop, tak my uznaliśmy, że jeszcze zdążymy mu się przyjrzeć, zanim powróci, by przepaść potem raz na zawsze....o Ludwiku Dornie, który też zapowiada powrót do polityki przez duże P. Bo nie chcemy zapeszyć - niech wraca. Ostatnio słabiej bije źródło cytatów, a w tej kwestii były marszałek jest niezawodny. Pewnie w ramach rozgrzewki powiedział o PiS, że to partia typu sułtan i jego eunuchy polityczne, tak jak w imperium osmańskim. Sułtan nie musi liczyć się z eunuchami. Ostro. Daleko zajdzie....o Bernardzie Madoffie (obecnie więzień nr ), który wynajął konsultanta specjalistę, by pomógł mu znaleźć najlepsze możliwe więzienie, gdzie spędzi pewną część z wyznaczonych mu 150 lat kary za megaprzekręt. Bo to musiałaby być dość długa historia o tym, ile typów więzień ma Ameryka i jakich typów nawet taki Madoff nie zdoła tam uniknąć. Zresztą kto wie, może 0 tym napiszemy?...o tym, kto napisał 1 kiedy: młode dziewice, z krzyżykami na piersiach, na plecach, na głowach i Bóg wie gdzie, niczego nie żałowały dla»ojczyzny i walecznych jej obrońców«. Bo tych nielicznych, którzy wiedzą, cytat nie zdziwi, a ci zaciekawieni, muszą poczekać na rozwiązanie dwa tygodnie i kupić następny numer Przekroju. * Sebastian Karpiniuk, poseł PO, o sobie - musiał przeprosić posłankę PiS za nazwanie jej pociągiem pancernym LA ST M INUTĘ + K rzysztof Płyta + O T V P : Skąd wiadomo, że w telewizji dźwięk jest w ażniejszy niż obraz? Bo w szyscy zastanaw iają się, kogo słuchać. Yolkswagen Golf- najchętniej kupowany samochód w Europie w roku 2008 wg JATO Dynamics. Niektóre elementy wyposażenia widoczne na zdjęciu dostępne są za dopłatą. PR ZEK RÓ J 9 LIPC A

3 PRZEDE WSZYSTKIM 6 Komentarze Rafała Kostrzyńskiego i Pawła Moskalewicza PRZEKRÓJ TYGODNIA 10 Powiększenie: Grzebanie w śmieciach 16 I Kraj 17 I Świat 18 I Biznes WYDARZENIA 20 I Rzeki w Polsce mogą służyć jako międzynarodowe drogi wodne zarówno dla transportu, jak i turystyki - tylko nikt nie chce się tym zająć 24 I Zakopane stolicą trzeźwości 26 Zabójstwa kobiet w Ameryce Środkowej i Meksyku to zjawisko kulturowe? 32 I Świat wykradł język Anglosasom LUDZIE 36 I Najsztub pyta: Dlaczego Jolanta Kwaśniewska nie chce zostać prezydentem? 4 0 1Posłanka Marzena Wróbel w komisji śledczej, czyli rottweiler zastąpił bulteriera 42 j Alexander Shulgin - naukowiec promujący dragi 4 4 1Wiadomości o naszej śmierci są przesadzone - mówi Sławomir Noszczak, dyrektor PLL LOT na Amerykę CYWILIZACJA lat minęło, a my wciąż nie wiemy wszystkiego o lądowaniu na Księżycu 51 I Panikologia - tekst nie tylko dla panikarzy y -.r&morr' r y»yf \ r ' < 'f K U L T U R A,, s 3 1 *, ^adtóąir«fl Gohen pod hasłem niesienia l iijierrnicjt Tozkręeił niezwykle dochodowy ^bj^esjie tkpy się, wkręcić Briinowj! 54 I Wspinamy się do domku huculskiej czarownicy i kąpiemy dzieci u Węgrów KULTURA 56 Zjawisko: Nowe wcielenie Sachy Barona Cohena 6 0 1Komiks: Louis na plaży i Spacedog 61 I Film: Era Nowe Horyzonty 6 4 1Muzyka: La Roux i Little Boots 66 I Książki: Janusz Rudnicki Śmierć czeskiego psa 6 8 1Sztuka: Konserwatorzy to adwokaci dzieł sztuki - rozmowa z Iwoną Szmelter j 'A:MHM 3 W tym tygodniu nie piszemy 8 I Listy 59 I Czwarta strona kultury 72 Rozmaitości z krzyżówką, jolką i felietonami 75 I Stopklatka 3, 6,7 2,7 4 I Raczkowski: Rysunki Teraz w największej sieci komórkowej w Polsce możesz gadać i gadać za darmo: minut na letnie pogawędki w Plusie i MixPlusie, superfunkcyjne telefony już od 1 zt. R A Z E M LEPIEJ 4 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 Sprzedaż: Szczegóły w regulaminie i na

4 i >0 NI t/l 1 * > ft- 3 4-> <13 >> w ni E 3 <UN3 2 o CUD u IZ IA*o _ * N w TO a TO 2 i c 3 W 10 TO 4-> U) > PRZEDE WSZYSTKIM _ PO bez wizji telewizji Paweł Moskalewicz KOMENTARZE PIS DOGADAŁ SIĘ Z SAMOOBRONĄ, DO TELEWIZJI PUBLICZNEJ w raca zawieszony pisowski zarząd*. Deal byl prosty: Krajow a Radia Radiofonii i Telewizji uzupełniła wreszcie skład rady nadzorczej TYP, wybierając rekomendowanego przez Sam oobronę Radosława Potrzeszcza, którego poparła pisowska część KRRiT. Dzięki tem u powstała większość zdolna zawiesić prezesa Farfała i odwiesić prezesów Siwka i Bochenka. Było to zresztą ostatnie, co radzie udało się zrobić. Tego samego dnia m inister skarbu, działając jako walne zgromadzenie TVP SA, nie udzielił radzie absolutorium, co definitywnie zakończyło jej żywot. W telewizji trw a pat. Stary i nowy zarząd wzajemnie się nie uznają, obie strony czekają na decyzję KRS, a jakakolw iek będzie, zapowiadają walkę przed sądami. Zdezorientowani pracownicy TVP zaś (a zwłaszcza ci z programów informacyjnych) zastanawiają się, czy wciąż promować będą bliski Farfałowi Libertas, czy jednak znowu PiS i prezydenta, którym sprzyjają Siwek z Bochenkiem. Według komentarzy prawników bardziej prawdopodobne jest to drugie. Prezes Kaczyński na tym na pewno nie straci. A także Kościół, którem u prezes Siwek wierny jest od zawsze. Cyrk, zgroza, groteska. Kpina z obywateli. Ale w ina za dzisiejsze zgorszenie nie spada wyłącznie na dzielące łupy PiS i resztki przystawek. Odpowiedzialność za stan mediów publicznych obciąża także rząd Platform y Obywatelskiej. Od blisko dwóch lat PO bezradnie się m iota, usiłując przygotować sensowny projekt ustawy medialnej i zbudować wokół niej większość zdolną do odrzucenia prezydenckiego weta. Bez skutku. A gdy przychodzi co do czego, m inister skarbu, właściciel TYP, popełnia szkolne błędy, nie tylko otwierając PiS drogę do przechwycenia telewizji publicznej, ale także pozwalając obecnej KRRiT na zakonserwow anie tego stanu na najbliższe trzy lata (bo na tyle zostanie w ybrana nowa, nieodwoływalna rada nadzorcza TVP). Panie premierze, media pu- wstępnego porozumienia w sprawie układu o redukcji zbrojeń (m a zastąpić wygasający w grudniu układ Start I), jak i zgoda na amerykańskie transporty wojskowe do Afganistanu to sukces Miedwiediewa. Rosyjska zgoda na redukcję zbrojeń (oba kraje mają w ciągu siedmiu lat zmniejszyć swój arsenał jądrowy mniej więcej o jedną trzecią) oznacza zapewne ostateczne zarzucenie pomysłu bu- O Choć bez prezesa Urbańskiego, który tak się starał podlizać wszystkim, że teraz nikt go nie chce b,liczn f,t0 w ażn a sp ra w a ' J e' sil szybko m e zrobi pan porządku, Polacy słusznie będą mieli do pana pretensje. A prezes PiS na tym zyska. CE? JEŚLI CHODZI O POLITYKĘ MIĘDZYNAROdową, wizyta Baracka Obamy na Kremlu była najtrudniejszym testem na jego skuteczność. Najkrócej mówiąc, am e rykański prezydent miał dwa wyjścia: przyjąć nieprzejednaną postawę w o bec tandem u P utin- Miedwiediew i niczego nie uzyskać albo pójść na ustępstw a, które z jednej strony trochę ocieplą relacje z Moskwą, a z drugiej Ustępstwa kontrolowane Rafał - narażą go w Wa- j szyngtonie na krytykę Jv L )o li /Ą l Ih K I za zbytnią uległość. Obama wybrał to drugie wyjście. Powiedzieć, że oddał Rosjanom inicjatywę, byłoby może przesadą, ale na Kremlu na pewno zapanowało zadowolenie. Zarówno podpisanie więcej obrazków na FOT. M AREK S ZC ZEPA Ń S KI, BOGDAN K R Ę Ż E L dowy tarczy antyrakietowej - przynajmniej w takim kształcie, o jakim m ó wiło się do tej pory. Rosyjski prezydent jeszcze przed wizytą Obamy zapowiadał, że nie będzie likwidował głowic, jeśli Amerykanie nie zarzucą pomysłu tarczy. Udostępnienie Stanom Zjednoczonym rosyjskiej przestrzeni powietrznej na loty do Afganistanu będzie dla Kremla dodatkową kartą przetargową w razie kolejnych sporów. Obamie trudniej będzie teraz stanowczo atakować Moskwę za Gruzję czy łam anie praw człowieka. Jest po prostu za bardzo od Rosji uzależniony. Czy amerykański prezydent popełnił błąd? Zwolennicy twardej polityki wobec Rosji na pewno powiedzą, że tak. Tylko że z tej twardej polityki dotychczas nie wychodziło nic dobrego. Włodarzom Kremla nigdy nie przeszkadzała międzynarodowa izolacja. Nie oglądając się na krytykę, potrafili zakręcić kurek z gazem, zaatakować niepokornego sąsiada czy zagrozić skierowaniem rakiet na Polskę. Ostatnio nawet sami sobie strzelili w kolano, ogłaszając, że do Światowej Organizacji H andlu będą chcieli przystąpić razem z Białorusią i Kazachstanem - choć jest to w praktyce jednoznaczne z zerwaniem wieloletnich negocjacji w sprawie rosyjskiego członkostwa w WTO. Obama liczy na to, że Rosja - zaangażowana we w spółpracę w zwalczaniu światowego terroryzm u i świadom a ustępstw ze strony USA - stanie się bardziej obliczalnym partnerem w sprawie Iranu czy Korei Północnej. Ryzykowne założenie, ale może warte zachodu. IZ ałożył ADRES REDAKCJI-UL W IEJSKA 19 IV P WARSZAWA, TEL. (0-2 2 ) , FAKS (0-2 2 ) , W W W.PRZEKROJ.PL. redakcja@pnekroj.pl lub im.e.nazwisko@przekroj.pl / roku 1945 REDAKTOR NACZELNY: Jacek Kowalczyk Z A STĘPCY REDAKTORA NACZELNEGO: Bartek Chęciński, Paweł Moskalewicz, Tomasz Plata SEK R ETARZE REDAKCJI: Magda Gędziorowska, Marcin Pieszczyk./ Krakowie DYREKTOR ARTYSTYCZNY: Anna Myśluk SEKRETARIAT: Iwona Chmielewska, tel KULTURA: kultura@przekroj.pl, Małgorzata Sadowska (szef), Marcin Sendecki (zastępca szefa), Tadeusz Nyczek Karolina Pasternak, Ola Redaktor Salwa' stale współpracują: Łukasz Drewniak, Sebastian Frąckiewicz, Mariusz Herma, Jacek Sieradzki, Jarosław Szubrycht, Bartek Winczewski, Marcel Andino Velez KRAJ: kraj@przekroj.pl, Paweł Moskalewicz (szef), Agnieszka Fiedorowicz m m m M arian Eile Milena Rachid Chehab, Aleksandra Pawlicka, Igor Ryciak, Judyta Sierakowska, Krzysztof Szczepaniak, Anna Szulc, Paweł Wieczorek; stale współpracuje Piotr Najsztub ZAGRANICA: A ^ m ^ k a a D rz e k ro i ol Jarkowiec Joanna W oźniczko-czeczott Łukasz Wójcik CYW ILIZACJA: nauka@przekroj.pl, Olga Woźniak (szef), Wojciech Mikołuszko, Piotr Stanisławski; stale współpracują: Irena Cieslinska PiotrKossobudzki ROZMAITOŚCI, KRZYZOW KA. rozrywka@p J.p, Marcin Pieszczyk PAN OD RYSUNKÓW : Jacek Ziemiński PRACOWNIA GRAFICZNA: Władysław Buchner, Piotr Gidlewski, Małgorzata Kłoszewska, Adam Szymański fcyszto f Zakrzewski FOTOEDYCJA: foto@przekroj.pl, Marcin, Kapica (szef), A " " a a^ Krężel o S Pilśniak Marek Szczepański; stale współpracują: Kuba Dąbrowski, Tomasz Kniołek, Marcin Zegarek PRO JEKT GRAFICZNY: Marek Knap STRONA INTERNETOWA: Maren Cichonsk, KOREKTA: Dorota Dul, Tatiana Hardej REDAKTOR TECHNICZNY. Alan Jawor ARCHIWUM : Dominika Bok, tel ) OBRÓBKA ZDJĘĆ, PRZYGOTOWANIE DO DRUKU: Absolut Meat WYDAW CA: ED IPR ESSE PO LSKA SA, U L. W IEJSKA 19, W ARSZAW A, T E L. (0-2 2 ) , FAKS (0-2 2 ) r,u l u f r,» v n. c i, u- rwdpktod P R EZ ES WYDAWNICTWA: Zbigniew Napierała W ICEPREZES WYDAWNICTWA I DYREKTOR WYDAWNICZY PRZEKROJU": FINANSOWY: Paweł Satkowski DYREKTOR Ewa Redel-Byd owska DYREKTOR l - - j ZARZĄDZAJĄCY- Alicja Modzelewska ZASTĘPCA DYREKTO RA ZARZĄDZAJĄCEGO: Izabela Bochenek D YREKTO RZY ARTYSTYCZNI WYDAWNICTWA: Elżbieta Strzałecka-Żochowska i [Bogdan Żochows g Marek Knap E D IP R E S S E p U BLlc RELATIONS: Ewa Siniarska DYREKTOR BIURA REKLAM Y ED IPRESSE: Agnieszka Bieniek Z-CY DYREKTORA B IU M REKLAM Y EDIPRESSE: Ma'<= r*a*a ^ K,... p r o m o c j a PRZEKROJU" promocja@przekroj.pl, Magda Kotowska - junior product manager, tel ; Katarzyna Brzozowska tel. 584,25 74; AnnaRomotowska-Klem BIURO : Małgorzata Golba - dyrektor, tel , Agnieszka Marcisz, tel , Małgorzata Skorupa, tel , Grzegorz Makowski, tel , Grzegorz Wilczek, tel ul. Wiejska 1 9, Warszawa, faks (0-2 2 ) DYREKTOR DYSTRYBUCJI. Piotr Lech DYREKTO R PRODUKCJI: Danuta Kamińska KIEROWNIK PRZYGOTOWALNI: Paweł Szpygiel DRUK: GJuadWinkowski BIURO OBSŁUGI KLIENTA, oraz PRENUMERATA ' reklamacje tel. (0-2 2 ) (p n.-p t, godz. 8-18), faks (0-2 2 ) , bok@edlpresse.pl PRZEZ POCZTĘ PRZEDPŁATY PRZYJM UJĄ WSZYS EA^ R DO 25 SIERPN IA BR A W ŁAŚCIW E DO KOŃCA MIESIĄCA. W PŁA TY NA PRENUM ERATĘ SĄ PRZYJMOWANE BEZ POBIERANIA DODATKOWYCH OPŁAT. MOŻNA RÓWNIEŻ ZAMÓWIĆ PRENUM ERATĘ NA W W W.PO CZTA-POLSKA.PL/PREN UM ERATA, H T T P y /W W W.PO CZTA-POLSKA.PL/PREN UM ERATA. PRZEZ RUCH SA -R U C H SA prenumerata krajowa , prenumerata zagraniczna ; ek' ARTYKUŁÓW NIEZAMÓWIONYCH NIE ZWRACAMY. REDAKCJA ZASTRZEGA nmiiiiin SOBIE PRAWO DO ZMIAN I SKRÓTÓW S S W NADESŁANYCH ARTYKUŁACH I LISTACH. A u d i A 4 _ Doskonałe rozwiązania nie tylko finansowe... Poznaj doskonałe rozwiązanie finansowe: leasing 105% * na zakup modeli Audi A4, A4 Avant i A4 allroad quattro. Teraz Twoja droga do wyrafinowanego świata Audi staje się wyjątkowo dostępna. Poznaj również doskonałe rozwiązania techniczne: na przykład efektywny silnik 2.0 TDI, który łączy niezwykłą dynamikę z zadziwiająco niskim poziomem zużycia paliwa 5,1 1/100 km, czy choćby system Audi drive select, który, zmieniając charakterystykę pracy układu jezdnego, oferuje trzy tryby jazdy: comfort, automatic lub dynamie. 0 szczegóły oferty pytaj w salonach dealerskich Audi. Infolinia: ** *0kres leasingu 36 miesięcy, opłata wstępna 30%, wykup 1%, suma opłat 105%. Prom ocyjna oferta Volkswagen Leasing Polska nie może być łączona z innym i prom ocjam i cenowym i ani z ofertam i specjalnymi. "Opłata ja k za 1 jed nostkę połączenia lokalnego. Audi Leasing _ Leasing 105% la dzięki te c h n ic e 6 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009

5 8 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 PIERWSZA WODA REKOMENDOWANA PRZEZ NARODOWY INSTYTUT ZDROWIA PUBLICZNEGO - PZH DO I ODREDAKCJI Chaos pojęciowy Redaktor Maciej Jarkowiec był zapewne przekonany, że w Przekroju nr 24/3337 opublikował artykuł o praktyce i rozmaitych uregulow aniach dotyczących przerywania ciąży na świecie. W rzeczywistości napisał nieświadomie tekst o spustoszeniu, jakie w ciągu m i nionych kilkunastu lat dokonało się w um y słach i wrażliwości ludzi w Polsce, a także o miejscu kobiet w polskim społeczeństwie. Powyższa konstatacja staje się szczególnie oczywista w kontekście rozmowy odbytej przez autora artykułu w audycji Blog.fm na antenie Radia TOK FM. W tekście panuje nieopisany chaos pojęciowy. Płody to dzieci nienarodzone, a kobiety w niechcianej ciąży to m atki (w rozmowie radiowej, upomniany, że określenie dzieci nienarodzone jest bardzo kontrowersyjne, Jarkowiec zaczął nazywać płód istotą, którą kobieta nosi w swoim łonie ). Autor pisze: Jest jedna rzecz, która łączy zwaśnione arm ie [sic!] - wszyscy chcieliby, żeby aborcji było mniej, a zaraz potem nazywa obrończynie i obrońców praw a do wyboru zwolennikam i aborcji. Pisząc o Kanadzie, gdzie świadomie postanow iono nie regulować*dopuszczalności aborcji prawem - uznając ją za kwestię sum ienia - autor używa określenia bezpraw ie. Zapytany o to ję zykowe pom ieszanie odpowiedział, że starał się używać języka obu stron, bo taki był pomysł na artykuł. Czy wpadłby na podobny pomysł, pisząc n a przykład o Żydach i antysemitach? Bardzo wątpię. Inną charakterystyczną cechą tekstu są przeoczenia i/lub niedopowiedzenia. Spór 0 legalność aborcji Jarkowiec opisuje jako jedną z najbardziej brutalnych kulturowych w ojen w spółczesnego św iata, nie zauważając, że ofiary (w sensie jak najbardziej dosłownym) padają tylko po jednej stronie - przerywających ciążę kobiet i pomagających im lekarzy. A utor powołuje się na Baracka Obamę, który podczas wystąpienia na katolickiej uczelni wezwał obie strony sporu o aborcję do otwarcia umysłów i serc ; zapom i na w spom nieć, że słowa te padły po w iążących zapew nieniach ze strony prezydenta, że będzie bronił praw a amerykańskich kobiet do przerywania ciąży. Jarkowiec konkluduje: Argumenty odwołujące się do statystyki o niczym nie m o gą przesądzić, bo spór toczy się na płaszczyźnie filozoficznej, a nie naukow ej. Nie tylko zam iast kobiet i ich realnych tragedii (o których zresztą autor dalej pisze z przerażającym i detalam i) m am y statystyki ; naturalna 1 upraw niona wydaje się też równoważność faktów i subiektywnych poglądów jako argum entów decydujących przy stanowieniu prawa dotyczącego dopuszczalności aborcji. Wszystko to dowodzi słuszności tez stawianych przez Kazimierę Szczukę w książce Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji. Celowo wprowadzany przez przeciwników prawa do wyboru chaos w warstwie języka i wartości sam się już reprodukuje, a z nim reprodukuje się system, który niszczy kobiety i czyni z nich obywateli drugiej kategorii. Nie jest to bynajmniej kwestia rozgrywająca się na płaszczyźnie filozoficznej ani debata o absolutach - skutki tej debaty dziesiątki tysięcy polskich kobiet odczuwają co roku na własnej skórze. Chyba najwyższa pora, żeby m edia w Polsce wzięły odpowiedzialność za język i sposób, w jaki opowiadają o problemie aborcji. Nieświadomość napraw dę nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Katarzyna Nowakowska, Od autora Fundacja Feminoteka Zwolennicy prawa do aborcji na życzenie wrzucają żądanie tego prawa do jednego w orka z wszystkimi innymi prawami kobiet, które należy im przyznać, żeby równouprawnienie stało się w Polsce faktem. W moim tekście, jak i w rozmowie z redaktorem Jakubem Janiszewskim w TOK FM, pozwoliłem sobie zauwa- Tekst o spustoszeniu, * iakiewcw minionych kilkunastu lat dokonało się w umysłach i wrażliwości ludzi w Polsce żyć, że spór o aborcję różni się - i warto to zaakceptować - od innych światopoglądowych konfliktów dzielących polskie społeczeństwo. W tych konfliktach prawie zawsze po jednej stronie są zwykłe uprzedzenia (najczęściej powodowane religią lub nią usprawiedliwiane), a po drugiej żądanie poszanowania dla racjonalnych argum entów i - przede wszystkim - praw człowieka. Moje serce, umysł i zaangażowanie - czego dowodem niejedna publikacja - są zawsze po stronie praw człowieka, czyli po stronie kobiet, hom oseksualistów, osób z niepełnosprawnością, narkomanów i wszystkich innych grup, którym w Polsce odm awia się pełnego uczestnictwa w demokracji. W przypadku aborcji nie mamy jed nak do czynienia ze zwykłym uprzedzeniem - dla którego nigdy nie szukam usprawiedliw ień - tylko z wiarą, z przekonaniem, że kobieta ciężarna nosi w swoim łonie człowieka. Uważam, że do takiego przekonania należy zostawić ludziom prawo. Co za tym idzie, trzeba uszanować, że według nich ofiary (w sensie jak najbardziej dosłownym) są po obu stronach, i to, że domagają się, aby człowiek w łonie kobiety był chroniony, a jego prawo do życia było ważniejsze od prawa do wyboru kobiety. Antyaborcjoniści mają w tej jednej kwestii moralne argumenty, które dla mnie - i wielu innych osób niewierzących, dla wielu kobiet - nie pozostają bez znaczenia. Nieograniczoną prawnie aborcję na życzenie w każdym momencie ciąży (jak w Kanadzie) należy odróżnić od zupełnego zakazu przerywania ciąży (jak w Nikaragui). Tekst jest wyrazem zrozumienia (choć wcale nie poparciem) dla przeciwników aborcji w pierwszym, a nie w drugim przypadku. Z drugiej strony - jak sam a Pani zauważa - miejscami dosadnie opowiadam o tym, ile złego wynika z aborcyjnego podziemia, a w rozmowie z redaktorem Janiszewskim klarownie i krytycznie wyraziłem się o hipokryzji, z jaką wielu przeciwników aborcji podchodzi do edukacji seksualnej i antykoncepcji. Jak Pani i redaktor Janiszewski doskonale wiecie, w demokracji istnieje coś takiego jak wstrzymanie się od głosu. Mój tekst jest wyrazem takiej postawy w kwestii aborcji na życzenie i dlatego - choć przyznam, że mógł zostać napisany precyzyjniej - obiektywnie przedstawiam w nim argumenty obu stron. Maciej Jarkowiec 0 alpinistach i Górnym Śląsku To wielkie wyróżnienie dla władz sam orządowych stolicy Podkarpacia, a dla jego mieszkańców powód do dumy i zadowolenia (...). Jestem przekonany, że publikacja wyników to wspaniała forma promocji m iast - pisze w liście do Przekroju Tadeusz Ferenc, prezydent drugiego w rankingu m iast przyjaznych obywatelowi Rzeszowa. - Jego wartość i miarodajność podnoszą dążenie do obiektywizacji kryteriów oraz liczba aż 24 czynników poddanych analizie. Nie jest to więc ranking przypadkowy czy powierzchowny - czytamy dalej. - Doświadczeni alpiniści mówią, że łatwiej jest wejść na szczyt, niż się na nim utrzymać. Wierzę jednak, że Rzeszowowi to się uda - dodaje na koniec Ferenc. W tabeli popełniliśmy błąd. W danych dotyczących Katowic wpisaliśmy przez pomyłkę liczbę bezrobotnych w tysiącach zamiast w procentach. Wpisując 1404 dane liczbowe, nie ustrzegliśmy się też omyłkowego w pisania danych przy współczynniku liczby dróg w Gliwicach, które powinno otrzymać za nie 15 punktów. Miasto to znalazło się na 16. pozycji (zmiana o jedno miejsce). Po poprawieniu pomyłek kolejność m iast (pomiędzy 7. a 17. pozycją) wygląda następująco: 7. (ex aeąuo) - Szczecin i Katowice (po 363 punkty), 9. (też ex aeąuo) - Toruń i Białystok (po 360 punktów), Gdynia (357), Bydgoszcz (347), Warszawa (341), Opole (340), Lublin (326), Gliwice (310), Częstochowa (306). Mieszkańców Katowic, Gliwic i wszystkich czytelników przepraszamy. Aktualną tabelę znajdziecie n a Marcin Cichoński V

6 1 CHIN A DAILY Powiększenie.J. (Charm (SR v-«- O ne axis, I three belts m apped out CeM>Rił«tócd ik*clppme»t pianne^; fw Bcijintf-l'isnim-neb<ł region Mkrocra&ft will work in China. Nobel I taureate sa>s ****** fofj&t &H6NZHEW e C O N O M łc pąłty ******* ąmwmt. ««(» E l 1 Pekin, Egzotyczny śmietnik po bliższych oględzinach wyda się nam znajomy. Nestle, RedBull, Knorr, Lipton, Duracelf, CampbeH's - zachodnie marki i tu się sprzedają nutrition ZDJĘCIA PASCAL ROSTAIN, BRUNO MOURON śmieciach CZUJEMY SIĘ JAK ARCHEOLODZY NA WYKOPALISKACH - MÓWIĄ AUTORZY SERII TRASH", KÓRZY OD 20 LAT GRZEBIĄ W ŚMIECIACH. NAJPIERW SŁYNNYCH, A TERAZ ZWYKŁYCH LUDZI

7 Smal! Breed Wall Cemmt Jmw Trop ftrt, irtbs kwj? ^ 20 (irallill Banks' code revie w farce LmnułMon du Dakar rev&- JfeB o n d e moim fi tu*c*t Strepsils igrippe: vers un vaccin a vie BWOfifGW GrandtóW I ORAN'..*! W NIEKTÓRYCH KRAJACH RÓŻNICE SPOŁECZNE SĄ TAKIE, ZE SFOTOGRAFOWALIŚMY D' apaisa ^uleaupotj C P0*W* 0* R,t/. t f?<* ' * < W M U n M W M M l Contrat de trauai! (a rćvolutśon? ACW' Corfktns Kk us de f Hmle Knacks

8 M oskwa, Tutaj zaskakuje przede w szystkim bogaty wybór dam skiej bielizny. Ale podobny wybór produktów można znaleźć w polskim zsypie rzeglądając dziennik Le M onde pew nego popołu- I stain trafił na tekst, dzięki którem u złapał bakcyla. Profesor socjologii tłum a czył w nim wyniki badań, w ram ach których jego studenci przetrząsali przez okrągły rok śmieci 10 francuskich rodzin. Rostain nie wiedział, że wspólnie z B runo M ouronem [fotografem, kolegą z Paris M atch - przyp. red.], zajmą się za chwilę św iatem równoległym, pełnym zgniecionych puszek, zapuszczonych opakowań i rybich ości. Zainspirow any artykułem Rostain namówił najpierw Serge a G ainsbourga, by ten pozwolił mu zabrać zaw artość sw o jej śm ietniczki. Przewiozłem śm ieci do studia, rozłożyłem i sfotografowałem. To, co z tego wynikło, było wręcz karykaturalnym odbiciem sposobu życia G ainsbourga: paczki gitane ów, butelki ricarda... To było tak charakterystyczne dla niego, że zastanawialiśmy się, czy w ogóle to publikować - wspom ina Rostain. Ale w irus działał i szybo rosła lista celebrytów, których duetowi fotografów - przy okazji codziennej pracy dla prasy - udało się nam ów ić do udziału w eksperym encie. Śmieci Ronalda Reagana, Sharon Stone czy M adonny dołączyły niezależnie od w o li swoich właścicieli do odpadków ze śm ietnika Le Pena, Brigitte Bardot czy Yannicka Noah. Wystawa zatytułowana Trash objechała cały św iat - od Nowego Jorku, przez Paryż, Moskwę i Singapur, do Genewy. Obecnie m ożna ją zobaczyć na Tajwanie, a wkrótce na Art Basel Miami. Teraz jednak pomysł, który mógł się wydawać w ariacją na tem at polow ania na celebrytów - do czego M ouron i Rostain są przyzwyczajeni - znacznie się poszerzył. Dziś zam ienia się w inw entarz odpadków anonimowych mieszkańców naszej planety. Dwójka ogarniętych śm ietnikową gorączką autorów chce się o ludziach dowiedzieć tego, co ci chcą przed św iatem ukryć. Czyli chodzi z grubsza o to sam o co w w ypadku wcześniej fotografowanych celebrytów. Jak to się stało, że po serii Trash" postanowiliście dalej robić zdjęcia śmietników, tyle że anonimowych ludzi? Pa s c a l r o s t a in : Po tam tej serii skontaktow ała się z nam i Yamna D jellouli, profesor rudologii [gałęzi nauki zajm ującej się śm ieciam i - przyp. red.] na U niversite du Maine (w Le M ans). Chciała, byśm y pokazali nasze zdjęcia na jej uczelni. P ostanowiliśmy, że zrobim y da niej coś więcej: fotograficzne studium globalizacji. b r u n o m o u r o n : Zdaliśm y sobie spraw ę z tego, że w achlarz produktów pokazyw a dnia 1988 roku, Pascal nych Ro- w cyklu Trash nie dotyczy tylko celebrytów. Że rzadko zajm ow ała się tym i produktam i konsum pcji fotografia, z wyjątkiem W arhola. Ich sakralizacja, pokazanie śm ieci na eleganckim czarnym aksam icie niczym drogiej biżuterii, w ydała nam się pociągająca. Od kiedy pracujecie nad nowym cyklem? P.R.: Trzy lata. Do pierw szego śm ietnika zajrzeliśmy w Katarze w roku Ile krajów odwiedziliście? P.R.: Do tej pory 12 z przew idzianych 42: Katar, Singapur, Chiny, Rosję, Szwajcarię, Francję, Malawi, Algierię, Fakaravę w Polinezji, M arie-g alante n a Antylach, Jap o nię, M auritius. W jaki sposób prowadzicie prace? B.M.: Jedziem y tam, gdzie w iodą nas robione przez nas na co dzień reportaże, i przy okazji przetrząsam y śm ietniki. P.R.: Co praw da pracujem y jako artyści, a nie naukowcy, ale staram y się dotrzeć do przeciętnych rodzin i śmieci przeglądam y przez cały tydzień. B.M.: Choć w niektórych krajach rozpiętość między bogatym i i biednym i jest tak w ielka, że zbieramy dwie różne próbki. P.R.: We Francji biedny śm ietnik znaleźliśmy w wiosce Evry, a bogaty - w m iejskim pałacu w podparyskim Neuilly. W podobny sposób postępowaliśmy w Moskwie. W Stanach Zjednoczonych potrzeba będzie chyba sześciu śm ietników. W łaśnie w róciłem z M alawi: 80 procent ludzi na w si, 47 procent bezrobotnych, m ilion sierot... H a iti to przy tym jak księstw o M onako. Ale za to jaki piękny był ten śm ietnik! Bez p a pierów, opakow ań, jedzą tam kukurydzę, którą gotują, paląc kukurydzą, więc nie ma odpadków. Te fotografie mówią nam coś o trosce o środowisko naturalne? B.M.: Oczywiście! Zdajem y sobie sp rawę, że tryb życia się zm ienia, zresztą nasza praca to w spółczesna archeologia. W arto zwrócić uw agę na to, że nie m a szans, by zlokalizować te odpady później, bo zostają zniszczone lub zakopane. P.R.: Pozytywne jest to, że ludzie, którzy oglądają te zdjęcia, pom yślą przez m o m ent o w łasnych śm ieciach. Już sam o zadanie pytania to początek odpowiedzi. B.M.: Są dw a sposoby odczytyw ania tych zdjęć. Ludzie najpierw oglądają ogólną kompozycję, potem koncentrują się na szczegółach produktów. P.R.: B runo dba o stronę artystyczną p ro jektu, a ja staram się zachować wartość in formacyjną. Jak wygląda techniczna strona tej pracy? P.R.: W iększość odpadków m usim y zabrać do naszego studia w Paryżu, co byw a kłopotliwe. Czasem zdjęcia trzeba robić n a szybko, jeśli autochtoni nie kupują w superm arketach i jedzą nieopakow ane produkty organiczne. Nie macie problemów na granicach? P.R.: Biorą nas za oryginałów, gdy w idzą walizki w ypchane śm ieciam i. Ale przepustką je st dla nas zaw sze katalog w ystawy Trash Co wykorzystujecie w studiu? B.M.: Używamy w ielkoform atow ego aparatu 20x25 i klisz Velvia 50 ASA Fuji. P.R.: Robimy zdjęcia w ustawieniu na 1/125 sekundy przy przesłonie 64. Negatywy wywołujem y w Central Color, a odbitki są pow iększane do form atu 180x230 centym e trów na potrzeby galerii i muzeów. Od lewej: Bruno Mouron i Pascal Rostain Podobno przechowujecie od 20 lat te wszystkie fotografowane śmieci? Po co? - 20 lat tem u, gdy skontaktow ał się z nam i rzeźbiarz A rm an, proponując w spółpracę, zdecydow aliśm y ju ż nigdy nie w yrzucać tego, co fotografujemy. Zresztą mówiliśmy już, że czujem y się ja k archeolodzy - odczuwamy w ięź z obiektem badań. Kiedy uznacie, że cykl został zamknięty? B.M.: Na razie tem at nie wydaje nam się wyczerpany. P.R.: To nie je st hobby. W tej chwili to ju ż dla nas ja k nałóg. Nie m ogę wyjechać na jakiś reportaż zagraniczny i nie przywieźć stam tąd śmieci. Bruno podobnie. A kto miałby podjąć decyzję o zamknięciu projektu? - Na pew no nie my, bo tem at ew oluuje i nigdy się nie w yczerpie. Świat dalej będzie konsum ow ał, może nieco inaczej ze w zględu na podejście ekologiczne, a zatem po co zamykać coś, co wciąż trwa? Wywiad przeprowadził Christian Gauffre dla pisma Photo w maju 2009 roku.

9 0 0 7 LIPCA KO M IT ET Y W YB O R C ZE M IAŁY USUNĄĆ E U R 0 W Y B 0 R C Z E P LA KA TY KRAJ Sporna m ediacja Do mediacji nie dochodzi, bo strony kłócą się, kto za nią zapłaci w POLSCE PRZEPROWADZAnych jest o wiele za mało mediacji sądowych, choć może się nimi kończyć wiele sporów, na przykład rodzinnych, które trafiają na salę rozpraw. Strony, głównie małżonkowie, już na wstępie jednak nie dochodzą do porozumienia, kto zapłaci 60 złotych za pierwsze spotkanie z mediatorem - sąd opłaca bowiem tylko mediacje w sprawach nieletnich lub karnych. Rzecznik praw dziecka zwrócił się więc do resortu sprawiedliwości o zniesienie opłat za cywilne mediacje. - mil Mniej dymu na granicach Straż graniczna chce oszczędniej gospodarować pedałem gazu EKONOMICZNA JAZDA MOŻE dać aż 125 tysięcy złotych oszczędności rocznie na każde sto samochodów straży granicznej. Gdy to wyliczono, straż przeszkoliła w Kętrzynie instruktorów takiej jazdy - 19 kursantów ze wszystkich 12 okręgów straży granicznej. Uczyli się rozruchu silnika bez dodawania gazu, dynamicznego ruszania bez wciskania pedału do dechy, trzymania stałej prędkości na najwyższym biegu. Teraz przekażą wiedzę na szkoleniach lokalnych. - aj 16 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 Dwójka nie wytrzymała Przerwiemy nadawanie na dobę - taki protest ogłosił zespół radiowej Dwójki PRZY KOLEJNEJ KOREKCIE ramówki okazało się, że nasza wytrzymałość się skończyła. Nawet zmniejszenie honorariów dziennikarzy nie rozwiązało problemu - mówi Małgorzata Małaszko-Stasiewicz, wicedyrektor rozgłośni. Dwójka nie ma pieniędzy na nagrania, koncerty i festiwale, które ma organizować. Obawy budzi też brak gwarancji poziomu finansowania w nowej ustawie medialnej. - Politycy o nas nie myślą, bo nie są do nas zapraszani - twierdzi wicedyrektor. - Wkrótce zamilkniemy na dobre. - mh Odgryziony dowód Przekazany policji palec nie wskazywał, że chodzi o kobietę NA KLATCE LUBELSKIEGO bloku w środę 1 lipca mężczyznę napadł rabuś. Poszkodowany tak się bronił, że odgryzł napastnikowi mały palec dłoni. Bandyta uciekł, a 47-letni lokator oddał palec policji. Zdjęto odcisk i zabrano się do szukania. W niedzielę jednak zgłosili się napastnik bez palca i napadnięty. Oświadczyli, że była to bójka, nie napad, i już nic do siebie nie mają. Nieoficjalnie wiadomo, że powodem sporu była miłość obu panów do j ednej kobiety. - iggy AGATA JANKOWSKA Burze zgubiły gołębie Powódź przyniosła ogromne straty także hodowcom gołębi pocztowych - aż jo tysięcy ptaków nie wróciło na Śląsk z konkursu w niemieckim Schóningen POŁUDNIOWO-WSCHODNI WIATR ZEPCHNĄŁ z trasy wracające podczas nawałnic gołębie. Poleciały w Sudety i tam trop się urywa. Kto chce wystawiać gołębie pocztowe w m istrzostwach kraju, m usi między innymi dwa razy w roku brać udział w konkursach, w których ptaki przelecą powyżej 500 kilometrów. To dlatego polskie gołębie startowały ze w si Schóningen w Dolnej Saksonii. Na konkurs ten zawieziono ponad 60 tysięcy gołębi od około 5 tysięcy hodowców z dwóch okręgów: Katowice oraz Śląsk Południe. O wypuszczeniu ptaków po dojeździe decydował Krystian Bednarz, prezes Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych do spraw lotowych. W sobotę 24 czerwca około godziny siódmej rano klatki zostały otwarte. - Od razu wiedziałem, że lot nie będzie łatwy. Gołębie od początku leciały w złym kierunku - w spom ina Bednarz. W edług hodowców są dni, gdy gołębie tracą orientację i się gubią. Przyczyny me są znane, może w inne są zmiany w atmosferze, może nasilenie sygnałów transmisyjnych? - Gdy w 1999 roku Jan Paweł II był w Gliwicach, zgubiło się nam 70 procent ptaków - wspomina Bednarz. Podczas ostatnich wyborów do europarlam entu lot z Kamienia Pomorskiego ćwiczył okręg krakowski. - Straciliśmy ponad 30 procent najlepszych gołębi - mówi Stanisław Obierzyński z zarządu okręgu. Śląscy hodowcy o ostatnie straty obw iniają jednak Bednarza. - Powinien sprawdzić prognozy. Brakuje mi trzech czwartych stada, nie wystartuję w kolejnym konkursie - m artwi się jeden z hodowców z Knurowa. Bednarz nie zgadza się z zarzutami, ale honorowo zrzekł się stanowiska prezesa związku. Gołębiarze mają nadzieję, że ptaki wrócą, gdy odpoczną. Ale obawiają się łapaczy, którzy chwytają cudze ptaki, a potem sprzedają je na bazarach. Dlatego hodowcy także tam poszukają swoich gołębi. Powodzie. Co nas jeszcze czeka? RAPORT SPECJALNY- RAPORT SPECJALNY- RAPORT SPECJALNY Czytaj tylko w serwisie wiadomosci.wp.pl w p.pl INFORMACJE KOMENTARZE RELACJE ZDJĘCIA REPORTAŻE OPINIE FELIETONY Biedni, ale zadowoleni WJAKIM PAŃSTWIE ŻYJE SIĘ NAJSZCZĘŚLIWIEJ, najdłużej i w największej harm onii ze środowiskiem? W Kostaryce. Tak wynika z rankingu Indeks Szczęśliwej Planety (Happy Planet Index, HPI) przygotowanego przez londyńską Fundację na rzecz Nowej Ekonomii (NEF). Drugie miejsce zajmuje w nim Dominikana, trzecie zaś Jam ajka. Wynika z tego, że najszczęśliwszym regionem na Ziemi są Karaiby i Ameryka Łacińska. Rozwinięte kraje Zachodu zaczynają się pojawiać w połowie tabelki (Holandia tuż za Haiti na 43. pozycji, Niemcy za Jem enem - na 51.). Polska wylądowała na miejscu 77., a Stanom Zjednoczonym najbliżej jest do państw biednej Afiyki - są między Nigerią a M adagaskarem. Pozycja 114. Jak to możliwe? Dotychczas znaliśmy rankingi amerykańskie czy brytyjskie oparte na danych agencji ONZ. Brały one pod uwagę takie wskaźniki, jak opieka zdrowotna, Miejsce w rankingu ZUPEtNIE NOWY RANKING SZCZĘŚCIA IN DEKS SZCZĘŚLIW EJ PLA N ETY Długość życia dostęp do edukacji, a przede wszystkim dochód na mieszkańca (albo PKB). Prowadziły w nich regularnie kraje skandynawskie, z Danią na czele. HPI jest inny. - To radykalne zerwanie z obsesją PKB - wyjaśnia profesor Herm an Dały z Uniwersytetu M aryland w raporcie opisującym ranking. - Koncentrowanie się na wzroście dochodów doprowadziło ponad miliard ludzi do życia w ubóstwie, a planetę do skraju wyczerpania zasobów naturalnych - dodaje. Dlatego HPI bierze pod uwagę długość życia, poziom zadowolenia z życia oraz koszt tych dwóch pierwszych - stopień zanieczyszczania środowiska. Kostaryka, kwitnąca demokracja na Przesmyku Panamskim, czerpie 99 procent energii z zasobów odnawialnych, zamiast utrzymywać arm ię, inwestuje w pakiety socjalne, pielęgnuje więzi rodzinno-przyjacielskie oraz tradycje równouprawnienia kobiet. -jo a Zadowolenie z życia Szkody dla środowiska 1. Kostaryka 78,5 8,5 2,3 76,1 2. Dominikana 71,5 7,6 1,5 71,8 3. Jamajka 72,2 6,7 1,1 70,1 4. Gwatemala 69,7 7,4 1,5 68,4 5. Wietnam 73,7 6,5 1,3 66,5 43. Holandia 79,2 7,7 4,4... I 50,6 74. Wielka Brytania 79,0 7,4 5,3 43,3 77. Polska 75,2 6,5 4,0 42, USA 77,9 7,9 9,4 30, Zimbabwe 40,9 2,8 1,1 HPI 16'6 J RELIGIJNY SHOW o wiarę Po jednej stronie 10 ateistów. Po drugiej - duchowni czterech największych religii. Stawką jest wiara, a wszystko dzieje się na ekranach tureckiej telewizji publicznej PROGRAM WYŚCIG POKUTNIKÓW BĘDZIE EMItowany od września, a już wzbudził kontrowersje. Zapowiada się jako rywalizacja największych religii świata. Zasady są proste: buddyjski m nich, żydowski rabin, praw o sławny pop i muzułmański imam będą na wizji walczyć o nawrócenie niewiernych. Konkretnie - 10 zdeklarowanych ateuszy zaproszonych do udziału w teleturnieju. W kolejnych odcinkach zostaną oni wystawieni na argum enty duchownych, a zwycięży ten, kto da się przekonać. Do wygrania jest bowiem największa z możliwych nagród - wiara. A oprócz tego pielgrzymka do świętego miejsca wybranej religii. Jerozolima dla nowo nawróconych chrześcijan i żydów, Mekka dla neofitów islamu, Tybet - dla buddystów. Producenci programu zapowiadają, że dokładnie sprawdzą, czy delikwenci rzeczywiście zaczęli wierzyć, czy też chcieli się załapać na wycieczkę. T\ireccy imamowie oburzają się, że to próba osłabienia dominującej w kraju religii - islamu. -jo a Zimne piwko......łagodzi stres i daje zdrowie - głosi slogan reklamowy północnokoreańskiego piwa Taedonggang. Pamiętając o tym, że w gospodarce komunistycznej nie ma konkurencji, zastanawiamy się, o co chodzi w telewizyjnej kampanii państwowego browaru. Mogłoby chodzić o rozpijanie obywateli w ramach prowadzonej od pokoleń indoktrynacji... gdyby tylko obywatele mieli telewizoiy. Piraci się sprzedali Czterej Szwedzi skazani w kwietniu na rok więzienia za prowadzenie strony [ThePirate Bay(TPB) umożliwiającej wymianę plików w sieci oddali ją firmie produkującej gry komputerowe 30,r a fe za 7,7 miliona dolarów. Użytkownicy TPB nazwali to zdradą. Nowy właściciel, Global Gaming Factory, zapowiada, że będzie respektował prawo - co oznacza koniec piractwa w zatoce piratów. Czarnuchy......to nazwa nigeryjsko-rosyjskiej spółki, która będzie eksploatować złoża gazu w Nigerii. Tak przynajmniej twierdzą oburzeni Nigeryjczycy. Według nich słowa Nigaz nie da się przeczytać tak, żeby nie brzmiało jak rasistowski epitet niggers. Rząd odpowiada: jak zwał, tak zwał, ważne, że Rosjanie dali kasę. Jasność zakodowana Wioska Dórentrup w środkowych Niemczech jest pierwszym miejscem na planecie, gdzie uliczne latarnie włącza się telefonem. Między 23 a 6 wieś pogrążona jest w ekologicznych, oszczędnych ciemnościach. Żeby oświetlić sobie drogę z gospody do domu, wystukujesz na komórce kod odpowiadający danemu kwartałowi wsi. Słonie wygrały z ludźmi......w międzygatunkowym konkursie na wielkie żarcie na Coney Island w Nowym Jorku. Trzy cyrkowe słonie zeżarły w 6 minut 505 hot dogów, a trzyosobowa reprezentacja człowiecza - zaledwie 143. Kapitan naszych tłumaczył, że byli niewystarczająco głodni i skoncentrowani. PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

10 L O B B Y W O D O C IĄ G O W E CHCE PO DATKU OD D ESZCZU BIZNES Co mówią liczby 1 dzień ma prawo trwać oczekiwanie na przeniesienie numeru do innej sieci komórkowej - wynika z najnowszego rozporządzenia ministra infrastruktury, które obowiązuje od 5 lipca. W przypadku sieci stacjonarnej operacja ma trwać 7 dni. Dotychczas trwała około miesiąca. Usługa musi być też darmowa. ^ "J mld złotych wydafci w tym roku na budowę dróg Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad z zaplanowanych 32 miliardów złotych. To zaledwie 18 procent zrealizowanego budżetu. Zdaniem ekspertów w tym roku planu na pewno nie uda się wykonać. Dziedziczenie DZIADEK DOSTANIE SPADEK MAJĄTEK ZMARŁEGO, KTÓRY NIE POZOSTAwi ani małżonka, ani dzieci czy wnuków, w pierwszej kolejności odziedziczą jego rodzice, a nie jak do tej pory rodzeństwo - wynika z nowelizacji praw a spadkowego, która właśnie weszła w życie. Prawo do dziedziczenia będą mieli także dziadkowie, jeśli nie będzie innych spadkobierców. Dotychczas w takich sytuacjach m a jątek przejmowała gmina. Nowe prawo nie obejmie toczących się dotąd spraw spadkowych - te będą rozpatrywane na starych zasadach. - mil Boski operator KARKOSIK W RODZINIE Z RYDZYKIEM 11 LIPCA PODCZAS PIELGRZYMki słuchaczy Radia Maryja do Częstochowy zadebiutuje telefonia komórkowa wrodzinie utworzona przez ojca Tadeusza Rydzyka oraz firmę, którą kontroluje Roman Karkosik. Ceny rozmów wewnątrz sieci są najniższe na rynku, póki nie dzwonimy do innych operatorów. WRodzinie daje darmowe połączenia (na zawsze) z Telewizją MIKROPOZYCZKI MILENA RACHID CHEHAB Polska w Trzecim Świecie Kraje rozwijające się potrzebują ryby, nie wędki. Jeśli więc nie chcesz tamtejszym przedsiębiorcom fundować paczek z żywnością, możesz udzielić im pożyczki Trwam i Radiem Maryja. Pracownicy infolinii mają być przeszkoleni do rozmów z osobami, które nigdy nie miały w ręku komórki. W Częstochowie na pielgrzymów czekać będą też polowe oddziały SKOK Stefczyka. A gdzie czas na modlitwę? - szczep > Oferty burzowo-ulewne. Bank Inteligo, reklamując się hasłem: Bądź szybszy od burzliwych skutków gwałtownej ulewy, zaoferował polisę domu, która obowiązuje już dzień po wypełnieniu formularza online. Firma Kroll Ontrack daje zaś 50% zniżki na odzyskanie danych z zalanego w powodzi komputera. Chcesz pomóc mieszkańcom Trzeciego Świata, a masz poczucie, że nie wiesz, gdzie ostatecznie trafiają twoje pieniądze? Możesz udzielić pomocy bezpośredniej. Umożliwia to na przykład KTVA, amerykańska organizacja non profit. W ciągu czterech lat pomogła już stanąć na nogi prawie 200 tysiącom ludzi. Jak to działa? Wchodzisz na Kiva.org i wybierasz w jednym z 48 krajów rozwijających się osobę, która próbuje rozwijać mały biznes. Dowiadujesz się, czym dotychczas się zajmowała, jak wygląda jej sytuacja rodzinna, ja kie m a potrzeby finansowe. Na przykład potrzebą Men Sopha z Kambodży jest kupno nowego m o toroweru dla męża, który używa go ja ko taksówki i w ten sposób utrzymuje rodzinę. Dotąd zarabiał sześć dolarów dziennie, ale taksówka jest tak stara, że klienci nie chcą nią jeździć. Rodzina potrzebuje tysiąca dolarów. W ciągu dwóch dni zebrała już sto. Ma rok na spłatę. Ręczy za nią kam bodżańska orga nizacja pozarządowa. Jaką mamy pewność, że pieniądze odzyskamy? - Selekcję przedsiębiorców i obsługę finansową przeprowadzają współpracujące z nam i miejscowe organizacje mikropożyczkowe, a my dodatkowo kontrolujemy ich działalność. 98,5 procent pożyczek jest oddawanych w terminie - mówi Przekrojowi Fiona Ramsey z Kiva.org. Organizacje mikropożyczkowe żyją z odsetek, które spłacają pożyczkobiorcy. To najwyżej 15 procent w skali roku, czyli niewiele, bo uzyskanie kredytu w kraju rozwijającym się jest dużo droższe niż w rozwiniętej części świata. Na stronie Kiva.org zarejestrowanych jest już około trzech tysięcy przedsiębiorców, w tym kilkudziesięciu Polaków. M inim alna kwota udzielanej pożyczki to 25 dolarów. Możesz zapłacić kartą kredytow ą lub przez system PayPal, który za tę transakcję nie pobierze prowizji. W ciągu roku pieniądze otrzymasz z pow rotem, ale bez zysków. Możesz je zabrać lub przekazać innem u potrzebującemu. Ideę mikrokredytów jako sposobu walki z nędzą stworzył i rozw inął bangladeski ekonom i sta M uhammad Yunus, który w 2006 roku dostał za to Pokojową Nagrodę Nobla. Kiva.org jest największą organizacją tego typu. 520 tysięcy internautów pożyczyło tą drogą już ponad 80 milionów dolarów, obecnie co 20 sekund ktoś udziela drobnej pożyczki małym przedsiębiorcom, zmieniając w ten sposób życie nie tylko ich i ich rodzin, ale nierzadko również całych społeczności. Cena minuty połączenia w ofertach pre-paid tufjbcdtitnmttani* ied ronka rotmowy P o ł ą c z e n ia w e w n ą t r z s i e c i: 19 gr M H W 24 s r 25 gr P o ł ą c z e n ia n a s t a c jo n a r n e : 24 gr 25 gr 25 gr Ź RÓ D ŁO : PO RÓ W N YW ARKA USŁUG TELEKO M UN IKACYJN YCH S K R Z Y D ELK O.P L FOT. MARCIN KO N D EK /P RESSCH IC A G O /FO R U M, JAYAMTA S H A W /R EU T ER S /FO R U M, LECH M U SZ Y Ń SK I/P A P 1 Dziczyzna wróci na polskie stoły MYŚLIWI WYPOWIADAJĄ WOJNĘ SKLEPOM OD WRZEŚNIA MIĘSO SARNY CZY dzika kupimy dużo taniej, i to bezpośrednio od myśliwego. Dotychczas myśliwi upolowaną zwierzynę mogli sprzedać tylko do punktów skupu albo zatrzymać na własny użytek. Wykorzystywali to sprzedawcy, którzy promowali dziczyznę jako produkt ekskluzywny i sztucznie windowali jej ceny. Ceny w sklepach przekraczały kwoty oferowane myśliwym nawet Ziołolecznictwo OJCIEC KLIMUSZKO PRZEWRACA SIE W GRODIE URZĄD OCHRONY KONKURENCJI I KONsumentów nałożył karę na firmę Eldex-Medical, która produkuje ziołowe preparaty lecznicze pod m arką Zioła Ojca Klimuszki. Konkretnie chodzi o pastylki i napary, które mają służyć odchudzaniu. Zdaniem UOKiK są one reklamowane za pomocą haseł, które konsum entów wprowadzają w błąd ( maksymalna skuteczność, chudniesz w zgodzie z naturą bez żadnych skutków ubocznych ani efektu jo-jo ). Tymczasem po badaniach w Instytucie Żywności i Żywienia na zlecenie UOKiK okazało się, że nie ma żadnych gw arancji, że produkty faktycznie mają takie właściwości. Potwierdzić to (lub wykluczyć) mogą jedynie specjalistyczne badania kliniczne, których nigdy nie było. Dlatego producent ma zmienić reklamy, zapłacić 5,6 tysiąca złotych kary oraz wykupić w prasie ogłoszenie z przeprosinami. Całej sprawie z zaświatów z pewnością przygląda się sam ojciec Czesław Klimuszko. Franciszkanin, słynny zielarz i domniemany jasnowidz zmarł w roku iggy sute**, dziesięciokrotnie. Przykładowo za 50-kilogramowego dzika myśliwy dostawał 154 złote, podczas gdy w sieci Makro kosztował on ponad 1400 złotych (choć podzielony już na porcje). Polski Związek Łowiecki chce w ten sposób doprowadzić do obniżenia cen mięsa na rynku i wskrzesić tradycję jedzenia dziczyzny. - Dziczyznę nie każdy musi lubić, ale każdy powinien móc jej spróbować. To w końcu REKLAMA nasz produkt narodowy - przekonuje Bartłomiej Popczyk z PZŁ. We wrześniu przy siedzibach kół łowieckich i leśniczówkach w całej Polsce ruszy około tysiąca punktów sprzedaży wyposażonych w chłodnie. Mięso będzie poddawane oględzinom przeszkolonego myśliwego, a w przypadku dzika - obowiązkowemu badaniu na włośnicę. Na razie dziki trzeba kupować w całości. - aj Br. PLZl i 5 TYG O D N 1T RWA W A RZ E N 1HPI VVA, KTÓREGO UNIKALNY SMAK GORYCZKI CZUJESZ PRZEZ KRÓTKĄ CHWILĘ. PO TA K BOGATYM PIERWSZYM W RAŻEN IU SZUKA) W PI i.sn I KZI.SŁODYCZY KARMELU. SMAKU M IO D U I O RZECH A. O N E NAPRAWDĘ TAM SĄ. PRZECIEŻ SAMEJ G O R YCZKI N IE WARZYLIBYŚM Y AŻ 3 T Y G O D N I. W przyszłości myśliwi będą sprzedawać dziczyznę w porcjach 18 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 WYTRAWNY SMAK RODZI SIĘ Z CZASEM

11 Kraj Przez Polskę prowadzą trzy międzynarodowe drogi wodne: Z Antwerpii, przez Berlin, Wielką Pętlą Wielkopolską, do Bydgoszczy, Elbląga, aż do Kaliningradu i Kłajpedy. Z Gdańska Wisłą do Bugu i dalej Dniestrem aż po Morze Czarne. Ze Sztokholmu, przez Bałtyk, do Świnoujścia, a dalej Odrą do Ostrawy i dalej do Dunaju. WIELKA PĘTLA WIELKOPOLSKA: prowadzi od Kostrzyna nad Odrą: Wartą - - Kanałem Bydgoskim - Górnonoteckim Kanałem Ślesińskim i dalej znów Wartą Kostrzyn nad Odrą - stąd możesz wypłynąć na Odrę do kanałów Odra Szprewa (w lewo) i Odra-Hawela (w prawo). Oba zaprowadzą cię do Berlina. Polska m a jedną z najdłuższych sieci rzecznych w E uropie i wyjątkowo dużo atrakcji turystycznych położonych wzdłuż szlaków wodnych. I co z tego, skoro te atuty nie są wykorzystywane? ) V Marzenie to -Gorzów - stąd ~Wieleń popłyniesz Kuną" tu szlak spotyka najstarszym się z międzynarodową rzecznym trasą rowerową lodołamaczem z Boulognę na świecie. wę. Francji W 1981 roku statek do Moskwy. zatonął,w- basenie Niestety, inaczej,.portowym niż na Zachodzie, Gorzowa, gdzie wypożyczalnie a po 20 latach rowerów wzdłuż został wydobyty rzek to norma, i odrestaurowany. tu wypożyczonego Dziś ma już 125 lat. jednośladu nie Więcej: oddasz na przykład kuna.gorzow.pl w Bydgoszczy. ' Drawa można znaleźć kilkanaście bindug, czyli miejsc nad rzeką służących niegdyś flisakom do przygotowania drewna do spławu. Dziś to idealne miejsce na rozbicie namiotów. Czarnków mały zabytkpwy' *. browar w budynku z 1893 roku założony przez niemiecką rodzinę piwowarów. Dziś to jedyny w Polsce browar -Osiek - skansen, w którym państwowy. J R obejrzysz XVIII- i XIX-wieczne chałupy, zagrody, wiatraki, budynki gospodarcze, a także Krostkowo - jedyna w Europie sprawna śluza o ziemnych (a nie betonowych) nabrzeżach. o izekostradach T U R Y S T Y K A Ś R Ó D L Ą D O W A 20 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 K R Z Y S Z T O F SZCZEPANIAK - Nakło, naif Notecią - stąd W'rejsy po Noteci wyrusza Władysław Łokietek", statek, na którym często spotykają się politycy i ludzie show-biznesu, zdarzają się też śluby. Więcej: neostrada.pl dziłoby regularne rejsy dużymi statki pasażerskimi. % //////////// //////////, GDAŃSI ]/////* ////////A /////a \///a *-i\.zew Gdańsk stąd pływają do Krakowa siedmioosobowe łodzie motorowe z prysznicem, WC, miejscem do spania i gotowania. Miesięczny rejs odbywa się w,pięciu.etapach,(pr?y.s.tank! na Żuławach, w Toruniu, Warszawie i Sandomierzu). Więcej: zeglugawislana.pl Żuławy - tylko tu zobaczysz krowę brodzącą w wodzie i żującą wodorosty. Przepłyniesz też ulicówką, czyli rzeką płynącą przez centrum wsi w miejscu dawnej głównej drogi. dgoszcz - pierwsza w Europie trasa regularnej żeglugi śródlądowej obsługiwana przez statek napędzany energią słoneczną. TORUŃ Kruszwica podczas rejsu Rusałką" wyruszającą spod Mysiej Wieży przeżyjesz śluzowanie, podczas którego statek podniesie się o cztery metry. Popływasz nim po historycznym jeziorze Gopło. -Nadwarciański Park Krajobrazowy łęgi wierzbowe i towarzyszące im zarośla wiklinowe - ten rodzaj lasów należy do najrzadziej spotykanych w Europie. Możesz tu też dostrzec, jak kąpią się białe gęsi, a wydry łapią ryby. -Toruń niewiele jest w Polsce takich miejsc jak bulwar Filadelfijski. To długi trakt spacerowy nieoddzielony od rzeki ulicą. W przyszłości po drugiej stronie Wisły ma powstać port z mariną. Płock popływasz po Zalewie Włocławskim i zobaczysz stocznię rzeczną produkującą barki i tankowce. -Ślesin - tu popatrzysz z rzeki na największy w Polsce kościół - bazylikę w Licheniu. W restauracji zjesz miejscowy pyrczok, czyli babkę ziemniaczaną z boczkiem, cebulą i kiełbasą. Ląd - jedna z najciekszawszych marin w Polsce. Jest tu nawet boisko do gry w boule i tor łuczniczy. Na umocnienia jej brzegów zużyto 800 ton kamieni. KRAKÓW -Kraków - tramwajem wodnym popłyniesz z centrum miasta do opactwa w Tyńcu. Rejs prowadzi ładna widokowo trasa biegnącą obrzeżem Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Można też wybrać się bocznokołowcem (trochę takim jak na rzece Missisipi) w godzinny rejs po Wiśle ( - Tczew niedawna rewitalizacja nabrzeża Wisły sprawiła, że tutejszy bulwar stał się jednym z najlepiej zagospodarowanych miejsc w Polsce. Z punktu widokowego rozciąga się piękna panorama Żuław. C-Park Nadbużański największy w Polsce park krajobrazowy. WARS2 - Warszawa - w weekendy spod Zamku pływają do Serocka tramwaje wodne, z portu Czerniakowskiego zaś drewniana zabytkowa łódź Stwora" napędzana pychowym wiosłem. Rejs po Wiśle trwa godzinę. L Kazimierz Dolny - Pływa tu kilka statków, w planach są rejsy do Puław, a być może nawet do Warszawy i Sandomierza. _Kanał Augustowski statkiem można zwiedzić dolinę Rospudy i najkrótszą polską rzekę Klonowicę. Na pokładzie -wyświetlane są.film y.. o Janie Pawle II. Stąd mogłyby ruszać rejsy na Białoruś, gdyby polski rząd dogadał się w tej sprawie z Aleksandrem Łukaszenką. Kajaki już pływają. L Narwiański Park Narodowy nazywany polską Amazonią słynie z licznych bagien i rozlewisk, po których możesz pływać łodzią pychówką. c Drohiczyn - do dawnej stolicy Podlasia przyjeżdża się dla wąskich uliczek, zabytkowych kościołów i jednej cerkwi. Z przystani można wybrać się na wycieczkę po Bugu stateczkiem Drohiczyn". AUGUSTÓW Biebrzański Park Narodowy między ściananhi. trzcin możesz płynąć nawet kilka godzin, obserwując dzikie zwierzęta. Przepisy zabraniają używania silników spalinowych,\ale przecież mogłyby pływać tędy statki zasilane energią słoneczną. Janów Podlaski najstarsza w Polsce stadnina koni arabskich. c Mielnik wypożyczysz tu rower, którym będziesz mógł zwiedzić jedyną czynną w Polsce odkrywkową kopalnię kredy. I pojechać szlakiem tworzących linię fortyfikacji radzieckich z 1940 roku (tak zwaną linię Mołotowa). Malowniczo położona miejscowość na wysokiej skarpie. - Między Dęblinem a Maciejowicami na rzecznych wyspach gnieżdżą się pogorzałki, kuliki wielkie i rycyki. W wierzbowych zaroślach natrafimy na remizy, słowiki i wilgi, a na nabrzeżnych pastwiskach i w lasach na dudki, rzadkie gatunki dzięciołów i jastrzębie. Przy opracowywaniu mapy korzystałem z książki Wielka Pętla Wielkopolska Mirosława Słowińskiego i Grzegorza Nadolnego. L Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu" spotkasz tu rzadkie gatunki roślin ciepłolubnych, takich jak goryczka krzyżowa czy wężymord stepowy, oraz dziko żyjące łosie, jelenie szlachetne, lisy i czarne bociany. PRZEKRÓJ 9 LIPCA

12 FOT. D. A D A M SKI/A C, M. KO SYC A R Z /K FP, N. N IEM CZU K, A. SID O R /FO R U M, TIM E M ACHIN Ę (3 ), B. KU D O W ICZ/FO RU M, T. N IESŁU CH O W SKI/A G, K. CHO JN A CKI/FO TO N O YA, M. C IES ZEW SK I/A G, R. I M. KO SIN SCY/FO R U M, ISTO C K (10) Plan był ambitny. Niemiecki właściciel statku wycieczkowego Frederic Chopin uruchom ił rejsy po najdłuższej dzikiej rzece w Europie, czyli po Wiśle, z Gdańska do Warszawy. Fryckow i kilka razy udało się dopłynąć do stolicy, częściej jednak - w obawie przed mieliznami - stał w porcie i czekał na wyższą wodę. - Raz nawet pasażerów, gości z zagranicy, musieliśmy wysadzić w Toruniu i autokarem transportować do Warszawy - wspomina Darek Stankiewicz, właściciel firmy Baltic Gateway, polskiego agenta niemieckiego arm atora. Choć ceny rejsów zaczynały się od 900 euro, zainteresowanie było duże. Ale to było pięć lat tem u. Dziś Chopin pływa z czeskiej Pragi do niemieckiego Poczdamu. Rzeki kopalnią pieniędzy Fatalny stan techniczny naszych rzek to główna przyczyna braku ofert turystycznych, które łączyłyby zwiedzanie miast, podziwianie przyrody i rejs statkiem wraz z noclegami, co jest o tyle praktyczne, że nie zmusza turystów do codziennego pakowania się. Po największych polskich rzekach statki właściwie nie pływają. A nawet jeśli, to zwykle są to prywatne inicjatywy fascynatów wodniactwa, rejsy nieregularne, kilkugodzinne i niewielkimi jednostkami. Nie m a co marzyć o ofercie dużych statków wycieczkowych, znanych z Dunaju czy Renu, którymi podczas dwutygodniowej wyprawy można by zwiedzić Gdańsk, Żuławy, Warszawę, zatrzymując się na obserwację chronionych rycyków na wyspach w okolicach Dęblina i kończąc wyprawę w Krakowie lub Oświęcimiu. - Szkoda, bo rzeki mogłyby stać się dla Polski kopalnią pieniędzy - podkreśla Darek Stankiewicz. Polska zajmuje piąte miejsce w Europie pod względem długości rzek. Unia Europejska, aby połączyć najważniejsze porty Starego Kontynentu, wytyczyła przez nasz kraj trzy międzynarodowe drogi wodne. Gdyby udało się nam je udrożnić (budowa zapór, śluz, um ocnienie nabrzeży, oczyszczenie koryt rzecznych), moglibyśmy z Polski dopłynąć do Amsterdamu, Paryża, Berlina, a także na Ukrainę i do Czech. I dalej do Morza Czarnego. Ale nie popłyniemy. I w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Gospodarza pilnie zatrudnię Po pierwsze, w Polsce mamy zbyt dużo decydentów, którzy czują się odpowiedzialni za gospodarkę wodną. Przy czym nikt z nich nie czuje się upoważniony, by myśleć o rzekach jako o całości i jak o terenie, który należy zagospodarować. Trudno naw et powiedzieć, ile m inisterstw zajmuje się rzekami. Wiadomo na pewno, że poziom wód jest nadzorowany przez M inisterstwo Środowiska, przyznawanie patentów żeglarskich to zadanie Ministerstwa Infrastruktury, rozwojem oferty turystycznej zajmuje się Ministerstwo Sportu, a kontrolowaniem kanałów melioracyjnych - Ministerstwo Rolnictwa. Do tego dochodzą kwestie nadzoru nad śluzami, który sprawuje Instytut Meteorologii, ale w przypadku śluz zabytkowych (dużo ich) także Ministerstwo Kultury. Ministerstwa pilnują, by nie wchodzić sobie w drogę. Dlatego trudno się dziwić, że od dziesiątek lat przeróżni ministrowie zajmują się ciągle tylko pisaniem planów. Ale na przykład w zeszłym roku powstała strategia, która obowiązywać m a do roku Przygotował ją Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, czyli organ zajmujący się stanem torów wodnych w Polsce. - W przeciwieństwie jednak do tytułu strategii, która mówi o planie gospodarowania w odam i, to głównie plan oczyszczania rzek. O transporcie wodnym jest tu zaledwie parę akapitów - ocenia Zbigniew Garbień, prezes Związku Armatorów Żeglugi Śródlądowej. Zrzesza on 67 prywatnych polskich przewoźników towarowych, którzy z braku pracy w Polsce przenieśli swoje barki do Holandii czy Niemiec. - Czemu tu się jednak dziwić, skoro PLANY RZECZNE Projekty, które mają być zrealizowane w ciągu najbliższych 10 lat: Stw orzenie sieci marin i przystani na Żuławach oraz Noteci. W ybudowanie nowoczesnych m iejskich nabrzeży i bulwarów w W arszawie, Krakow ie, Opolu. Pogłębienie W isły, Noteci i Odry od Brzegu Dolnego w dół rzeki. W ybudowanie zapory w Niepołomicach i zbiornika retencyjnego w Raciborzu. Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej podlega M inisterstwu Środowiska, a jem u nie zależy, aby pozyskiwać większe pieniądze na rozwój transportu rzecznego. Najlepiej, gdyby polskie rzeki były jednym wielkim rezerwatem przyrody - dodaje Zbigniew Garbień. Dlatego wielu specjalistów podkreśla, że KZGW powinno być instytucją niezależną i samodzielną, natom iast Ministerstwo Środowiska powinno jedynie kontrolować, czy rzeki są użytkowane zgodnie z przepisami ochrony środowiska. Z Wiejskiej bliżej do premiera Brak gospodarza to zwykle kłopot większy niż brak pieniędzy. Skoro więc rząd przez ostatnich 20 lat nie był w stanie przedstawić całościowego planu zagospodarowania polskich rzek, w którym oszacowano by realne zyski z inwestycji, trudno się dziwić, że rzeki są pierwszą pozycją, którą premierzy odkładają na ostatnią półkę. Problem dobrze widać na przykładzie planu rewitalizacji szlaku wodnego E-70 (patrz mapa), dzięki któremu Odrę można połączyć z Wisłą, co ma umożliwić przepływanie dużymi jachtami i małymi stateczkami pasażerskimi z Berlina, przez Bydgoszcz, do Gdańska. O pomyśle mówiło się od lat, dopiero jednak przygotowanie go w formie wieloletniego planu (czyli należącego do kluczowych projektów wymagających nadzoru premiera) dało szanse na realizację. Ale tylko szansę, bo w podobnym czasie marszałkowie sześciu województw położonych wzdłuż szlaku E-70 postanowili wyłożyć na podobny projekt pieniądze z w łasnych budżetów. - Czekamy teraz na wynik ich pracy, by nie stało się tak, że publiczne pieniądze pójdą dwa razy na to samo - tłumaczy (Piotr Głowski], senator PO, szef zespołu parlam entarnego do spraw dróg wodnych i turystyki wodnej. To właśnie w jego zespole, istniejącym od ponad roku i składającym się głównie z zapalonych wodniaków, powstał wieloletni plan rewitalizacji drogi E-70. Czyżby na neutralnym gruncie pracowa- r ło się lepiej? - Może trochę tak, bo zajmujemy się wybranymi tem atam i z wielu zadań, którymi obciążone są m inisterstwa - przyznaje Głowski. Kiedy szlakiem O dra-w isła będzie można pływać bez oglądania się na pogodę i mielizny? Jeśli w tym roku plan udałoby się przyjąć, kanał pogłębiany byłby w przyszłym, całość prac trwałaby 10 lat. Dlaczego aż tyle? Bo w zwrot pieniędzy z inwestowania w rzeki nie wierzy rząd. Choć nie są to duże pieniądze. Potrzeba około m iliarda złotych, czyli mniej niż na budowę kilometra drugiej linii metra w Warszawie. Funduszy na rzeki jest rzeczywiście mało. Na przykład jeden z gdańskich specjalistów wyliczył, że przywrócenie żeglowności Wisły między Włocławkiem a Gdańskiem przy obecnie dostępnych środkach z budżetu państwa zajęłoby 130 lat. Kibole nie będą czekać do zimy Odsuwanie inwestycji rzecznych w bliżej nieokreśloną przyszłość widać dobrze na przykładzie niedawnej decyzji Polskiej O rganizacji Turystycznej, która przyznawała dotacje na projekty zwiększające atrakcyjność Polski w kontekście Euro Wniosek budowy szlaków narciarskich w Szczyrku, choć odrzucono, uznano za pilniejszy niż projekty wielu szlaków wodnych. - Niezależnie od tego, jak kibole zachląją, przekonywałem, że zapewne nie zostaną po m istrzostwach aż do zimy - mówi Mirosław Czerny, dyrektor do spraw programowych Centrum Turystyki Wodnej PTTK, który wspierał przygotowujących rzeczne wnioski. Przeszkodą w sprawnym popraw ianiu żeglowności rzek jest również brak porozum ienia w środowisku wodniackim. W odniacy transportowcy (ci od barek) dom agają się na przykład udrożniania tras przynajmniej do 1,8 m etra głębokości (to poziom umożliwiający pływanie jednostką o tonażu 500 ton), a żeglarze w tych staraniach ich nie wspierają, choć takie pogłębianie przyrodzie nie szkodzi. - Ci kochani żeglarze często potem proszą kapitanów naszych statków o wypchnięcie ich z mielizny - wypomina Zbigniew Garbień. Między wodniaków mieszają się ekolodzy, którzy zarzucają transportowcom, że regulując rzeki, chcą je zabetonować. Zbigniew Garbień odpowiada: - Nikt z nas o tym nie mówi, chodzi o umocnienie kanałów na przykład narzutami kamiennymi, tak by umocnienia brzegowe zapobiegały nanoszeniu namułów w dół rzeki i zapobiegały rozlewaniu się rzeki coraz szerzej. Transportowcy zaś nie rozumieją, że pewne szlaki wodne warto zostawić wyłącznie przyrodnikom. Dziś polskimi rzekami transportowanych jest zaledwie 0,6 procent towarów, podczas gdy w Belgii 11 procent, a we Francji -1 5 procent. - Żegluga transportowa mogłaby być przecież siłą napędową żeglugi turystycznej - tłumaczy Zbigniew Garbień. W Polsce przy dość krótkim lecie nie opłaca się utrzymywać dla turystów przystani, marin czy budować hoteli z restauracjami na nabrzeżach. Co innego, gdyby urządzenia te mogły służyć też wodnym transportowcom. Dziś barki ze Śląska do Berlina lub Szczecina pływają bardzo rzadko i tylko z lekkimi ładunkami. Na transport węgla czy granitu Odra jest już za płytka. - Sytuacja na polskich rzekach nie jest dobra, ale nie można powiedzieć, że nie dzieje się na nich nic - mówi Mirosław Czerny. W Toruniu ma powstać port schodkowy, w którym pojawiłyby się nabrzeża o różnej wysokości, by statki mogły cumować przy różnych poziomach Wisły. W Tczewie m a zostać wybudowana marina z aąuaparkiem i pierwszym w Polsce nabrzeżem dla barek mieszkalnych, z możliwością podłączenia do nich sieci kanalizacyjnej. Obok Krakowa ma stanąć zapora w Niepołomicach, by łódki płynące do dawnej stolicy Polski nie musiały kończyć biegu w Nowej Hucie (Wi- BARKI RZEKI OŻYWIĄ NA ZACHODZIE Europy pływanie na barkach mieszkalnych (ang. houseboat) to moda. W Polsce jeszcze nie, ale Ministerstwo Infrastruktury chce zlikwidować patent żeglarski na jednostki motorowe o długości do 13 metrów, pływające maksymalnie 15 kilometrów na godzinę. Barki mieszkalne spełniają te normy. Politycy chcą, by w Polsce pojawiły się zachodnie firmy, które wypożyczałyby barki na przykład w Bydgoszczy i odbierały od turystów sła jest tu tak płytka, że nawet kajakiem można zahaczać o kamienie). W wielu miejscach w Polsce mają się też pojawić stateczki pasażerskie, na przykład z Krakowa do Oświęcimia czy z Warszawy do Kazimierza. Ważne, by plany dotyczyły także usuwania mielizn, bo w przeciwnym razie zakupione - często z dotacji unijnych - statki zostaną w portach. Na szczęście są to zwykle inicjatywy publiczne, gdyż na przystaniach przekazywanych w prywatne ręce obcy wodniacy są źle widziani (w Danii na przykład przystanie buduje się z publicznych pieniędzy, a firmy nimi zarządzające mają obowiązek udostępniać je wszystkim). Z niektórymi tego typu nowościami naszym władzom trudno się czasem oswoić. - Gdy któregoś razu przypłynąłem do przystani na Noteci w Santoku, zbudowanej z unijnych pieniędzy, zauważyłem, że przy nowych sanitariatach zabrakło karteczki, do kogo zadzwonić, by ktoś mi je otworzył. Okazało się, że po klucz trzeba było pójść do sekretariatu wójta w urzędzie gminy - opowiada Mirosław Czerny. Na dziko, ale skutecznie Niechęć władz do dotowania rzek martwi, bo zainteresowanie żeglugą śródlądową jest coraz większe. Na przykład w Warszawie bilety na rejsy nad Zalew Zegrzyński wyczerpują się tydzień przed rozpoczęciem wycieczki. Oby nie stało się tak, że zaczniemy nasze rzeki udrożniać na dziko. Jak próbował to robić pewien przedsiębiorca, który 10 lat temu postanowił sprowadzić do Polski tanie barki z Ukrainy. Ponieważ Bugiem koło miejscowości Muchawiec nie dało się przepłynąć, wynajął koparki i przekopał kilkaset metrów kanału. Przepłynął, po czym cały wykopany kanał - bo było to jednak nielegalne - kazał z powrotem zasypać. w Gorzowie. Kilkudziesięciu posiadaczy barek w Polsce głównie w nich mieszka, bo pływanie z powodu płycizn to ryzyko. Największy ich problem to jednak brak możliwości zameldowania się. Niestety, jeśli mieszkańcy barek nie są zameldowani na przykład Czy nad brzegami rzek większości miast w Polsce zacznie tętnić życie? Czy warszawiacy przejdą się atrakcyjnym bulwarem wzdłuż Wisły, a poznaniacy popłyną Wartą wycieczkowym statkiem? Między innymi o tym 9.07 w Zapraszamy do Trójki" od 16 do 19. Zaprasza Michał Olszański u rodziny, z punktu widzenia prawa są bezdomni, bo nie mieszkają przy konkretnej ulicy, a ich dom nie ma nadanego numeru. W praktyce na barce może mieszkać tylko osoba zatrudniona na umowę o pracę, bo barka jest miejscem jej pracy. - mil, szczep 22 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

13 KRAJ FOT. HENRYK KAISER/BE&W, PRZEMYSŁAW KRZAKIEWICZ/VISAVIS.PL, ADRIAN GŁADECKI/TYGODNIK PODHALAŃSKI PICIE ANNA SZULC Trzeźwy jak Zakopane Zakopane będzie pierwszym kurortem na świecie, który w imię trzeźwości narodu zakręcił turystom kurki z alkoholem Pierwszą jaskółką zw iastującą n a dejście prohibicji było ośw iadczenie redaktora naczelnego Radia Alex Piotra Sambora. Stwierdził on, że od czasu, gdy Podhale odwiedził Ojciec Święty, jest wiele sił, które chcą rozpić naród pod Giew ontem. - M amy do czynienia ze świadom ym działaniem w ielu ludzi, którym zależy, by alkohol lał się w górach strum ieniam i - wyjaśnia Sam b or Przekrojowi. - A łam aniu praw a tow a rzyszy bierność lub obojętność prokuratury, sądów i policji. Ja obojętny być nie mogę. Tym bardziej że w Zakopanem alkohol płynie dziś rzeką. Czy pani wie, że sprzedaje się go tu więcej niż we Wrocławiu?! Naród miewa się kiepsko Sambor, znany z przedrzeźniania na antenie A dam a M ichnika oraz innych bezbożników, w ystąpił ze swoim oświadczeniem dwa lata tem u. W tym sam ym czasie zakopiański radny Józef Figiel (PiS) dowiedział się, że holenderska telewizja sfilmowała tuż przy zatłoczonym rondzie przy wjeździe do Zakopanego dwóch panów o zdecydowanie ogorzałych twarzach raczących się w pozycji horyzontalnej wysokoprocentowym trunkiem. - Wstyd i hańba - mówi poirytowany Figiel. Przyznaje, że do końca nie wiadomo, czy byli to górale, czy cepry. Cokolwiek by powiedzieć, w Zakopanem ani jedni, ani drudzy nie wylewają za kołnierz. - O czym zawsze, jak w przypadku sylwestrowej bójki pod Gubałówką, dowiaduje się cała Polska, a czasem naw et cała E uropa - śmieje się Janusz Majcher, burm istrz miasta, były zakopiański restaurator. - Są na świecie ważniejsze sprawy niż lokalne interesy - stwierdził Józef Figiel. Dla radnego, który jest też kościelnym w jednej z podhalańskich parafii, spraw ą najważniejszą jest n a ród (rzecz jasna, polski), który od dłuższego czasu miewa się kiepsko. - Rozpijali nas i wciąż rozpijają - wyjaśnia rzeczowo radny. - Najpierw Sasi, potem zaborcy, a od zawsze Żydzi budujący karczmy obok kościołów. Józef Figiel przypom ina tym, którzy nie wiedzą, że przed wojną, gdy naród (w tym naród góralski) z kościoła wychodził, to Żyd m u się w pas kłaniał, a potem zapraszał do wyszynku. A góral, naiwny, korzystał. Być może w skutek takiej właśnie działalności wrogów narodu w narodzie góralskim ukuło się 24 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 Zabudowa w mieście jest tak ciasna, a kościołów i szkół tak dużo, że niemal każdemu można zabronić prowadzenia wyszynku rymowane powiedzonko: Chwała Panu Bogu, Panu Bogu chwała, że się kościół spalił, a karcma została. Znienacka za blisko Co praw da, to prawda. Nie tylko w polskich górach wyszynki przed w ojną prowadzili przede wszystkim karczm arze w yznania mojżeszowego. Z małymi jednak wyjątkami. Taką na przykład restaurację, w której jadła i piła niejedna bohem a, założył w 1907 roku lwowski restaurator, który ożenił się z wnuczką Józefa Krzeptowskiego, brata Sabały. A za chwilę U W nuka ani bohem a, ani lud prosty się nie pojawią, bo z szuflady karczmy zniknie koncesja na sprzedaż alkoholu. W łaścicielka knajpy U W nuka, jak wielu innych restauratorów, kilka miesięcy tem u dowiedziała się, że w Zakopanem nie można już podawać alkoholu w wyszynkach znajdujących się bliżej niż sto metrów od szkół, internatów, przedszkoli oraz świetlic i schronisk młodzieżowych. A także od noclegowni dla bezdomnych i kościołów. U W nuka nie będzie można, bo jest stam tąd mniej niż sto m etrów do przedszkola (otwartego oczywiście później niż słynna knajpa). Z kolei Gazdowa Kuźnia nieoczekiwanie znalazła się za blisko kościoła. Wszystko to skrupulatnie wymierzyli miejscy urzędnicy. - M u sieliśmy - wzdycha burm istrz Majcher. - Takich mamy radnych. Kiedy próbowałem złagodzić dotychczasow ą, i tak najbardziej w Polsce rygorystyczną, uchwałę dotyczącą odległości lokali od miejsc publicznych, na złość mnie i całemu m iastu radni jeszcze zaostrzyli przepisy [pozwala im na to ustawa o wychowaniu w trzeźwości - przyp. red.], lym samym staniemy się wkrótce pierwszym w Europie kurortem z prohibicją*. W jaki sposób przepisy zostały zaostrzone? - Dotychczas obowiązywała zasada, że odległość od knajpy do kościoła mierzyliśmy od drzwi do drzwi. Po zmianach na przełomie tego roku mierzymy od granicy posesji do granicy posesji - wyjaśnia z dum ą w głosie radny Figiel. - Zwiększyliśmy tym samym obszar chroniony od pijaństwa. Trudno będzie teraz prowadzić wyszynk zgodnie z przepisam i - w Zakopanem wydanych jest 300 koncesji na sprzedaż alkoholu, a zabudowa jest bardzo ciasna: kościołów, szkół i podobnych placówek stoi tam bez liku. Także przy słynnych Krupówkach, gdzie w jednym z lokali nad barem wisi napis: Wielgie brzuchy mocie, piwo wypijecie, juz sie zatacocie. Najpewniej niedługo zniknie, bo jaki sens m a wywieszanie głupawych wierszyków o piwie do ceprów, gdy nie będzie już ani piwa, ani - zapewne - wielu ceprów? Jestem strzępkiem nerwów Zakopiańska wojna o trzeźwość narodu rozpoczęła się w ubiegłym roku. Wkrótce po tym, jak miejscowy urząd miasta zaczęły zalewać pierwsze donosy. O tym, że zakopiańscy restauratorzy, jak też właściciele sklepów monopolowych nagm innie łam ią lokalne prawo. Z kolei donosy informujące, że nieprzestrzegana jest ustaw a o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zalały prokuraturę, sądy i policję w Zakopanem. Autorem okazał się, ku zdumieniu większości Podhalan, Piotr Sambor, wtedy już były właściciel Radia Alex (bo sprzedał udziały), ale wciąż jego redaktor naczelny. Jeszcze wcześniej był aktorem znanego zakopiańskiego teatru imienia Witkacego. REKLAMA Wyspa O Koncesje na alkohol przyznaje się zwykle na pięć lat. Wielu zakopiańskim restauracjom, które mieszczą się w zakazanej odległości na przykład od obiektów sakralnych lub placówek oświatowych, wygasną one w ciągu najbliższego roku lub dwóch lat. Na ich przedłużenie ze względu na nowe przepisy liczyć nie mogą To Sambor sprawił, że o zakopiańskich restauratorach zrobiło się głośno, to po jego donosach urzędnicy obudzili się z wieloletniego letargu. Wycieczki do knajp w poszukiwaniu błędów i wypaczeń rozpoczęła gm inna komisja antyalkoholowa, a zakopiańscy rajcy, w tym radny Figiel, poczuli, że w swojej walce z pijaństwem m ają nowe wsparcie. - Jestem strzępkiem nerwów, bo grozi mi potężna kara finansowa i pięcioletni wpis do rejestru skazanych - żali się teraz właściciel jednego z lokali na Krupówkach. Jego zdaniem, choć czasem prawo jest po stronie Sambora, to na pew no nie stoi za nim przyzwoitość. Podobnie myśli wielu innych górali. Nie tylko ci, którzy prowadzą knajpy i do których od miesięcy często, jak nigdy wcześniej, zaglądają policjanci i urzędnicy, by kontrolować oraz mierzyć. - Gdyby ktoś rozsypał worek z nieprzychylnymi przymiotnikami pod adresem tego pana, jakie w ciągu ostatnich miesięcy usłyszałam, to zakryłyby pewnie Giewont - mówi Maria Gruszka, znana działaczka społeczna z Zakopanego. - My po prostu nie lubimy skrajności. A Sambor znany jest ze skrajności. Na przykład z suto zakrapianych im prez dla załogi Radia Alex, z biegania po rozgłośni z szablą w ręku, z ekscentrycznych wystąpień na swojej antenie, w której wiadomości z Naszego Dziennika przetykane były góralskim disco polo. - Praca w Radiu Alex nie przynosiła nam zaszczytu - przyznaje jeden z byłych dziennikarzy stacji. - Górale po prostu go nie słuchają albo słuchają po to, by pękać ze śmiechu. Trzy prawdy i hipokryzja Redaktor naczelny Radia Alex Piotr Sambor chce zatrzymać rzekę alkoholu, która płynie przez Zakopane Jesienią ubiegłego roku Piotr Sambor wystąpił w programie Jana Pospieszalskiego Warto rozmawiać poświęconym problemom coraz bardziej rozpitej polskiej młodzieży. Górale ze zdumienia przecierali oczy, bo wcześniej Sambor miał być znany z tego, że za kołnierz nie wylewał. Problem w tym, że - jak zapewnił mnie fiakier z Krupówek - w górach rozróżnia się trzy praw dy: prawda, tyz prawda i gówno prawda. - Niestety, jest jeszcze hipokryzja. A ta w Zakopanem dobrze się m iewa - dodaje ze sm utkiem burm istrz Janusz Majcher. - Ci, którzy głosowali za uchw ałą prowadzącą do upadku polskiego kurortu, w Popradzie, słowackim kurorcie, pili słowackie piwo na schodach słowackiego kościoła. W idziałem to na własne oczy. Ja na własne oczy widziałam strach w oczach zakopiańskich restauratorów. Co zrobią turyści przyzwyczajeni do zabaw pod Giewontem? Niewykluczone, że na wzór zakopiańskich radnych wybiorą knajpy nie w Zakopanem, ale w Popradzie.

14 Meksykańskie Ciudad Juarez - jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc dla kobiet. Różowe krzyże stoją w miejscu, gdzie odnaleziono ciała kilku dziewczyn. Wszystkie nosiły ślady tortur. Obok: 22-letnia prostytutka uduszona w miejscowym hotelu Royal oraz matka jednej z zamordowanych domagająca się osądzenia sprawców PRZESTĘPCZOŚĆ SYLW IA PIECHOW SKA F eminicidio to morderstwo kobiety ze względu na pogardę i nienawiść wobec jej płci. Czyli kobietobójstwo. Ofiary nie giną tak po prostu - najpierw muszą sporo się nacierpieć. Feminicidio dotyczy zwykle kobiet biednych, z niskich klas społecznych, których rodziny nie m ają ani pieniędzy, ani koneksji, by walczyć z systemem. A trzeba z nim walczyć, bo on stoi wyraźnie po stronie winowajcy. Sprawcy niemal zawsze pozostają bezkarni. W zeszłym roku w Meksyku zamordowano ponad 600 kobiet, w Gwatemali - 841, w Hondurasie i w Salwadorze (te statystyki obejmują wyłącznie przypadki okrutnych mordów). Rządy tych państw zaprzeczały do tej pory, że chodzi o jakiś szczególny rodzaj przestępstwa. Dla nich była to zwykła przemoc domowa, przylanie prostytutce czy zabójstwo, o które ofiara sam a się prosiła. Teraz, gdy przypadki feminicidio zainteresowały Międzyamerykański Trybunał Praw Człowieka w Chile, będą musiały zmienić swoją retorykę. K0 BIET0 B0 JSTW0 Porywane, torturowane, gwałcone i wreszcie wyrzucane na ulice jak śmieci. Tak giną każdego roku setki kobiet w Meksyku, Gwatemali, Hondurasie i Salwadorze. Dewiacja? Raczej lokalna kultura. Pewnie właśnie nadchodzi jej zmierzch, bo zajął się nią Międzyamerykański Trybuna! Praw Człowieka C, iudad Juarez, ponadpółtoramilionowe miasto przy granicy z USA., Bieda, bezrobocie. Starcia woj- A ska z gangam i narkotykowymi oraz porachunki między gangsteram i po chłaniają co roku setki ofiar. Porwania dla okupu, wymuszenia, kradzieże i zabójstwa są tu na porządku dziennym. - Ten, kto nie czuje strachu w Ciudad Juarez, nie ma wyobraźni - mówi Przekrojowi Emilio > 26 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

15 > Gines, hiszpański adwokat, członek Powyżej: Europejskiego Komitetu Zapobiegania Mieszkanka Torturom. Ciudad Juarez Gines zna się na rzeczy. Był doradcą na przystanku w procesie przed Międzyamerykańskim autobusowym. Trybunałem Praw Człowieka, który odbył Gdyby została się w kwietniu w Santiago de Chile. Oskar- teraz zaatakowana, żenie w ystąpiło przeciwko władzom pań- większość lokałnych stw a Meksyk w sprawie znanej jako Cam- policjantów po Algodonero (dawne pole bawełny na te- zapewne uznałaby, renie Juarez). W 2001 roku znaleziono tam że sama się ciała ośm iu zmasakrowanych kobiet, o to prosiła. Śledztwo utknęło w miejscu i w kwietniu To powszechna tego roku m atki trzech ofiar (przez opie- postawa władz szałość władz pięciu ciał nie udało się w Meksyku. n a czas zidentyfikować) zdecydowały się Dlatego ci, poszukać sprawiedliwości w trybunale. którzy szukają - W Ciudad Juarez zobaczyłem całko- sprawiedliwości w itą bezsilność ofiar. Nie ma tam prawni- (obok), zazwyczaj ków, którzy by im pom agali - opowiada sty$zth ie nic się nie Gines. - Boją się. W ostatnich latach kil- da zr bić ku adwokatów zostało zamordowanych, w tym dwóch prowadzących sprawę Campo Algodonero. Doszło do tego, że nikt w stanie C hihuahua (gdzie znajduje się Ciudad Juarez) nie chciał się zająć poszkodowanymi. Zdecydowali się na to dopiero prawnicy z Mexico City Karla Michele Salas i David Pena. Podobnie jak Emilio Gines poruszają się po Ciudad Juarez tylko pod specjalną ochroną. Przed trybunałem zażądali rzetelnego śledztwa w sprawie Campo Algodonero (do tej pory nie znaleziono winnych), usunięcia funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zaniedbania, zadośćuczynienia ofiarom, szacunku i godnego uczczenia ich pamięci. Przy okazji procesu po raz pierwszy ktoś wysłuchał zeznań m a tek trzech zamordowanych dziewcząt. Kobiety były do tej pory traktowane z pogardą, do dziś żyją w strachu przed zemstą przebywających na wolności sprawców śmierci ich córek. Sprawa Campo Algodonero jest idealnym przykładem dla sądu, bo pokazuje całą gamę zaniedbań i złej woli władz ciągnącą się przez lata. Proces w Chile to przełom nie tylko dlatego, że po raz pierwszy dotyczy kobietobójstwa, ale także dlatego, że władze Meksyku m ogą spotkać dotkliwe sankcje. Od 1993 roku Meksyk otrzymał ponad 400 zaleceń w sprawie Ciudad Juarez (w tym między innym i od ONZ, Unii Europejskiej, Amnesty International), ale nie zmieniło się zasadniczo nic. W Ciudad Juarez zabójstwo kobiety to podobno przestępstwo doskonałe. W pozostałych częściach kraju czasem udaje się skazać winnych, w Juarez nigdy. Od 1993 roku w mieście zamordowano ponad 800 kobiet. Władze nie mają pojęcia, ile kobiet zaginęło; szacuje się, że ta liczba waha się między tysiącem a czterema tysiącami. Przez lata Ciudad Juarez obrosło legendą, powstało wiele teorii o tym, kto zabija tamtejsze dziewczyny: szajki kręcące filmy pornograficzne (z zabójstwem ofiaiy), gangi narkotykowe, wpływowi bogacze... Antropolog Rita Segato twierdzi, że zabójstwa uświetniają rytualne ceremonie wśród gangów narkotykowych - inicjację, świętowanie zwycięstwa, składanie ofiary. Marisela Ortiz z fundacji Nasze Córki w Drodze do Domu uważa, że dziś wszystkie teorie są do pewnego stopnia prawdziwe: całkowita bezkarność sprawia, że wielu mężczyzn kopiuje opisane w gazetach scenariusze zbrodni. Jedno jest pewne - w zabójstwa zamieszane są osoby na wysokich stanowiskach, które od lat nie dopuszczają do tego, by skazano choć jednego mordercę. Do Ciudad Juarez przybywa codziennie kilkuset im igrantów w poszukiwaniu pracy. Na północy Meksyku najłatwiej znaleźć ją w maąuilas, fabrykach należących głównie do Amerykanów. Zatrudnia się tam przeważnie młode dziewczyny. Praca dała im niezależność, która nie podoba się przyzwyczajonym do dominacji mężczyznom. Bezrobotni Meksykanie zauw a żyli też, że bez względu na to, ile kobiet zginie, na ich miejsce i tak przyjadą inne. To wzmaga przekonanie o tym, że kobieta jest jak rzecz, którą można wyrzucić i zastąpić nową. WMeksyku toczy się wojna Santos Macias wojsk rządowych z kartelami narkotykowymi. Jed Lechuga i Appolinar ni i drudzy przy okazji mordują kobiety. Stały się one swoistym i ojciecłupem wojennym - gangsterzy i żołnierze z portretem zabijają - czyli matka żony, córki, siostry swoich wrogów. Co więcej, państwo robi wszystko, by ukryć prze zaginęła w noc CÓrki, która stępstwa popełniane przez armię. Yuri- sylwestrową ria Rodriguez z Krajowego Obywatelskiego Obserwatorium Kobietobójstwa poda Do dziś nie udało w 1996 roku. je przykład kobiety zgwałconej i zmasakrowanej przez żołnierzy na oczach jej córki. się jej odnaleźć W szpitalu jako przyczynę zgonu podano zapalenie żołądka mimo ewidentnych śladów pobicia i gwałtu na ciele ofiary. Orzeczenie trybunału w sprawie fem i- nicidio (ma zapaść jesienią) będzie obowiązujące nie tylko dla meksykańskiego rządu. Trybunał określi standardy dla wszystkich państw Ameryki Łacińskiej. I choć na wokandę trafiły tylko trzy zabójstwa (te popełnione na polu bawełny), to oskarżenie przedstawiło dowody, że chodzi nie o indywidualne przypadki, lecz o stale powtarzający się schemat. Do tej pory wszystkie wyroki trybunału udawało się egzekwować. Dlatego adwokaci biorący udział w sprawie wierzą, że tak będzie i tym razem, i planują dalsze działania. Następnym przystankiem ma być Gwatemala. Gwatemala to jeden z najbardziej niebezpiecznych krajów na świecie. Trwająca 30 łat wojna domowa między prawicową juntą wojskową a lewicowymi partyzantami pochłonęła tysiące ofiar. Charakterystyczna dla tego konfliktu była niespotykana gdzie indziej przemoc wobec kobiet: gwałty zbiorowe, tortury, okaleczanie miejsc intymnych, porw zabójstwa. Jak w Ciudad Juarez. Wystawiane na widok publiczny niemiło nie okaleczonych ciał kobiet miało wywołać strach wśród ludności. Większości sprawców nigdy nie ukarano. Wielu wojskowych po zakończeniu walk przyłączyło się do grup przestępczych. Raport Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka podaje, że bezkarność sprawców wynika ze społecznego przyzwolenia na tego rodzaju > 28 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

16 Mieszkanka centrum Cii Juarez boi się pokazał twarz. Tatuaż na jej plecach to symbol zagrożenia, z którym żyje Powyżej: 20-letnia Helena Simental - kolejna mieszkanka Ciudad Juarez, która wyszła z domu i już nie wróciła. Pewnie skończyła jak ta dziewczyna z komiksu o kobietobójcach, który codziennie publikuje jedna z lokalnych gazet Oskarżony o zamordowanie dwóch kobiet. Czeka na wyrok, ale tylko dlatego, Że schwytali go Amerykanie. Twierdzi, Że jest niewinny > zachowania wobec kobiet. Potwierdza to w rozmowie z Przekrojem N orm a Cruz, założycielka gwatemalskiej fundacji Ocalałe, która pom aga kobietom będącym ofiarami przemocy i ich rodzinom. - Mamy do czynienia z przem ocą systemową i nie chodzi tu tylko o zabójstwa. Przez całe życie kobiety są traktow ane z pogardą. W Gwatemali najczęściej giną żony oraz dziewczyny gangsterów lub przypadkowe kobiety zabijane dla zabawy. - Kiedyś to były zwykłe bandy wyrostków, teraz zabijają kobiety, żeby udowodnić swoją męskość. Uważają, że dziewczyny, które mieszkają na ich terytorium, należą do nich - mówi Cruz. W wywiadzie dla hiszpańskiej gazety El M undo podała przykład gangstera, który porywał nastolatki, następnie gwałcił je i w trakcie penetracji zabijał strzałem w głowę. Rok tem u jednej nocy zastrzelił w ten sposób trzy dziewczyny, z którymi widziano go w dyskotece. - Mężczyzn zabija się w inny sposób - mówi Przekrojowi Claudia H errm annsdorfer z Centrum Praw Kobiet w H ondurasie. - Ich ciała nie noszą śladów okrutnych tortur: m ają związane ręce i torbę foliową na głowie. Nienawiść wobec kobiet widać na ich ciałach. Często zwłoki m ają odcinane głowy, piersi, noszą oznaki tortur w miejscach intymnych. W takim stanie wyrzuca się je na ulice. To ma wzmóc przerażenie wśród społeczeństwa. W Salwadorze mordercy mają jeszcze więcej fantazji. Wykorzystują ciała swoich ofiar jako swoisty nośnik informacji. - Zostawiają na nich rozm aite napisy - mówi Przekrojowi Silvia Juarez z Organizacji Kobiet Salwadoru O rm usa. - Najczęściej pogróżki wobec innych gangsterów albo krótkie uzasadnienie m orderstwa. Pam iętam przesłanie, które brzmiało: Jeśli nie możesz być moja, to będziesz niczyja. Lista zaniedbań i złej woli państw a w tych krajach jest podobna: nieprzyjmowanie zgłoszeń, zastraszanie osób zgłaszających zaginięcie, obrażanie ofiar, rażące błędy w śledztwie, ukrywanie dowodów, fałszowanie raportów (lub niepisanie ich w ogóle), oszukiwanie rodzin ofiar, wrogość wobec świadków, próby zniechęcania adwokatów, brak oskarżenia mimo rażących dowodów, stosowanie m inim alnych kar. Gdy władze Ciudad Juarez znalazły się pod międzynarodową presją, by wreszcie znaleźć winnych, policja zaczęła torturam i wymuszać zeznania. W ten sposób do więzień zaczęli trafiać niewinni ludzie. W tym regionie Gwatemala to jedyny kraj, w którym obowiązuje prawo przewidujące kary do 50 lat więzienia za zabicie kobiety ze względu na jej płeć. Jednak, jak wskazuje Norma Cruz, sam o prawo nie wystarczy. Ważne jest, kto je stosuje. Gdy policjantów w jednym z kom isariatów w stolicy zapytano, czy mordowane kobiety były w jakiś sposób winne swojej śmierci, 83 procent odpowiedziało tak. Funkcjonariusze twierdzili, że ofiary zadawały się z bandam i narkotykowymi lub nie szukały pomocy, gdy bił je mąż lub ojciec. Rodziny ofiar słyszą też często, że ofiara była sama sobie w inna, bo chodziła wieczorem po mieście, ubierała się w krótkie spódniczki lub robiła sobie mocny m a kijaż. Większość urzędników odpowiedzialnych za walkę z przem ocą wobec kobiet nie ma żadnego przeszkolenia w tym zakresie. Najłatwiej więc mówić, że zabójstwa kobiet to przypadki sporów sentymentalnych lub zwykła przemoc domowa, i dodawać, że państwo nie może przecież pilnować wszystkich w swoich domach. Gdy za winnego uznaje się bandy narkotykowe, tym bardziej nie ma sensu się wysilać, skoro grupy te są od dawna bezkarne. Ich powiązania z władzą sięgają najwyższych szczebli, więc nikom u nie zależy na dodatkowych kłopotach. Dlatego wielu spraw się po prostu nie bada. - W Hondurasie prawie wszystkie przypadki, którymi zajmuje się policja, to przem oc domowa. Inne się pomija - możemy się tylko domyślać, kto był sprawcą i jaki był motyw - mówi Claudia Herrmannsdorfer. - Trzeba cały czas wywierać presję - odpowiada Norma Cruz. Fundacji Ocalałe udaje się każdego roku doprowadzić do skazania około 10 przestępców. H errm annsdorfer: - Sędziowie zawsze patrzą, czy jesteśm y na rozprawie i czy pilnujemy, aby wszystko odbywało się zgodnie z procedurami. By walczyć o praw a kobiet w kraju takim jak Gwatemala czy H onduras, trzeba być przygotowanym na wszystko. Normie Cruz wielokrotnie grożono śmiercią. Dziś jest pod stałą ochroną w dom u i w pracy. Za swoją postawę otrzymała tytuł Międzynarodowej Kobiety Odwagi przyznawany co roku przez D epartam ent Stanu USA. Mężczyzna z Gwatemali, który zabijał kobiety podczas penetracji, trafił pod sąd i pewnie wkrótce zostanie skazany. mbank Z A P R A S Z A n ajw ażniejszy festiwal alternatywny w P o lsce już po raz czw arty f e s t i n i a l SIERPNIA M YSŁO W ICE SŁUPNA PARK 4 dni, 5 scen i ponad 60 zespołów: Spiritualized, The National, Fucked Up, The Thermals, Jeremy Jay, Handsome Furs, The Week That Was, Health, The Pains of Being Pure at Heart, Crystal Antlers, These New Puritans, Ólafur Arnalds, Monotonix, The Field, Errors, Finał Fantasy, Micachu and The Shapes, Lech Janerka gra Historię Podwodną", Maria Peszek, Miłość i w ielu in n y c h... gość specjalny: Jonathan Poneman, założyciel legendarnej wytwórni Sub Pop bilety: dyrektor artystyczny: Artur Rojek i \Ą f szczegóły: w ww.off-festival.m bank.pl w w w.m ysp ace.co m /o fffestival & mbank OFF Festival 2009 dedykowany jest 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej onetpi grata ams-j>!e KLUShf ;Tj/p 2 5S m - m E mbk m Współorganizatorzy Patroni medialni

17 WYDARZENIPokazu GLOBALIZACJA ŁU K A SZ WÓJCIK 32 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 ujemy język angie lelskiemu l a f i # W J W APOGEUM SWOJEJ GLOBALNEJ DOMINACJI JĘZYK ANGIELSKI WYMYKA SIĘ SPOD KONTROLI ANGLOSASÓW V J E L C o t i TH6 L6S5- I j E L C O M Ł rr 0 T ««ł c h w o E połowie kw ietnia w Paryżu zm arł wybitny pisarz Maurice Druon. Jako członek Akademii Francuskiej przez 40 lat tropił zaśm iecające język francuski fast foody, jeansy i bowlingi. Tropił równie niezmordowanie co nieskutecznie. Na początku czerwca, dwa miesiące po śmierci Druona, teksaski instytut Global Language Monitoring (GLM) ogłosił na swojej stronie internetowej, że Web 2.0 (druga generacja sieci WWW) to milionowe słowo w języku angielskim. Według GLM oznacza to, że angielski ma już dwa razy więcej słów niż kantoński, cztery razy więcej niż hiszpański i (o zgrozo!) dziesięć razy więcej niż francuski. Jak oni to policzyli? Na kalkulatorze. Szef GLM Paul J.J. Payack tłumaczy, że to rezultat wykorzystania skomplikowanego algorytmu. Payack zebrał słowa z najważniejszych słowników (około 600 tysięcy) i stworzył bazę języka. Następnie wymyślił algorytm, który analizuje częstotliwość pojaw iania się nowych angielskich słów w m ediach. Wyszło mu, że bariera m iliona pęknie 29 kwietnia. Nieco się pomylił, ale liczy się efekt: było to praw dopodobnie pierwsze wydarzenie lingwistyczne relacjonowane na żywo jednocześnie przez stacje CNN, CBS i BBC. Fiński zamiast angielskiego Twierdzenie, że angielski m a milion słów, to czysta szarlataneria - mówi Przekrojowi profesor Clive Upton, socjolingwista z uniwersytetu w Leeds. - To tak, jakbym stanął przy drodze, zaczął liczyć przejeżdżające samochody i po milionowym stwierdził, że na świecie jest milion samochodów. Tego nie da się policzyć, bo na przykład jak potraktować czasowniki modalne, 84 miliony związków chemicznych czy milion gatunków owadów? Ale naw et profesor Upton w końcu przyznaje: - W pewnym sensie GLM jednak trafił w sedno. Angielski nigdy jeszcze nie był tak powszechny. Jeszcze nigdy nie miał takiej przewagi nad innymi językami. O ile przerzucanie się liczbą słów w danym języku jest tylko przejawem populistycznego imperializmu słownikowego, jak twierdzą niektórzy lingwiści, o tyle już inne liczby nie pozostawiają wątpliwości. W Europie pięć razy więcej młodych ludzi w wieku lata lepiej zna angielski niż jakikolwiek inny ję zyk. Jak obliczył brytyjski uczony David Graddol, 80 procent informacji dostępnych w Internecie jest po angielsku. Dziś już każda licząca się na świecie gazeta m a angielską wersję w Internecie. 90 procent najważniejszych wydawnictw akademickich jest w języku Szekspira. Mimo kryzysu również eksport angielskiego idzie nadzwyczaj dobrze. Od dwóch lat w prestiżowej francuskiej uczelni Ecole Normale Superieure dochodzi do systematycznych strajków z powodu rosnącej liczby przedmiotów w języku angielskim. W Chinach już więcej ludzi zna angielski niż w USA, a książki o H arrym Potterze w wersji oryginalnej sprzedały się lepiej w krajach nieanglojęzycznych niż w anglojęzycznych. British Council szacuje, że dziś na świecie angielskim posługuje się blisko półtora m iliarda ludzi, czyli prawie co czwarty człowiek. W 2050 roku będzie to już co drugi. Imponująca jest już nie tylko dom i nacja angielskiego na świecie, ale także tem po, w jakim dystansuje on inne języki - pisze profesor Nicholas Ostler, światowej sławy lingwista, autor bestselleru Empire of the Word ( Imperium słowa ). - Pozycja angielskiego, stuleciami budowana przez Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, teraz została przypieczętowana przez Internet. To dzięki tym trzem potęgom, bo na pewno nie dzięki prostocie i przystępności, angielski tak jak niegdyś łacina i francuski stał się językiem globalnym. Gdyby ludzkość kierowała się prostotą i przystępnością, to globalnym językiem byłby dziś fiński. Wielu lingwistów uważa go za najłatwiejszy do nauki, nie tylko z powodu przejrzystej gram a tyki. W porów naniu z językiem angielskim fiński m a jedną zbawienną dla obcokrajowców cechę - do konkretnej litery przyporządkowany jest zawsze ten sam dźwięk. Czego nie można powiedzieć o angielskim, w którym nawet słowa phonetic nie czytamy fonetycznie. Ale to nic, że w angielskim słowa flam m able i inflammable znaczą to samo. To nic, że cleave i cleave w zależności od kontekstu m ogą być wyrazami przeciwstawnymi (przyklejać się lub rozczepiać). To nic w końcu, że słowo set ma w oksfordzkim słowniku 464 znaczenia. Jak widać na przykładzie angielskiego, najważniejsza dla pozycji języka jest jego zdolność do podkradania słów innym językom. Język złodziejski NAJDŁUZSZE SŁOWA W JĘZYKU ANGIELSKIM Stare afgańskie przysłowie mówi, że ten, kto zna jeden język, jest jedną osobą. A ten, kto zna wiele języków, jest w ielom a osobam i jednocześnie. Jeśli znasz angielski, to jesteś jednocześnie 35 osobami - właśnie z tylu zyków, jak tw ierdzi grupa lingwistów z uniw ersytetu w M anchesterze, czerpie współczesny angielski. Trudno powiedzieć, czy ci lingwiści m ają na to jakiś algorytm, ale bez w ątpienia angielski to język złodziejski. Bo na przykład ketchup to wcale nie jest słowo angielskie, tylko malajskie. Pyjamas (piżama) jest angielskim łupem z języka urdu. Jednak największy im port słownictwa odbył się przez kanał La Manche. Co drugie słowo w języku angielskim m a rom ańskie, żeby nie powiedzieć: francuskie, pochodzenie. To efekt ostatniej udanej inwazji na Wyspy Brytyjskie, którą prawie tysiąc lat tem u przeprowadzili sfrankofonizowani Normanowie. Ten rom ański wpływ widoczny jest i dziś. A rt (sztuka), taxi, orange (pom arańcza, pomarańczowy), train (pociąg), surprise (niespodzianka) - wszystkie te słowa m ają rom ańskie pochodzenie. Przez kanał przybyły również baby (słownik oksfordzki podaje kilkanaście znaczeń), > methionylthreonylthreonylglutaminyl...isoleucine ( liter) - chemiczna nazwa tytyny, jednego z białek pneumonoultramicroscopicsilicovolcanoconiosis (45 liter) - najdłuższe słowo w Oxford English Dictionary - nazwa choroby płuc spowodowanej wdychaniem ditlenku sylikonu floccinauciniłlilipilification (29 liter) - oznacza robienie z (uwaga!) wideł igły, czyli umniejszanie znaczenia antidisestablishmentarianism (28 liter) - w XIX-wiecznej Anglii pogląd sprzeciwiający się stanowisku, według którego Kościół Anglii nie powinien być Kościołem państwowym w Irlandii i Walii PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

18 W Y D A R Z E N IA R Y S. M AREK R A C Z KO W SKI; FOT. ISTO C KPH O TO (2) > word (słowo) i grass (traw a), choć to akurat zaciąg niderlandzki. D ruga fala obcych słów w angielskim to już efekt kolonializmu. Brytyjczycy z Indii im portow ali shampoo (kiedyś m asaż włosów, dziś szam pon), bungalow i dam, słowo znane z popularnego sform ułow ania G... m nie to obchodzi - Id o n tgive a dam (obecnie w yparte przez dam ń), a oznaczające daw ny indyjski środek płatniczy. N ajnow sze kradzieże w angielskim pochodzą z Afganistanu: gadwadation od słowa gadwad (bałagan) i garbaration od garbar (chaos). Taka elastyczność sprawia, że angielski jest dziś narzędziem wielofunkcyjnym - dostosow uje się do każdego otoczenia kulturowego. A jest to m ożliwe, bo kanon tego języka nigdy nie został formalnie wytyczony. To najbardziej odróżnia angielski od takich ję zyków jak francuski czy hiszpański. W obu tych przypadkach o popraw ność językową dbają specjalnie do tego pow ołane instytucje państwowe: oddziały Akademii Francuskiej (na którego czele stał nieboszczyk Druon) i hiszpańskiej Akademii Królewskiej. W tych krajach istnieje specjalna procedura akceptacji nowego słowa. W angielskim, jeśli brakuje jakiegoś słowa, to m ożna je zawsze wymyślić. Efekty? Bangsters, czyli popularne ostatnio połączenie bankierów i gangsterów. Sexting, czyli wysyłanie MMS-ów z własnymi roznegliżowanymi zdjęciami. Albo wonderstar, czyli gwiazda z przypadku. Taka dem okratyzacja angielskiego jest też związana ze wzrostem poziom u edukacji, szczególnie w takich krajach jak Indie, gdzie angielski przestaje być wyłączną dom eną elit. Ale tu jest też ukryty początek końca angielskiego jako języka globalnego. Około 300 roku łacina, oficjalny ję zyk Im perium Rzymskiego, za- NAJDZIWNIEJSZE SŁOWA W JEŻYKU ANGIELSKIM rastaqu0uere - karierowicz mes0n0xian - okołopółnocny (chodzi o porę dnia, nie o kierunek geograficzny) nihilarian - ktoś zajmujący się drobiazgami erinaceous - jeżopodobny nudiustertian - przedwczoraj pulveratrici011s - przykurzony mungo - szambonurek tyr0t0xism - zatrucie serem widdiful - ktoś, kogo należałoby powiesić limerance - próba naukowego wglądu w naturę miłości romantycznej Język jest najwspanialszym wynalazkiem człowieka. Tylko że nigdy nie został wynaleziony GUY DEUTSCHER, LINGWISTA częła się wulgaryzować - powszechność jej użycia sprawiła, że najniższe w arstw y społeczne w odległych zakątkach Im perium zaczęły mieszać ją z lokalnymi językami. 500 lat później łacina nie m iała już swojego państw a, a w Europie istniały trzy języki pow stałe na bazie łaciny: hiszpański, francuski i włoski. Ten sam los może podzielić angielski. Język ten, choć o globalnym zasięgu, tak jak łacina nie osiągnął statusu pierwszego języka (czyli takiego, w którym się myśli) w śród w iększości znających go ludzi. Dziś myśli po angielsku zaledwie 25 procent go używających. W edług British Council w 2020 roku będzie to tylko 15 procent. Już dziś większość konwersacji w języku angielskim odbywa się między ludźmi, dla których ten język jest językiem pierwotnym. To prosta droga do tw orzenia n o wych języków. W ten sposób na pograniczu am erykańsko-m eksykańskim pow stał już spanglish, połączenie hiszpańskiego i angielskiego. W tym języku w ydano już Don Kichota. W Azji W schodniej od lat mówi się o singlish i tanglish, czyli odpowiednio singapur- skiej i filipińskiej odm ianie angielskiego. Ale najciekawszym przypadkiem jest chinglish. Ojciec jeszcze nie tu Ta mieszanka kantońskiego i angielskiego ma ogromny potencjał. - Znajomość angielskiego stała się w Chinach przepustką do awansu społecznego - mówi nam profesor Andrew Lingnan z uniwersytetu w Hongkongu. - Już w 2020 roku 500 milionów Chińczyków będzie znać lub poznawać angielski. Z drugiej strony już dziś chronicznie brakuje tu nauczycieli angielskiego, dla których byłby on pierwszym językiem. Miejscowi nauczyciele przekazują uczniom już zmodyfikowany angielski, który coraz szybciej będzie oddalał się od współczesnego angielskiego. I wcale nie chodzi tu tylko o wprowadzanie kolejnych chińskich słówek do angielskiego. Azjaci zawsze mieli tendencję do połykania samogłosek w angielskich słowach. Już dziś większość z nich mówi tink zam iast think, lub tioris zam iast theories. Poza tym w chinglish pytania nie zawierają charakterystycznego dla języka angielskiego operatora (na przykład do). Ale co najciekawsze według profesora Lingnana, Chińczycy wyrzucają ze zdań oznajmujących orzeczenia, co kończy się sentencjami typu M y father not hereyet, czyli Mój ojciec jeszcze nie tu. Poza tym w chinglish, tak jak w kantońskim, znaczenia zaczyna nabierać również intonacja. Tak samo pisane, ale inaczej zaakcentowane kantońskie słowo może oznaczać coś zupełnie innego. Wkrótce może się okazać, że Brytyjczyk, przyjeżdżając do Chin, będzie musiał na nowo uczyć się swojego języka. No właśnie. Czy jeszcze swojego? - Już dziś dla większości ludzi posługujących się angielskim nie jest on pierwszym językiem - mówi Lingnan. - Ale to nie zmienia faktu, że to oni będą teraz decydować, jak ten język będzie ewoluował. To czysta demokracja. Angielski został już Anglosasom uprowadzony, tak jak kiedyś świat uprowadził Anglikom piłkę nożną. Dziś jest ona dobrem wspólnym, a jej uroda tylko w niewielkim stopniu zależy od angielskich piłkarzy. O ile w przypadku piłki można się z tego tylko cieszyć, o tyle w przypadku języka angielskiego trochę będzie szkoda kolejnej zmarnowanej szansy na prawdziwie globalny język. Ale być może już wkrótce właśnie Chińczycy wynajdą automatycznego tłumacza, który będzie w stanie symultanicznie tłumaczyć litewski na urdu (co nie jest już takie nieprawdopodobne), i wszystkie powyższe dywagacje staną się nieaktualne. mze W czwartek 9 lipca po godzinie 'informacyjne o języku angielskim słuchaj w audycji Popołudnie Radia TOK FM". Zaprasza Cezary Łasiczka 34 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009

19 > W ł t f m hjtjocfniu: TYM RAZEM SPECJALISTKA OD DOBRYCH MANIER - PONIŻEJ I SPECJALISTKA OD ZŁYCH MANIER - S. 4 0 A DO TEGO SPECJALISTA OD TAKICH ŚRODKÓW, DZIĘKI KTÓRYM POKOCHACIE LUDZI BEZ WZGLĘDU NA ICH MANIERY - S. 42 Najsztub pyta R o z m o w a o d b y ła się j o c z e rw c a z o o g ro k u w W arszaw ie ZA MŁODA NA PREZYDENTA f Może jak będę starsza, zmienię mój stosunek do polityki - mówi Jolanta Kwaśniewska - ale na razie dziką radość sprawia mi zdjęcie tego gorsetu, w którym tkwiłam przez 10 lat. jako żona prezydenta Nadal pani płacze tak często jak kiedyś czy łzy trochę obeschły? - Nadal jestem płaczką. Ostatnio płakałam 21 czerwca, kiedy Krystyna Janda czytała genialnie napisaną przez Kazię Szczukę laudację na cześć Heni Krzywonos, naszej Polki 20-lecia. Wszystkie panie na kongresie miały mokre oczy. A może łzy są pani kobiecą bronią? - Nie, mój mąż jest już przyzwyczajony, że jestem takim chlipkiem, że jak oglądam filmy, to czy się kończą tragicznie, czy happy endem, to popłakuję. I dlatego dla mnie wizyty w hospicjach, na oddziałach onkologicznych to był naprawdę duży wysiłek. Powtarzałam sobie: Nie rycz, trzymaj się, ale w końcu m u siałam przetrzeć oczy. A kiedy patrzyła pani, jak Henryka Krzywonos, legendarna tramwajarka roku 80., dostaje tę nagrodę, nie myślała sobie pani: dlaczego moje życie inaczej nie wyglądało, dlaczego nie byłam po tamtej stronie? - Co to znaczy, że nie byłam po tamtej stronie? Nie była pani częścią opozycji, a pani mąż nie był opozycjonistą zamykanym w więzieniu. - Nie jest pan chyba fanem hasła: k to niejestznam i -je s t przeciwko nam?jestem i zawsze byłam w ierna swoim przekonaniom. Wyjechaliśmy z Gdańska w 1979 roku. Część moich najbliższych przyjaciół zaangażowała się w opozycję. Kiedy mieszkaliśmy w Gdańsku, chodziliśmy na spotkania z Leszkiem Moczulskim, które organizowane były w domu Piotrka Dyki, a w mojej grupie byli na przykład Jurek Hall, Sławek Czarlewski... Czyli była pani blisko, trzeba było tylko zrobić krok... - Tak, tylko ten krok to była Warszawa. Tu zamieszkaliśmy w wielkim blokowisku na Ursynowie, bez żadnego osadzenia, ani rodzinnego, ani przyjacielskiego. A jak przyszedł stan wojenny, to nasz los był losem Polaków, Polaków, a nie wyłącznie opozycjonistów. Mąż wtedy stracił pracę w Itd a ja nie zarabiałam żadnych pieniędzy. Mieszkaliśmy w pustym mieszkaniu, na płytkach PCV leżały dwa materace, nasz i naszej Oli, i nasze rzeczy w pudełkach. Tak żyła wtedy większość młodych Polaków. - A jakby się potoczyły moje losy, gdybym została w Gdańsku? Mam wrażenie, że gros osób jest przekonana, że żyliśmy w jakichś uprzywilejowanych warunkach. Pan prezydent Wałęsa nawet kiedyś powiedział: Kwaśniewska? Cóż ona może powiedzieć o rodzeniu, ona przecież w szpitalu rządowym rodziła. Rodziłam na Staiynkiewicza i przeleżałam pierwsze dwie doby na korytarzu, upokorzona jak większość innych kobiet. Nie byłam beneficjentem tego systemu. Wtedy jeszcze nie, ale potem mąż się piął, był takim młodym wilczkiem PZPR, a w efekcie usiadł jako ważny działacz partii przy Okrągłym Stole, stał się częścią nomenklatury. - Mąż był członkiem PZPR jak wielu innych działających dzisiaj w różnych partiach polityków, ponieważ miał wrażenie, że istnieje szansa na zmianę naszej rzeczywistości od wewnątrz. Mówił: Musimy zmieniać Polskę i jesteśmy w stanie przekonać ludzi takich jak pan premier Rakowski, że pewna formuła funkcjonowania państwa się przeżyła. Pan ciągle mówi wy, a ja jestem odrębnym bytem, nigdy nie chciałam należeć do żadnej struktury partyjnej i w związku z tym widziałam troszeczkę inaczej to, co się działo i dzieje, ponieważ to ja stałam w kolejkach wśród innych kobiet. Ale czy pani nie zazdrości takim ludziom jak Henryka Krzywonos, którzy wcześnie stanęli przeciw władzy, zaczęli walczyć o wolność? Ich życie w jakimś sensie było dużo prostsze, choć potem trudniejsze. - Jest we mnie ogromna empatia, kiedy widzę autentyczną nierówność, krzywdę, biedę, ból i cierpienie, staram się pomagać, jak tylko potrafię. Często jest to walka, którą podejmuję, wiedząc, że jej skutki mogą być dla mnie przykre. Cały więc czas staję przed jakąś barykadą. Podziwiam i ogromnie szanuję panią Henrykę Krzywonos, ona też nadal pokonuje różne barykady, myślę więc, że dużo nas łączy. Z Henią Krzywonos nie tylko się przyjaźnimy, ale również solidarnie wspieramy swoje działania. A jak pani - z jej empatią - daje sobie radę z tym odwiecznym dylematem, że dający zawsze będzie miał dużo więcej niż obdarowywany? Pani, dając, zawsze będzie spotykała się z zarzutem: daje, bo ma dużo, bo się napasła u żłobu", a i tak sobie zostawia najwięcej. - Nie mam takiego dylematu, ponieważ właśnie dzięki mojej empatii należę do ludzi, którzy mogąc dawać, czują się szczodrze obdarowani. Nie zaprzątam sobie głowy rozstrzyganiem, kto m a więcej, kto mniej, kto, co i z jakiego powodu daje. Ajeśli chodzi o dochody, to co to znaczy dużo? Nasze dochody, przy pensji mojego małżonka, przy pieniądzach, które zarabia na wykładach, są przyzwoite, ale bez przesady. Ale żyjemy w Polsce i ci, którzy tak mówią, też. - Wystarczy jeździć po kraju, nawet ktoś, kto ma średnią urzędniczą pensję czy pracuje w rolnictwie, może postawić porządny dom. Jak przelatywaliśmy z Ojcem Świętym helikopterem w okolicach Krakowa, to wspominał, że to, jak bogaty jest kraj, najlepiej widzi się po nowych dachach, po nowo budowanych domach. Polak w czyimś oku dostrzeże źdźbło, ale nie zobaczy belki we własnym. Ma pan w gronie swoich kolegów ludzi bardzo dobrze zarabiających, znacznie lepiej > 36 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

20 Najsztub pyta od urzędujących polityków, ponoszących większą odpowiedzialność i oni naprawdę żyją w bardzo godnych warunkach, mają świetne domy, dacze, dobre samochody, możliwość spędzania urlopu na całym świecie, a kiedy wracają do kraju, biją w polityków jak w bęben. Ale ich nie utrzymują podatnicy. - Podatnicy za to utrzymują nieporównywalnie większą grupę osób, których jakość działań od lat budzi niepokój i sprzeciw, są to urzędnicy administracji państwowej różnych szczebli. Czy w nich także - równie często jak w polityków - biją pana koledzy? Jesteśmy z mężem państwowcami i społecznikami, on zarabia na to, żebym mogła jako społecznik pracować w mojej własnej fundacji, bo wydaje mi się, że osiągnąwszy już określoną pozycję, powinnam tutaj pozostać, nie chcę walkowerem oddać spraw, które zaczęliśmy prowadzić w naszej fundacji. Niech mnie pan spróbuje przekonać do polityki, do wejścia w tę politykę! W imię czego? A mnie do tego namawiają dziesiątki osób. Jeżeli pani postulat, ie kobiety powinny więcej znaczyć w polityce, jest prawdziwy i przemyślany i zdaje sobie pani sprawę, ie jest jedyną kobietą przez najbliższe 5-10 lat z szansą na prezydenturę, to wystarczy to sobie powiedzieć do lustra, by w tę politykę wejść, ja tu do niczego nie jestem potrzebny. - Nie, tak długo, jak nie będzie tutaj innego postrzegania polityków i przebijania się prawdziwymi argum entam i, a nie plotką i sensacją, której my doświadczyliśmy z mężem od pierwszego mom entu, kiedy mąż wystartował w kampanii wyborczej. Wiem, że wszystko, co udało mi się stworzyć i osiągnąć, może zostać zniszczone, zbrukane i użyte przeciwko mnie. Ludzie będą mówili i pisali różne rzeczy, czasem kłamstwa, czasem oszczerstwa, czasem przenikliwą prawdę, różne rzeczy... - Oczywiście, ale wiem, jak trudno pośród tych różnych rzeczy zachować takt, umiar, zwykłą ludzką przyzwoitość. Chciałabym tej przenikliwej prawdy. Bo gdzie było źdźbło prawdy w tych wirtualnych sprawach wokół naszego domu, małżeństwa, rodziny, prezydentury mojego męża? Czy choćby charakter, w ja kim zostałam przesłuchana, w komisji orlenowskiej? Ale to nie media panią przesłuchiwały, tylko politycy, czyli koledzy pani męża. - I proszę, m am 75 tomów, które wróciły z prokuratury w Katowicach. Chcieliśmy budować klinikę onkologii dziecięcej, zwróciłam się do różnych podmiotów o pieniądze, otrzymane kwoty zostały wydane dokładnie tak, jak to było zaplanowane. A sprawa Orlenu to były cztery zarzuty, dla których została ta komisja powołana. Gdzie tu było miejsce dla fundacji prowadzonej przez małżonkę prezydenta? Oczywiście, że było to wtedy polityczne, natomiast dzisiaj nieco zabawnie brzmi argument, że nie będzie pani wprowadzać w czyn idei, które tak płomiennie głosi, bo nadal są oszczercy, którzy chcą pani zaszkodzić. Czy krucjata o miejsce kobiet w życiu publicznym w Polsce... - Jest ważna, potrzebna. Nigdy nie mówiłam, że nie będę wprowadzać w życie idei, które głoszę i które są dla mnie ważne. Chcę jedynie ochronić swoje program y przed skutkami działań inicjowanych przez oszczerców i ludzi nikczemnych. Mogę to robić znacznie skuteczniej teraz, niż gdybym zaczęła być postrzegana jako polityk. 38 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 Chciałabym prawdy. Bo gdzie było źdźbło prawdy w tych wirtualnych sprawach wokół naszego domu, małżeństwa, rodziny? JQLANTA KWASNIEWSKA Jak już mi się znudzi robienie zakupów, to może uznam, że warto wejść w tę politykę, żeby coś naprawdę dobrego zrobić? Skoro jest ważna, to nie każe zapomnieć o głupstwach? - Pomówienia, przemoc psychiczna, infamia nigdy nie powinny być traktowane jak głupstwa. To są ciosy, po których wielu ludzi już nigdy się nie podnosi, pod którymi upadają wartościowe inicjatywy. Nie mówmy o potrąceniu, gdy ktoś kogoś dotkliwie pobił, lub 0 przejęzyczeniu, gdy naruszył jego godność osobistą. Dla pana to głupstwa, a dla mnie to jest kwestia życia i śmierci. Moi bliscy odchodzili wtedy, kiedy były te pomówienia, potwarze. Nikt z nas nie m a skóry słonia. Tekstów insynuacyjnych zawsze będzie mnóstwo. I co z tego? - To, że im bardziej coś jest nieuczciwe i niesprawiedliwe, tym bardziej boli. Zniechęca natomiast to, że ciągle trzeba się tłumaczyć i usprawiedliwiać. Przez całe życie powtarzałam sobie, że to, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Wyciągałam więc wnioski. Przez te 10 lat byłam głęboko przekonana, że w sposób najbardziej sensowny wspieram mojego małżonka, że najlepiej, jak potrafię, staram się służyć państwu, że te działania, w których biorę udział, są na tyle sensowne, że zostały one dostrzeżone nie tylko w Polsce, ale i za granicą. I przyszedł taki mom ent, że kiedy opublikowano w Polityce pierwszy ranking prezydencki, okazało się, że jestem groźnym kontrkandydatem dla polityków. Ale pani nim jest, bo pani żyje. -Ż yję, ale... 1nie wiedzą, co w pani siedzi. A od pani męża w odpowiedzi na pytanie, czy pani wystartuje, słyszą dziwne zdanie, które u mężczyzn zawsze wywołuje popłoch: kobieta zmienną jest. - No cóż, on tak mówi. Oczywiście nie wiem, kim będę, mając ponad 60 lat, może wtedy zmieni się mój stosunek do polityki. We mnie jest przekora i bardzo silna osobowość. Udział w przesłuchaniach komisji śledczej wyzwalał energię i ducha walki. Byłam tak przekonana o słuszności swoich działań i wyborów, a także o uczciwości i przejrzystości realizowanych przeze mnie projektów, że nawet gdyby mnie torturowano, nie zmieniłabym zdania. Nie boję się takich przesłuchań i jest dla mnie bez znaczenia, kto i dlaczego to robi. Prezydentura nie musi być partyjniactwem. - Niech pan spróbuje to wytłumaczyć swoim kolegom po fachu. Na razie pozostanę prezesem swojej fundacji. I nie potrafię zrozumieć, w imię czego znów zostałam włączona do rankingu Rzeczpospolitej? Słowem nie wspomniałam, że ciągnie mnie do polityki. A Rzeczpospolita stara się spostponować mnie jako człowieka, jako osobę prowadzącą fundację. Zlecając takie sondaże, każde medium chce się zorientować, na kogo Polacy by głosowali. Dlatego pani się znalazła na tej liście, a nie z powodu jakichś knowań. Bo to coś mówi i o kondycji zawodowych polityków. Na tej samej zasadzie w sondażach występował Tomek Lis. To pozwala zobaczyć, jakiego Polacy chcą prezydenta. Z opisów pani spotkań w Polsce wynika, że ma pani dwie cechy, na których Polakom bardzo zależy u prezydenta: powaga i empatia. I stąd ten wynik. - Ja uważam, że prezydent jeszcze powinien być bardzo kompetentny. W jakiej dziedzinie był kompetentny poseł Aleksander Kwaśniewski? - No, błagam pana... Tylko pytam: w gospodarce, w ekonomii, w rolnictwie? - Mam nieodparte wrażenie, że jeżeli dziś jest zapraszany do największych gremiów decydujących w kwestiach kryzysu jako osoba znająca się na mechanizmach politycznych, to znaczy, że upoważnione do tego gremia dokonały już oceny jego kompetencji. Ale kiedy stawał się prezydentem, nie miał kompetencji w sprawach ekonomicznych. - Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek kompetencje w sprawach ekonomicznych decydowały o wyborze prezydenta. Mój mąż skończył studia ekonomiczne i wydaje mi się, że całkiem nieźle potrafi się zorientować w tych mechanizmach i ma dar gromadzenia wokół siebie kompetentnych ludzi. O to chodzi we władzy - mieć mądrych wokół siebie... - Mąż jest też osobą oczytaną i m a ogrom ną wiedzę o sprawach, które go interesują, oraz fenomenalną pamięć, czego mu zazdroszczą dziesiątki osób. Wielu polityków ma wrażenie, że są najmądrzejsi i nikt już im nie musi doradzać. To, co zrobił Obama, co zrobił Sarkozy, świadczy o wielkości tych ludzi - oni, zanim decydowali się na walkę o prezydenturę, zastanawiali się, kto będzie odpowiadał za konkretne segmenty ich władzy. No i pani to wszystko wie. Jaki więc problem? W dodatku Kobieta" tygodnika Newsweek" profesor Magdalena Środa mówi: przekonałam się, że Kwaśniewska spełnia wszelkie wymagania kobiety polityczki. Dawniej myślałam o niej żona prezydenta", a ona ma charyzmę. Tak jak Wałęsa, wyczuwa ból, nie przygotowuje się, patrzy na ludzi i zaczyna mówić, jest lepsza od swojego męża. - Z panią profesor odbyłyśmy teraz rzeczywiście wiele spotkań w całym kraju, poczynając od Olecka, gdzie miałyśmy spotkanie głównie z kobietami rolniczkami, sołtyskami, po Opole, Wrocław, Katowice, Sosnowiec. Świetnie mi się z nią współpracowało, ponieważ pani profesor jest wysokiej klasy naukowcem, a ja społecznikiem praktykiem. W obszarach, w których się poruszam w ramach mojej fundacji, mam całkiem dużą wiedzę. Natomiast jak mnie pytają o politykę, o rady na kryzys, to ja mówię: nie gniewajcie się, ale po prostu się na tym nie znam. A z powodzią co by pani zrobiła? - Pierwsza rzecz najważniejsza to działać zawczasu. Po 1997 roku, mimo że mój mąż złożył projekt ustawy dotyczącej przeciwdziałania powodzi, nie poczyniono dalszych kroków, aby wprowadzić ją w życie. I została utopiona. - 1 to by było na tyle. Jesteśmy mistrzami od sytuacji kryzysowych, dopiero jak coś się zaczyna walić, to Polak potrafi myśleć i działać. Nie lubi pani partyjniactwa i równocześnie walczy o władzę dla kobiet. Skoro jesteśmy skazani na prezydentów SLD, PiS albo PO, to dlaczego nie możemy mieć prezydenta kobiet? - Musimy mieć, jestem za. W SLD, PiS i PO jest bardzo wiele kobiet. Kiedy tylko nam ó wimy Jolantę Szymanek-Deresz czy panią Izabelę Jarugę-Nowacką, czy panią Joannę Kluzik-Rostkowską... A gdzie pani gotowość do poświęceń, siebie samą może trzeba poświęcić? - 10 długich, bitych lat funkcjonowałam w bardzo ostrym reżimie. Niedawno powiedziałam pani Monice Olejnik: Wie pani, co jest najważniejsze w życiu? Żeby żyć. Jeszcze ciągle czuję się młodą osobą, a od 40. do 50. roku życia żyłam w sztywnym gorsecie. A teraz siedzę z panem w klapkach, z bosymi stopami i sprawia mi to dziką radość. Okiełznana bardzo ta dzikość. A dlaczego nie może tak pani zawsze? - Nie, na oficjalnych spotkaniach nie da rady, są określone zasady. Może więc by pani przestała być niewolnicą konwenansu? - Tą wielką polityką rządzą określone zasady, uczę tych zasad w Lekcji stylu. Przydałyby się one niektórym politykom, chętnie za darmo ich udzielę, już poza kamerą... Z tych ram nikomu nie uda się wydostać. Już do końca życia będzie pani niewolnicą. - Ale teraz na co dzień mogę sobie pozwolić na wyjście z odsłoniętymi ramionami. I już się nie przejmuję, że na polskiej plaży nie mogę opalać się w dwuczęściowym kostiumie. No to współczuję. - Ponieważ każdy ma aparat fotograficzny - to jest niewiarygodne! No i co z tego? - Nie mogę. Ja bym chciała częściej być rozluźniona i swobodna... W młodości byłam towarzyską i trochę szaloną osobą. No to zaszaleć trzeba, pani Jolanto, szaleć! - Nie, koszmarnie się wtedy czuję. Raz mi się zdarzyło, płynęliśmy z mężem statkiem i trafił się nam taki adorator, który częstował nas ogromnymi ilościami szampana. Pamiętam to uczucie koszmarnego samopoczucia następnego dnia. Choć czasem przyjemny jest delikatny szmerek w głowie. Przez te 10 lat nie zdarzyło się nigdy, żebym nadużyła alkoholu. Nie chciałam, aby ktoś powiedział, że pani Kwaśniewska jest wstawiona. Musiałam żyć w ramach takiego wizerunku, jak żona Cezara, musiałam być absolutnie poza jakimikolwiek zarzutami. Jednak o Cezarze mówią, że za kołnierz nie wylewa. - To gigantyczna przesada. Jolanta Kwaśniewska, 54, urodziła się w Gdańsku jako Jolanta Konty. Od 30 lat żona Aleksandra, byłego ministra w czasach PRL i prezydenta w III RP. Od 28 lat matka Aleksandry, psycholożki i dziennikarki. ó j Zanim została Pierwszą Damą, była dyrektorem do spraw handlowych w firmie W M * produkującej sztuczną biżuterię, potem prowadziła własną agencję nieruchomości, którą ma nadal. Współpracuje \ /" z TVN Style, gdzie uczy savoir-vivre u. Od 14 lat prowadzi fundację Porozumienie bez Barier, I która zajmuje się profilaktyką nowotworową oraz pomocą chorym i ubogim dzieciom. Od 2004 roku sondaże dają jej wysokie miejsce w kolejce do urzędu prezydenta, ale w politykę I k MLJI zaangażowała się tylko raz - w wyborach prezydenckich w 2005 roku była szefową komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza. FOT. SZYMON SZCZĘŚNIAK, MAREK SZCZEPAŃSKI (2) Przecież nie badała go pani alkomatem... - Żyję z mężem pod jednym dachem i wiem, że potrafi sobie sam kontrolę narzucić. I chwalić Pana Boga. A co Aleksander Kwaśniewski o pani wie, że o pani ewentualnym kandydowaniu mówi: kobieta zmienną jest? - Nie wiem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że może za jakiś czas, jak się zaprę, to powiem: ja wam jeszcze pokażę. Jeśli coś takiego we mnie głęboko w sercu czy w duszy nastąpi, to po prostu zacznę poważnie na ten tem at rozmawiać, zastanawiać się, jakich mam sprzymierzeńców, z kim mogę to robić. Jeśli będzie taka potrzeba społeczna, jeśli dojdę do wniosku, że to jest coś, co jest potrzebne dla mnie, dla mojej osobowości, a sprawdzałam się wielokrotnie, nie boję się wyzwań. Pani się jeszcze czuje silna? - Jestem potwornie silną osobą. Potwornie - to groźnie zabrzmiało. A może pani ucieka przed czymś w swoją fundację, działalność społeczną? Przed siedzeniem w domu z mężem, który jest na emeryturze politycznej. - Myślę, że częściej uciekam w coś przed moją fundacją, a dokładniej przed tymi wszystkimi problemami, z którymi codziennie się w niej borykam. To są naprawdę ważne wyzwania i dla nich chciałabym zachować siły i odporność psychiczną. Teraz mamy znacznie więcej czasu dla siebie z mężem, choć jem u emerytura polityczna długo jeszcze nie grozi. Możemy na przykład częściej niż do tej pory gdzieś wyjechać. W Waszyngtonie chodzimy do fajnych knajp jazzowych, umawiamy się z przyjaciółmi. Rano wstajemy, idziemy do gymu, mąż gra w tenisa, ja sobie ćwiczę, wracamy, mąż idzie na uczelnię, ja spotykam się z moimi przyjaciółmi, żyję w zupełnie innym rytmie. Mam czas, żeby prowadzić sprawy swojej fundacji, pracować nad ramówką swojego programu, pracuję nad książką związaną z zasadami savoir-vivre u, na podstawie Lekcji stylu. To jednak inne wyzwanie niż kampania wyborcza. - W drugiej kadencji męża jeździłam z nim po kraju. Namiastkę tego miałam też z M agdą Środą, jeżdżąc na te wszystkie spotkania, gdzie trzeba tłuc się godzinami od miasta do miasta, od pełnej sali do kolejnej pełnej sali, to jest naprawdę ogromny wysiłek. I fizyczny, i psychiczny, ponieważ ludzie przychodzą na spotkania jak na pewien spektakl. Przychodzą obejrzeć pana, ocenić, musi pan być zawsze w superformie. Mimo że na krajowych drogach zdarzyły mi się problemy z kręgosłupem, to jeździłam na kolejne spotkania. Prezydentura to jest duże wyzwanie, a ja bym nie umiała ludzi zawieść. A przecież wiem, że nie wystarczy zwyciężyć, to jest początek. Następne pięć lat to jest ta codzienność prezydencka, którą znam. I może pan mieć najlepsze, najszczersze chęci, ale trzeba sobie zdawać sprawę z ograniczoności decyzji, które podejmuje prezydentka te prerogatywy doskonale znam. Omawialiście to z mężem na pewno wielokrotnie. - Tak, w każdej sytuacji i bez względu na porę dnia. Z drugiej strony byłaby to pierwsza polska kobieta prezydent. - Są takie osoby, które pociąga władza, mnie ona nie pociąga. Naprawdę chcę się zachłysnąć tym życiem, niech mi się znudzi ta normalność. A jak już mi się znudzi praca w fundacji, to robienie zakupów, gotowanie itd., to może wtedy powiem: teraz mam jakiś ważniejszy cel. Wtedy powiem: może warto wejść w tę politykę, żeby coś naprawdę dobrego zrobić? A potem skończyć prezydenturę i powiedzieć: teraz mogę umierać. PRZEKRÓJ I 9 LIPCA

21 LUDZIE MARZENA W RÓBEL SYLWETKA ALEKSANDRA PAWLICKA Wróbelek prezesa Czy Marzenę Wróbel, nową gwiazdę PiS w komisji śledczej, ktoś podejrzewa o słabosc do róż i wyczynową jazdę na rowerze. Nikt. I nawet partyjni koledzy nie wszystko wiedzą ojej możliwościach Od kiedy w kwietniu tego roku pojawiła się w sejmowej komisji śledczej do spraw nacisków, posypało się na jej głowę wiele epitetów. Przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk z PO nazwał ją rozpędzonym pociągiem pancernym. Jego partyjny kolega Robert Węgrzyn poradził, by przed posiedzeniami komisji spalała nadmiar energii, tańcząc na rurze. A kolejny śledczy Mieczysław Łuczak z PSL stwierdził: - Cieszę się, że moje dzieci wychowały się z daleka od szkoły, w której pani uczyła. Członkowie komisji zgodnie narzekają na m entorski, nieznoszący sprzeciwu ton Marzeny Wróbel. Irytuje ich jej arogancja i wtrącanie się w pół słowa, przez co dziennikarze okrzyknęli ją rottweilerem PiS - w odróżnieniu od Jacka Kurskiego, który wcześniej zyskał miano bulteriera. W PiS wprost mówi się o pani Marzenie, że to facet z jajam i. Prezesa atakuję aborcją 45-letnia Wróbel stała się znana dzięki występom w komisji śledczej. Zastąpiła w niej Jacka Kurskiego odwołanego po zarzutach nam aw iania świadka do zmiany zeznań. Równocześnie Kurski wystartował do europarlam entu i z Sejmu przeniósł się do Brukseli. - Sam zaproponowałem Wróbel na moje miejsce. Wcześniej popierałem ją, by weszła do komisji śledczej w sprawie Olewnika - mówi Kurski. - Pamiętałem ją z partyjnych spotkań, gdzie budziła respekt i potrafiła przeciwstawić się nawet prezesowi. W czym się przeciwstawić? Tego Kurski już nie pamięta. Za to sama zainteresowana i owszem: - Poszło o aborcję. Opowiedziałam się za jej bezwarunkowym zakazem i wpisaniem go do konstytucji. W partii nastąpiło pęknięcie. Posłowie walczący o ochronę życia od poczęcia odeszli z klubu, ja jako jedyna z tej grupy wzięłam udział w kolejnym posiedzeniu i w ostrej dyskusji, w wyniku której zostałam w partii - opowiada. Prezesowi Kaczyńskiemu miało to dać do myślenia: baba twarda jak skala. Opoka, na której można budować pozycję PiS. Spodobało m u się także zacięcie, z jakim walczyła o nowelizację ustawy o rekompensatach dla osób represjonowanych. Dotychczasowe prawo dotyczyło tylko poszkodowanych w iatach Wróbel chciała nim objąć również późniejsze ofiary komunistycznego systemu - zwłaszcza radomskiego czerwca 1976 roku. - Stawałam na głowie i udało się. Nowelizacja przeszła podczas jednego z ostatnich głosowań przed wyborami 2007 roku. To mój największy sukces - wyznaje. I wielki kredyt zaufania, jald zdobyła u liderów partii. - Nic dziwnego, że gdy zabrakło Kurskiego, właśnie jej PiS przydzielił zadanie bezwarunkowej ochrony partyjnych interesów przed śledczymi. Rozjuszona umie atakować - uważa poseł SLD Krzysztof Matyjaszczyk. Mieczysław Łuczak z PSL dodaje: - Rola pani Wróbel to m ą cenie toku prac komisji, bo w mętnej wodzie ryb nie widać. A ryby, które komisja chce złowić, są grube: były prem ier Jarosław Kaczyński, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, były zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking. Sama Wróbel zapewnia, że partyjnych dyspozycji nie dostaje, a z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiała o komisji tylko raz: gdy gratulował jej wyboru przez Sejm na stanowisko śledczej. Nie ukrywam, kocham róże W PiS, choć podziwiają Wróbel - bo jak mówi poseł Adam Hofman, w kaszę nie da sobie dm u chać - to wiedzą o niej mało. Nawet poseł Marek Suski, któiy w wyborach 2005 roku wciągnął ją na listę w okręgu radomskim, nie wie, z kim i czy w ogóle Marzena Wróbel utrzymuje w partii bliższy kontakt. - Lansowałem ją, bo miała opinię sprawnego radnego - tłumaczy. Wróbel do polityki weszła z AWS, potem wstąpiła do PiS. Radną w rodzinnym Radomiu została w 2002 roku. Obecna na każ- FOT. PIOTR PO LA K /PA P dej sesji i w każdej dyskusji. N ienaganna frekwencja została jej do dziś. Z 2550 głosowań, które odbyły się w Sejmie za jej bytności, była obecna na W Radomiu pamiętają ją jako osobę, która zawsze broniła swych racji. Gdy uznała, że prywatyzacja rury ciepłowniczej jest dobiym rozwiązaniem, głosowała za tą inwestycją, choć było to wbrew stanowisku radnych PiS. Do rady miejskiej trafiła jako szefowa radomskiego ośrodka doskonalenia nauczycieli. Tę funkcję objęła, wygrywając konkurs, ale by móc ją sprawować, zrobiła podyplomowe studia z zarządzania w Kaliszu. Jej pierwsze wyższe wykształcenie to polonistyka. Tytuł magistra zdobyła na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim za pracę na tem at Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa. Od razu po studiach, w 1991 roku, trafiła w Radomiu do szkoły podstawowej jako nauczycielka. - Nie ukrywam, że moim celem nie była podstawówka. Gdy nadarzyła się okazja przejścia do Zespołu Szkół Elektronicznych w Radomiu, chętnie skorzystałam - wyjaśnia ( nie ukrywam to ulubione powiedzonko Marzeny Wróbel). Uchodziła za nauczycielkę piłę. Pały sypały się obficie. - Wymagająca, konsekwentna, sroga. Nie przypominam sobie, by jeździła z uczniami na wycieczki. Raczej do teatru czy kina, bo to było kontynuacją lekcji polskiego - wspomina Ewa Chylicka, wicedyrektor zespołu szkół elektronicznych. - Nie ukrywam, że byłam sroga, ale jak ktoś już doszedł u mnie do matury, to ją zdawał - zapewnia Wróbel. Do dziś jej koszmarny sen to nieprzygotowanie uczniów do egzaminu dojrzałości. Do Radomia wraca jednak chętnie. A zwłaszcza do swej samotni (jest rozwódką) za miastem. - W lesie, na wzgórzu mam działkę i sadzę na niej róże - przyznaje. Do róż ma słabość i pewnie dlatego, gdy poseł Węgrzyn przyniósł jej jako przeprosiny za rurę bukiet róż, przyjęła je bez słowa komentarza, co w jej przypadku jest dużym wyczynem. lestem długodystansowcem Pąsowe róże okazały się chwilowym przerywnikiem w poselskiej szarpaninie w komisji śledczej. Przyzwyczajcie się wreszcie do tego, że podlegacie kontroli społeczeństwa albo: Macie obowiązek odpowiadać tak, by było to zrozumiałe dla szarego obywatela - tego typu maksymy posłanka Wróbel wygłasza na każdym posiedzeniu komisji. Zarówno w stosunku do przesłuchiwanych świadków, jak i do posłów śledczych. - Jestem posłem RP i rażą mnie ataki na funkcjonariuszy państwa. A posłowie z PO, PSL i SLD z góry postawili tezę, że były nieprawidłowości w czasie rządu PiS, i za wszelką cenę chcą je udowodnić. Razi mnie zadawanie przez nich pytań z tezą. Temu się sprzeciwiam - tłumaczy swój agresywny, wcinający się każdemu w słowo sposób zabierania głosu w komisji śledczej. - Do tego jej tem br głosu, jakby wciąż krzyczała. I sposób mówienia na jednym oddechu przez pięć minut. Jak ktoś łapie oddech, to można m u przerwać, a posłanka Wróbel peroruje jak cyborg - martwi się szef komisji Sebastian Karpiniuk. Początkowo wyłączał jej mikrofon, ale wtedy PiS posądził go o praktyki stalinowskie. Zapewnia więc, że na najbliższym posiedzeniu 14 i 15 lipca spróbuje użyć do spacyfikowania nadaktywnej posłanki pewnego nowego kruczka regulaminowego. Marzena Wróbel nie boi się żadnych kruczków. - Jestem długodystansowcem, tak w polityce, jak w sporcie. Mało kto wie, bo moja postura na to nie wskazuje, ale potrafię bez odpoczynku przepłynąć dwa kilometry. Z jazdą na rowerze jest podobnie. - O sportowych wyczynach pani poseł nie miałem pojęcia, ale że jest długodystansowcem, wiem doskonale - przyznaje Karpiniuk. - Ostatnio podczas wspólnej podróży do Telewizji Trwam próbowałem wkraść się w jej łaski, porozmawiać po ludzku, nie o polityce. Ale każdą próbę brała za podstęp i nie podjęła rozmowy. Długodystansowiec z założenia. / j ł G U N I EASIUIOOB KOLEKCJA 20 FILMÓW CUMA EASTWOODA - JEDNEGO Z NAJLEPSZYCH AKTORÓW I REŻYSERÓW HOLLYWOODZKICH 2. cześć Holehcji JUŻ Ul SPRZEDAŻY PRZE tylho z tugodnihiem kro; Najlepszy policyjny thriller wszech czasów z Clintem Eastwooder w roli detektywa Harry'ego Callahana. Sukces filmu doprowadził do powstania czterech kolejnych częśc a sam motyw samotnego gliniarza działającego wbrew naciskor przełożonych, stał się kanwą wielu innych filmów kryminalnych. «Ml i1 I1 s óono eastwood Harry ^ J ł j l j S S, 2009 W arner Bros. Entertainm ent Inc. D istributed by W arner Hom e Video. Ali Rights Reserved. Hl HPHGOS

22 LUDZIE ALEXANDER SHULGIN Doktor Ekstazy piewca ekstazy, narkotyku, który zmienił oblicze muzyki tanecznej i sceny klubowej. Choć wciąż nie wiadomo, jakie zagrożenia może przynieść Shulgin w swoim laboratorium. Ciekawe, po zażyciu którego z ponad 200 narkotyków j przestał sprzątać? Jk 42 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 SYLWETKA Stałam w tłum ie podczas sympozjum w dniu otwarcia Pickower Institute for Learning and Memory na M assachusetts Institute o f Technology. Darmowy poczęstunek zawsze grom adzi studentów. Ciastka wzbudzały zdecydowanie większe zainteresow anie niż wykłady neurobiologów. Ale kiedy n a mównicy pojawił się starszy pan z rozwianym siwym włosem odziany w przykładny garnitu r i pochodzący z odległej epoki szeroki kraw at - sala zamarła. - Ktoś zapytał m nie niedawno, czy to praw da, że głów ną motywacją, ja ka przyświecała m i podczas poszukiwań nowych substancji psychoaktywnych, była chęć odkrycia narkotyku, który by w zm agał doznania seksualne. To niepraw da. Owszem, MDMA* w zm acnia odczucia związane z dotykiem i sprawia, że kontakt fizyczny jest o wiele przyjemniejszy. Prawdą jest też, że porzucałem studia nad związkami, które nie intensyfikują potrzeby dotyku. Ale przede wszystkim chodziło mi o rozszerzenie świadomości. O doznanie Boga*... - rozpoczął wykład. Aspiryna dla duszy Alexander Sasha Shulgin, profesor farmakologii, odkrył, zsyntetyzował, a następnie wypróbował na sobie, swojej żonie i grupie w spółpracowników ponad 200 substancji psychoaktywnych: stymulanty, środki uspokajające, afrodyzjaki, środki wywołujące drgawki, narkotyki zmieniające słuch, substancje, które zwalniają lub przyśpieszają subiektywne poczucie upływ u czasu, narkotyki wyzwalające n a pady agresji, narkotyki uśm ierzające wszelkie emocje. IRENA CIEŚLIŃSKA Największą sławę przyniosło m u jednak wypromowanie odkrytej w roku 1912, ale na długie lata zapomnianej MDMA - 3,4-metylenodioksymetamfetaminy, znanej światu jako ekstazy. - To fatalna nazwa - oburza się Shulgin. - W MDMA nie m a nic ekstatycznego. Ja bym raczej sugerował empaty, bo głównym działaniem tego związku jest wspaniałe poczucie bliskości, akceptacji oraz głębokiego zrozum ienia - i samego siebie, i drugiego człowieka. Czułem się absolutnie czysty, jasny, otwarty. To była łagodna, wszechogarniająca euforia. Według niego najcenniejszym efektem działania MDMA jest wgląd w głąb sam ego siebie. - Jest w nas lęk, że kiedy dotrzemy do esencji naszej duszy, odkryjemy zgniłego, śluzowatego pokurcza z odrażającymi mackami - mówiła w jednym z wywiadów żona Shulgina Ann. - MDMA 0 MDMA (ekstazy) nie należy mylić zmmda (5-metoksymetylenodioksyamfetaminą), stymulantem również odkrytym 1 opisanym przez Shulgina FOT. SCOTT H O U STO N /SY G M A /C O R B IS (2) usuwa ten strach, pokazuje wszystkie anioły i demony drzemiące w tobie i przedstawia ci je, rodząc cudowne uczucie spokojnej akceptacji. Shulginowie są pewni, że MDMA m o że być nieocenioną pomocą dla psychoterapeutów przy zmaganiach z zespołem stresu pourazowego lub terapii żołnierzy okaleczonych psychicznie w czasie wojny. - MDMA to aspiryna dla duszy - przekonują. Mimo to ta sielankowa wizja jest daleka od rzeczywistości.,a spiryna dla duszy jest obarczona m asą niezbadanych jeszcze do końca skutków ubocznych - zaburza poziom serotoniny, uszkadza pamięć, a może niszczy też delikatną tkankę mózgu. Zamiast w gabinetach psychoterapeutów używana jest dziś w klubach tanecznych, a w skład nielegalnie produkowanych pigułek wchodzą też zwykle środki podnoszące ciśnienie krwi, co niejednokrotnie prowadzi do poważnych powikłań. Dziury w mózgu - Słyszałem, że zażywanie ekstazy niszczy neurony, wypalając dziury w mózgu - pyta Road Dog na internetowej stronie Zapytaj dr. Shulgina. - Nieprawda - odpowiada naukowiec. - Teoria o trwałym uszkodzeniu mózgu oparta jest na badaniach na zwierzętach ekstrapolowanych na ludzi. MDMA powoduje czasową degenerację dendrytów u małp i szczurów. Ale nie ma takiego działania na psy i myszy. Jak jest u ludzi? Nie wiemy. A zresztą skany, które miały dowodzić powstawania tych dziur, to z naukowego punktu w idzenia mocne nadużycie, bo pokazywały mózgi dwóch różnych osób, a nie tego samego człowieka, przed zażyciem i po zażyciu narkotyku. Sorry, bojownicy antynarkotykowi. Zero dziurek, zero uszkodzeń, zero rdzy. Zważywszy na blisko cztery tysiące eks-' perymentów, jakich dokonywał na delikatnej tkance własnego mózgu, Sasha może służyć jako niepokojący kontrprzykład w o bec tezy o szkodliwości drągów. W wieku 84 lat nadal jest bardzo aktywny: pisze kolejną książkę, daje odczyty, a jasności umysłu można m u tylko pozazdrościć. Zdarza mu się zapominać nazwiska i mylić miejsca, ale nigdy nie myli i nie zapomina chemicznych nomenklatur substancji. Pytany, czy nie boi się eksperymentować na sobie, odpowiada, że przecież nie jest głupi: - Nie pochłaniam całej łyżki nieznanego specyfiku. Zaczynam od rozsądnie oszacowanych dawek i dla bezpieczeństwa jeszcze je dzielę. Sasha jest przekonany, że testowanie substancji psychoaktywnych na zwierzętach nie ma sensu. W końcu nie sposób dociec, jak zmienia się własny wizerunek czy empatyczne nastawienie szczura. Krytycy zarzucają mu z kolei, że eksperymenty, których dokonuje na sobie, nie mają żadnej wartości - nie m a w nich nawet śladu naukowej metodyki. Shulgin jest jednocześnie eksperymentatorem i obiektem doświadczeń, wie, co bierze i jakich działań powinien się spodziewać. - Jego postrzeganie jest zaburzone przez substancję, którą właśnie testuje - komentuje doktor Neil Fruman, przewodniczący Rady Etyki Centrum Medycznego Johna Muira. Ekstazy jak nurkowanie - Kiedy pierwszy raz wziąłem MDMA, znalazłem się w absolutnie magicznym miejscu. I kiedy moja podróż się kończyła, pomyślałem, że chciałbym je odwiedzić jeszcze raz - ciągnął swój wykład Shulgin. Czy kiedykolwiek miał problem z nałogami? - Tylko z nikotyną - twierdzi. - Jeśli idzie o uzależnienie, nie sądzę, żeby MDMA stwarzało jakiekolwiek inne zagrożenie niż te wszystkie rzeczy, które sprawiają przyjemność, na przykład nurkowanie, wspinanie się czy jazda na nartach. Na użytek swojej grupy badawczej Shulgin opracował skalę oceny efektów oddziaływania substancji psychoaktywnych, w której najwyższy, czwarty stopień oznacza rzadki i cenny preparat wyzwalający transcendentne przeżycia, doświadczenia religijne,»mistyczny, magiczny stan Samahdi«, oświecenia, połączenia wewnętrznego i zewnętrznego uniwersum. Jeśli zostanie znaleziona substancja pozwalająca osiągać plus cztery na zawołanie, w dowolnej chwili, będzie to oznaczać - według Shulgina - kres naszych starań, koniec drogi i koniec eksperymentu ludzkiej ewolucji. - Dotarłem do poziomu plus cztery dwa czy trzy razy w życiu - mówi. - Mogłem po- O Shulgin Czytając relacje Sashy, obaczęsto używa wiam się, że środki, które wznioimienia Boga, sły go na poziom plus cztery, kreuale indagowany ją jeszcze bardziej bolesną metailuw kwestii wiary zj ę. wrażenie siły bez towarzyszącej określa się świadomości ograniczeń pozwalająjako agnostyk..,.,., Kiedy mówię ce wierzyc ze *oty czmychaj ą przed o doświadczaniu boską mocą. boskofci, Goiący kartofel chodzi mi raczej ~ * o doświadczenie, W młodości Sasha pracował dla kona nie o Boga jako cem u Dow Chemical. Gdy opracotakiego, używam wa} recepturę dochodowego środka tego określenia owadobójczego, firma dała m u woljako środka ną rękę _ mógł sam wybrać obszar komunikacji.,,,. J swoich naukowych zainteresowań. Z czasem jednak nazwisko odkrywcy największej liczby narkotyków na naszej planecie zaczęło być dla Dow Chemical ciężarem. Shulgin otworzył więc własne laboratorium i został niezależną psychofarmakologiczną komórką badawczą. Jest autorem blisko 200 prac naukowych, kilkudziesięciu patentów, był konsultantem naukowym National Institute on Drug Abuse, Lawrence Radiation Laboratory, NASA oraz Drug Enforcement Administration. Wraz z żoną opublikował dwie książki, obie dostępne za darmo w sieci. W pierwszej, Pi- KHAL ( Fenetylaminy, które poznałem i pokochałem ) oprócz historii swojego związku Shulginowie zamieścili szczegółowy opis sposobu syntezy oraz oddziaływania połowy znanych psychodelicznych substancji, takich jak ekstazy czy meskalina. Druga połowa (od grzybków po substancje z jadu egzotycznych ropuch) znalazła się w kolejnej książce, TiKHAL ( Tryptoaminy, które poznałem i pokochałem ). Teraz Sasha pracuje nad trzecim tomem, w którym pochyla się nad izochinolinami, substan- Mogłem poruszać rzeczy, nie dotykając ich, mogłem układać chmury na niebie w kształty, jakie sobie wymyśliłem. Byłem Bogiem ruszać rzeczy, nie dotykając ich, mogłem układać chmury na niebie w kształty, jakie sobie wymyśliłem. Byłem Bogiem. Wyszedłem z laboratorium i na małym wzgórku za budynkiem zobaczyłem kota. Spojrzeliśmy na siebie, kot wyprężył się i uciekł tak szybko i tak daleko, jak tylko dał radę. Odebrał to. Wiedział. Mogłem sobie zażyczyć, żeby wąż ogrodowy rozwinął się i zakręcił w drugą stronę. Mogłem wszystko. Shulgin przekonuje, że syntetyczne psychodeliki wprowadzają zupełnie nową jakość w odróżnieniu od drągów starego typu w szczególności heroiny i kokainy, które zam iast pogłębiać zrozumienie siebie, powodują ucieczkę od własnego ja, niekiedy w rejony niebezpiecznie oddalone od swojego człowieczeństwa. Zdaniem Sashy heroina powoduje utratę czujności i motywacji. Kokaina przeciwnie - daje poczucie siły, ale i bolesne przekonanie, że to tylko iluzja. cjami pokrewnymi tym występującym w kaktusach (peyotl, meskalina) i maku. Małżonkowie uparcie stoją na stanowisku, że informacja sama w sobie nie może być szkodliwa. Nawet najwięksi sympatycy Shulgina m a ją poważne wątpliwości co do etycznej oceny jego postępowania. Punkt widzenia Shulgina przypomina podejście ojców bomby atomowej. Rozwijanie tej zabójczej technologii też miało przynieść dobro - zakończenie wojny. Prawidłowo używane specyfiki Shulgina być m o że rozszerzyłyby naszą świadomość, pogłębiły wzajemne zrozumienie i wyniosły społeczeństwo na inny poziom. Jednak na razie przede wszystkim otwierają ścieżkę destrukcji. Cóż - odpowiada na te zarzuty Sasha. Warto pamiętać o dwóch istotnych sprawach. Po pierwsze, że średnie IQ wynosi 100. A po drugie, że 50 procent ludzi m a IQ poniżej średniej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie zrozumie właściwie dostarczanych informacji. PRZEKRÓJ 9 LIPCA

23 LUDZIE TRAN SPO RT ROZMOWA W ALDEMAR PIASECKI, NOWY JORK Jeszcze polatamy Rozmowa ze Sławomirem Noszczakiem, dyrektorem PLL LOT na Amerykę Północną i Południową 44 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA Światowy kryzys nie omija linii lotniczych. Was też? - Wszystkie linie, w tym LOT, notują gorsze wyniki. Ale to chwilowe trudności i wraz ze stabilizacją sytuacji ekonomicznej wyniki linii lotniczych będą się systematycznie poprawiały. - Podobno w nowojorskim biurze LOT-u zdarzają się telefony z pytaniami, czy linie jeszcze istnieją, bo media podają, że zbankrutowały, i czy w związku z tym można kupić bilet do Polski? - Wiadomości o naszej śmierci są przesadzone. LOT m a się dobrze, a połączenia atlantyckie, które od lat są naszą wizytówką, realizowane są zgodnie z rozkładem. W tym roku planujemy przewiezienie na połączeniach atlantyckich prawie pół miliona pasażerów, z czego zdecydow ana większość kupi bilety w USA W szczycie sezonu 2009 poza połączeniami, które działają w ciągu całego roku, to jest z Chicago do Warszawy i Krakowa oraz z Nowego Jorku (JFK oraz Newark) do Warszawy, w czerwcu, lipcu, sierpniu i we wrześniu urucham iam y dodatkowe rejsy z JFK i Newark do Rzeszowa oraz z N ewark do Krakowa. Oznacza to rejsów z USA do Polski tygodniowo. Ponadto oferujemy bardzo dogodne połączenia przez Warszawę dla pasażerów podróżujących ze Stanów do Lwowa i Kijowa, do Wilna, Moskwy i kilku rosyjskich m iast oraz Belgradu. Cieszą się bardzo dużym powodzeniem. - Niedawno został pan dyrektorem przedstawicielstwa LOT-u w Nowym Jorku, poprzednio pracował pan na podobnych stanowiskach w innych krajach. - Do Nowego Jorku przyleciałem pod koniec stycznia tego roku po prawie ośmioletnim pobycie w Londynie, gdzie byłem odpowiedzialny za działalność LOT-u na rynkach brytyjskim i irlandzkim. Pracowałem tam w niezwykle ciekawym okresie. Polska weszła do Unii Europejskiej, a rynek przewozów lotniczych pomiędzy Polską a krajam i Unii został zderegulowany. Nastąpił gwałtowny rozwój połączeń lotniczych pomiędzy Polską i Wielką Brytanią operowanych przez tanich przewoźników. Mimo to byliśmy przewoźnikiem pierwszego wyboru nie tylko dla Polonii brytyjskiej, ale także dla pasażerów biznesowych. Rynek atlantycki jest jeszcze bardziej konkurencyjny od brytyjskiego. Mimo to jestem pewien, że LOT, który ma tu 36*-letnią tradycję i markę przewoźnika oferującego wysoki standard, wciąż będzie wybierany przez Polonię oraz inne grupy etniczne podróżujące do krajów Europy Środkowej i W schodniej. Także w klasie biznes. - Na przestrzeni lat biurem LOT-u w Nowym Jorku kierowało kilku dyrektorów. Pierwszym z nich był legendarny już Zbigniew Stabeusz... - W Nowym Jorku dyrektorami zawsze byli znakomici fachowcy, poczynając od Zbigniewa Stabeusza, organizatora linii transatlantyckiej, którą otworzył z fantazją 16 kwietnia 1973 roku. - Był to słynny rejs 007, oznaczony tym numerem dla uczczenia Jamesa Bonda. Cały Nowy Jork oblepiony był plakatami z wizerunkiem Rogera Moore'a z kolejnego filmu o Bondzie Live and Let Die" ( Żyj i pozwól umrzeć"). Kiedy amerykańskie media podały, że polski przewoźnik zza żelaznej kurtyny odwołuje się do Jamesa Bonda, Edward Gierek dostał ponoć szału. - Zbyszek Stabeusz miał ułańską fantazję, wielką zdolność przekonywania i był bardzo popularny wśród Polonii. Zgodnie ze standardami lot z Warszawy do Nowego Jorku powinien mieć num er nieparzysty, a powrotny parzysty. Jak Stabeusz przekonał zarząd LOT-u, że trasa warszawska m a mieć num er 006, a nowojorska 007, pozostanie jego tajemnicą. Pomijając aspekty polityczne, bondowski num er był znakomitym chwytem marketingowym. O debiutującym na trasie atlantyckiej Locie było głośno. Lepszą promocję trudno sobie wyobrazić. - Polska debiutowała na Atlantyku radzieckimi iłami-62, co już na starcie obniżało konkurencyjność oferty. - W tamtych czasach uwarunkowania polityczne decydowały o tym, jakich maszyn mógł używać LOT. Dopiero pod koniec lat 80. możliwe stało się podjęcie przez ówczesnego prem iera Mieczysława F. Rakowskiego decyzji o zakupie pierwszych samolotów zachodniej produkcji. Rejs pierwszego boeinga ER o imieniu Kraków odbył się w kwietniu 1989 roku. Ale od zawsze utrzymywaliśmy wysoki poziom usług i bardzo dobrą frekwencję na pokładach. Moi poprzednicy pracowali w innych warunkach handlowych. Konkurencja była mniejsza. Miejsca sprzedawały się jak gorące bułeczki, a zysk był gwarantowany. Teraz konkurencja jest większa, a tym samym gwarantem wy- Rezydujgcy w Nowym Jorku dyrektor Sławomir Noszczak od kilku m iesięcy odpowiada m iędzy innymi za szczególnie ważne dla LOT-u połączenia z USA FO T. W ALD EM A R P IA SECK I pełnienia samolotów musi być stuprocentowa punktualność, wysoki standard obsługi oraz cena dopasowana do konkurencji. - LOT jest jedyną linią latającą z Ameryki do Polski bezpośrednio. Czy to przesądza o konkurencyjności? - Jesteśmy również przewoźnikiem narodowym, mamy 80-letnią tradycję, a nasza nazwa jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek na świecie. To coś jak Coca-Cola. Mieliśmy klientów, którzy korzystali z naszej linii dziesiątki lat. Profesor Jan Karski pierwszy rejs LOT-em na trasie krajowej odbył w 1932 roku, na zagranicznej - w 1934 roku, a ostatni w czerwcu 2000 roku, krótko przed śmiercią. Oczywiście z przerwą na PRL, bo wtedy do Polski nie latał. - Ale lata się z wami do Polski drożej niż innymi liniami z przesiadką... - Można powiedzieć, że za tyle samo. Wciąż analizujemy ceny innych przewoźników i dbam y o konkurencyjność naszej oferty. Mamy teraz promocję, w której bilet z USA przez Atlantyk kosztuje 470 dolarów plus podatki i opłaty lotniskowe. To najtańsza oferta, jaka kiedykolwiek istniała w okresie letniego szczytu. Najtańszy przelot na wakacje do Polski w 2008 roku kosztował 875 dolarów plus podatki, czyli dużo drożej. - Podatki i opłaty to około 300 dolarów. Do kogo adresujecie tę ofertę? - Tradycyjnie do pasażera polonijnego. Chciałbym, żeby hasło Polonia lata LOT-em było stale aktualne. Dotyczy to także podróży polskich Żydów odwiedzających nasz kraj, jak również rodowitych Amerykanów. Dbamy o to, aby nasza oferta była na najwyższym poziomie. Musimy pamiętać o zasadzie value fo r money. Pasażer podróżujący bezpośrednio, oszczędzając czas i unikając niewygód związanych z przesiadkami i tranzytami, płacąc nieco więcej za bilet, musi być przekonany, że to jest atrakcyjna wartość, warta zapłaconych pieniędzy. Jeżeli porównamy podróż do udziału w przedstawieniu teatralnym, to za lepsze miejsca na lepszym przedstawieniu też płacimy więcej. To, że nasze połączenia cieszą się dużym powodzeniem, w pełni tę prawdę potwierdza. - Czyli jest pan zadowolony z sytuacji? - Jestem dobrej myśli. Na pewno mamy jeszcze dużo pracy do wykonania. Żeby móc wygrywać bitwę o Atlantyk, cały czas pracujemy nad tym, aby nasza oferta była konkurencyjna. Już niedługo odbędą się pierwsze loty testowe boeinga 787 Dreamliner. LOT będzie pierwszą linią lotniczą w Europie, która będzie wykonywać rejsy tą supernowoczesną maszyną. Na pewno pojawi się ona na rejsach transatlantyckich. Naszym celem jest utrzymanie pozycji preferowanego przewoźnika na trasach pomiędzy Polską i Ameryką Północną. PoiJSH & WIELKI WAKACYJNY KONKURS Przekroju I LOT-u WYŚLIJ SMS I WYGRAJ WEEKEND W NOWYM JORKU podwójny bilet lotniczy do Nowego Jorku Polskimi Liniami Lotniczymi LOT 3 noclegi dla dwóch osób w Grand Union Hotel 34 East 32nd St. New York, N Y w w w.hotelgrandunion.com 4 karty telefoniczne od World Discunt Telecommunications wizyta w polskiej dzielnicy Greenpoint sponsorowana przez Centrum Polsko-Słowiańskie Twoje okno na św iat... w w w.polishsloviccenter.org Wyślij SMS pod num er 7355 o treści PRK.LOT.odpowiedzi, np. PRK.L0T.1A,2C,3B itd. Na SMS-y czekamy od 9 do 14 lipca 2009 roku. Koszt wysłania SMS-a: 3 zł netto (3,66 zł brutto). R egulam in plebiscytu dostępny na (zakładka: D odatki). Zwycięzca jest zobowiązany do zapłaty podatku dochodowego przed wydaniem nagrody. O rganizator konkursu nie zapew nia amerykańskiej wizy. Informacja o danych osobowych dostępna na stronie 74. Aby wygrać nagrodę, wystarczy odpowiedzieć na 5 poniższych pytań: 1. W którym roku po raz pierw szy sam olot w barw ach PLL LOT przeleciał nad Oceanem A tlantyckim? A B C Do jakiego miasta w USA uruchom iono p ierw sze regularne połączenie lotnicze z W arszawy? A. Nowy Jork B. Chicago C. Los Angeles 3. Jakim samolotem odbył się rejs inauguracyjny z W arszaw y do Nowego Jorku? A. IŁ-62 B. B-737 C. DC-8 4. Ile je st kilom etrów drogą lotniczą (ortodrom iczną) z W arszawy do Nowego Jorku? A B C Na jakim now ojorskim lotnisku lądują sam oloty PLL LOT? A. La Guardia B. Teeterborough C. Kennedy ego

24 W telewizji pierwsze kroki człowieka na Księżycu nie wyglądały nawet w połowie tak wyraźnie, flle Rosjanie i tak musieli je zauważyć i p, r z e c z y, k t ó r y c h n ie w ie s z J Uo Apollo li JAKI BYŁ WKŁAD NAZISTÓW W LĄDOWANIE NA KSIĘŻYCU, CO NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁ ARMSTRONG, DLACZEGO TRANSMISJA BYŁA ZŁEJ JAKOŚCI, A JEDEN Z CZŁONKÓW MISJI PRZYJĄŁ NA MIEJSCU KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ

25 CYWILIZACJA STR0NAUTYKA 2 FLAGA UPADŁA Cały sprzęt, który astronauci m ieli zabrać na Księżyc, był testow any przez długie m iesiące przed startem. Wychwytywano i elim inow ano najdrobniejsze jego niedoskonałości, by w szystko przebiegało płynnie. Zasadę złam ano tylko w jednym przypadku - am erykańską flagę, która m iała stanąć na pow ierzchni ziem skiego satelity, dorzucono do łądow nika w dniu startu. W ynikało to z politycznej dyskusji, czy na neutralnym Księżycu m ożna postaw ić am erykańską flagę.o statecznie zam ontow ano ją w specjalnym pojem niku um ocow anym do drabinki, po której astronauci schodzili z łądow nika. Niestety, z niejasnych pow odów stelaż, na którym m iała wisieć flaga, nie dał się w pełni rozprostow ać. To d latego na zdjęciach flaga] wygląda, jakby falowała na wietrze. N a koniec zdarzyło się najgorsze. U m ieszczona ledwie osiem m etrów od łądow nika flaga przew róciła się podczas jego startu zdm uchnięta przez silniki. 3 U KOMUNIA KSIĘŻYCOWA g Buzz Aldrin, praktykujący prezbiterianin, podczas przygotowań do pierwszego wyjścia na powierzchnię Księżyca potajemnie przyjął komunię (składniki przygotował przed startem pastor z jego Kościoła). Było to niezgodne z przepisam i NASA, która zmagała się wówczas z procesem wytoczonym przez ateistkę Madalyn Murray 0 Hair. Oskarżyła ona agencję o brak neutralności światopoglądowej, po tym jak załoga Apollo 8 czytała z orbity fragmenty Księgi Rodzaju. Ostatecznie sąd najwyższy stwierdził, że jego jurysdykcja nie obejmuje tego obszaru, ale w lipcu 1969 roku sprawa nadal była w toku. Lot na Księżyc od początku miał być wydarzeniem medialnym. A rodziny astronautów wspólnie oglądające to wydarzenie w telewizji były kolejną okazją do ładnego ujęcia ^ KŁOPOTY ZE SŁOWAMI Jakie były pierwsze słowa wypowiedziane przez człowieka na Księżycu? Większość ludzi odpowie bez nam y słu, że chodzi o zdanie Neila A rm stronga: To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości. To piękne, ale nieprawdziwe. Pierwsze słowa wypowiedział Buzz Aldrin i brzm iały one dość banalnie: Contact light!. Padły w 102. godzinie, 45. m inucie i 40. sekundzie misji, w mom encie gdy czujniki przym ocowane do podpór łądow nika dotknęły gruntu, a w kabinie zapaliła się sygnalizująca to kontrolka. Potem posypały się inne techniczne określenia, aż wreszcie A rm strong wypowiedział y NIEMIEC IV2 T f1 Cały lot na Księżyc nie byłby możliwy, gdyby nie W emher Magnus MaximilianFreiherrvon Braun. Członek NSDAP i major SS był głównym projektantem rakiety V2. W m aju 1945 roku poddał się wojskom amerykańskim i wraz z innym i uczonymi trafił do USA, gdzie pracował do 1972 roku. To on był twórcą rakiety Saturn V, która wyniosła Apollo 11. UWAŻAJ NA KABEL! Kamera, która filmowała pierwszy krok człowieka na Księżycu, umieszczona była na zew nątrz łądownika. Jednym z pierwszych zadań A rm stronga było zdjęcie jej taw ienie około 20 m etrów od łądow nika, tak by mogła :olicę. Pozwalało to między innymi na obserwowanie zejnika Buzza Aldrina i sposobu, w jaki poruszali się astrodokładne um iejscowienie punktów, z których pobiera- }jawił się jednak pewien problem. Kamerę m usiał łączyć m długi przewód. Podczas testów na Ziemi wszystko byli, jednak na Księżycu okazało się, że grawitacja jest zbyt yyginany kabel leżał równo. Co chwila więc jakaś jego ;iła się, grożąc astronautom wywrotką. W zapisie rozmów można znaleźć okrzyk Aldrina: Uważaj, Neil, wchodzisz T skafandrach astronauci mieli ograniczoną widoczność ogli dostrzec swoje stopy oraz grunt pod nimi. słynne: H ouston, Tranąuility Base here. The Eagle has landed. N atom iast tekst o małych i wielkich krokach wypowiedziano dokładnie sześć i pół godziny po lądow aniu. A7L, czyli kombinezon księżycowy. Tego używał Armstrong 7 RO SJA N IE SIĘ S P IES Z Ą Cała wyprawa na Księżyc W ttk U była elementem propagandowej wojny między USA a ZSRR. Wygrywali w niej Amerykanie, więc Rosjanie postanowili rzutem na taśm ę odebrać im nieco chwały. Ich załogowy program kosmiczny okazał się kompletną porażką, mieli jednak doświadczenie w wysyłaniu na Księżyc bezzałogowych sond Łuna. Przed Apollo 11 dwie takie sondy wylądowały na powierzchni satelity (choć kilka innych się rozbiło). Dlatego postanowiono w tajemnicy wysłać sondę Łuna 15, która miała wystartować tuż przed startem Apollo 11, szybko polecieć na Księżyc i przed powrotem astronautów dostarczyć na Ziemię próbki księżycowego gruntu, dowodząc, że kosztowne i ryzykowne m i sje załogowe nie mają sensu. Wszystko szło dobrze aż do chwili lądowania. 21 lipca, gdy Aldrin i Arm strong już byli na Księżycu, Rosjanie utracili łączność z Łuną, która roztrzaskała się o jego powierzchnię. Całą akcję utajniono na długie łata. Księżycowa apteczka z zestawem zastrzyków na wypadek mdłości i bólu, środkami nasennymi, antybiotykami t r a f f i c C L U B n a jw ię k sza k się g a rn ia i salon m u zyczn y w w w.tr a ffic -c lu b.p l Warszawa, ul. Bracka 25 Wrocław, ul. Powstańców Śl. 2-4

26 CYWILIZACJA A S T R O N A U T Y K A Po wyciągnięciu lądownika z oceanu (górne zdjęcie) astronautów przepakowano do mobilnego pomieszczenia do kwarantanny. Cała załoga spędziła tam tydzień, zanim przeniesiono ją na kolejne dwa tygodnie do laboratorium H g mm ZBĘD N E PO ŻEG N A N IE v W archiw ach w aszyngtońskich znajduje się treść przem ów ienia, jakie m iał w ygłosić Richard Nixon, gdyby w ypraw a na Księżyc się nie powiodła. Gdyby jej najbardziej ryzykowny etap, czyli start z pow ierzchni satelity, się nie udał, Nixon pow iedziałby wówczas: Zrządzeniem losu ludzie, którzy w yruszyli na Księżyc, by w pokoju go badać, pozostaną na nim, \ by spocząć w pokoju. Ci dzielni lu- \ dzie - Neil A rm strong i Edwin Al- \ drin - w iedzą, że nie m a już dla 1 nich nadziei na ratunek. Ale wie- J dzą też, że z ich ofiary płynie naf / dzieją dla całej ludzkości. 50 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 SPOKOJNIE, NEIL. Już na Księżycu okazało się, że planujący przebieg misji specjaliści nie docenili złożoności zadań, jakie czekały astronautów. Niska grawitacja i niewygodne kombinezony sprawiały, że wszystko trwało dłużej, niż planowano. Astronauci spieszyli się więc bardzo, pędząc od jednego zadania do drugiego. Ponieważ stale monitorowano ich param etry życiowe, lekarze w Houston stwierdzili, że taki wysiłek zaczyna być dla nich niebezpieczny. Zdecydowano więc o przyznaniu dodatkowego czasu na wykonanie zadań, a Neilowi Armstrongowi przekazano umówionym hasłem polecenie, by się uspokoił i wolniej poruszał. Wielki skok dla ludzkości" był przyciyną euforii na ulicach - lutafakunu na Broadwayu 9 m Z A R A ZA Z KO SM O SU W 1963 roku Narodowa A kadem ia N auk wydała zalecenie, by podczas planowanych lotów na Księżyc uwzględniono możliwość przywleczenia stam tąd potencjalnie niebezpiecznych mikroorganizmów. NASA w ydala więc 250 tysięcy dolarów na przygotow anie czterech Mobile Q uarantine Facility (M QF), m ocno zmodyfikowanych, pozbawionych kół przyczep kempingowych, w których zainstalowano systemy filtrowania pow ietrza i wody. Gdy po lądow aniu otworzyła się klapa kapsuły, do środka w rzucono kom binezony ochronne, w które musieli się ubrać trzej uczestnicy m i sji. Przetransportow ano ich helikopterem na pokład okrętu USS H ornet gdzie pow itał ich Richard Nixon. N a tychm iast potem zapakowano bohaterów do MQF. Towarzyszyli im lekarz oraz inżynier z NASA. PODEJRZLIW OŚĆ I I I Sondaż przeprowadzo- H P ny w 30. rocznicę lądowania na Księżycu wykazał, że sześć procent Amerykanów uważa, iż cała misja była sfingowana. Niektórzy sądzą, że sfilmo wano ją w studiu, a inni - że astronauci latali tylko wokół Ziemi. Zebrał Piotr Stanisławski ROZMOWA MILENA RACHID CHEHAB Czego powinniśmy się bać strach CYWILIZACJA Problemy, o których stale rozmawiamy, zwykle są mało niebezpieczne. Bać się trzeba rzeczy, które ignorujem y - w skazuje Sim on Briscoe, w spółautor książki Panicology Nie sypia pan chyba zbyt dobrze. - Skąd ten pomysł? Świadomość tylu problemów, które grożą światu... - No tak. Gdy siedliśmy kiedyś z Hugh Alderseyem-Williamsem i wszystkie je spisaliśmy, wyszło nam ponad sto kwestii, których się boimy lub którymi powinniśmy się martwić. W książce zostawiliście 42. Panicology" to taki przewodnik po tym, czym się martwić, a czym nie. Każdy problem oceniacie w skali od jednego do pięciu pod względem poziomu społecznej paniki, rzeczywistego ryzyka i wpływu, który ma każdy z nas na dany problem. - Gdy ją napisaliśmy, od razu zacząłem lepiej sypiać. Bo nagle się okazało, że w większości przypadków, które spędzają nam sen z powiek, napraw dę nie ma czego się bać. Z drugiej strony jednak są problemy, z których nie zdajemy sobie sprawy lub uparcie je ignorujemy. Dlaczego? - Bo się o nich nie mówi. A nie mówi się, bo po prostu nie są sexy. Na przykład? - Chociażby kwestia em erytur i starzenia się społeczeństwa. Fakt, seksowne to nie jest. - Ale choć to problem z medialnego punktu widzenia mało porywający, to chyba największa bomba zegarowa, jaka tyka w naszym społeczeństwie - na naszej skali oceniliśmy ryzyko na pięć, podczas gdy zainteresowanie tem atem (czyli poziom paniki) jest prawie dwa razy niższe. Gdy równo sto lat tem u wprowadzono w Wielkiej Brytanii pierwsze emerytury, mogły je otrzymać tylko osoby po siedemdziesiątce. Teraz ten pułap znacznie się obniżył, zwiększyła się za to długość życia. A emeryci pochła- Simon Briscoe w Financial Tim es" jest redaktorem specjalizującym się w statystyce. Ukończył nauki społeczne, przez lata pracował w służbie cyw ilnej i bankowości inwestycyjnej. Panicology" traktuje jako elem ent autoterapii niają olbrzymią część państwowych pieniędzy. Nie w Polsce. - To praw da, że należycie do krajów, gdzie odsetek ten jest najniższy, choć i tak w ciągu ostatniej dekady się podniósł. Polska należy do krajów, gdzie na emerytury wydaje się mniej niż 10 procent dochodu narodow e go, ale są kraje, takie jak Szwecja, Dania, Francja i Niemcy, gdzie ponad 30 procent dochodu narodowego idzie na świadczenia socjalne. Jakieś inne problemy, o których nie chcemy myśleć? - Bezrobocie lub nisko płatna praca (panika: 2, ryzyko: 5, osobisty wpływ: 2). Ujemny wskaźnik urodzeń (2/5/3). Otyłość (5/3/5). Anomalie pogodowe (4/5/2). Na ten ostatni temat Anglicy sporo rozmawiają. Ale poruszając pozostałe kwestie, nie zostanie pan duszą towarzystwa. - Jak będzie pani miała 50 lat, też zacznie się tym martwić. Ja mniej, bo na emeryturę dla mnie jeszcze starczy. Ale ten problem rośnie, więc na pani miejscu nie byłbym specjalnym optymistą. Podobnie jest z pracą (2/5/2). Zanim się pani obejrzy, pani miejsce zajm ą o wiele tańsi Chińczycy. Nie jestem pewna, czy mój naczelny tak chętnie zamieniłby mnie na kogoś, kto włada głównie mandaryńskim. - Ale na przykład w świecie nauki ekspansja Chińczyków i H indusów jest już bardzo zauważalna. Chiny co roku wypuszczają na rynek ponad milion naukowców i inżynierów, a w ciągu kilku lat będą mieli w ięcej osób z tytułem doktora w tych > Rozmawiamy o problemach, które są sexy: świńska grypa, atak terrorystyczny czy katastrofy lotnicze, choć tak naprawdę ich ryzyko jest znikome. Tymczasem za plecami tykają nam prawdziwe bomby zegarowe, takie jak coraz większa liczba emerytów. PRZEKRÓJ 9 LIPCA

27 CYWILIZACJASTRACH FOT. ISTOCKPH OTO (4 ), M AREK SZC ZEPAŃ SKI Seria przewodników dla zmotoryzowanych >>>- >>>- BOJ SIĘ! MASZ POWODY > dziedzinach niż Stany Zjednoczone. Pewnie rządy mogłyby częściowo dotować pracę swoich obywateli, lecz przy rosnących kosztach pracy - w tym także tych nieszczęsnych rent i em erytur - jest to coraz trudniejsze. Z tymi urodzeniami to też chyba nie takie proste. Szczerze powiedziawszy, już się zgubiłam. Czy bardziej mamy się martwić przeludnieniem planety, czy wymieraniem ludzkiego gatunku? - Jeszcze kilkadziesiąt lat tem u w gazetach pojawiały się alarmujące nagłówki o tym, że na świecie jest zbyt dużo ludzi - w końcu od 1950 roku ich liczba się podwoiła, a każdego dnia rodzi się ponad 200 tysięcy osób - i nie wystarczy dla nich naturalnych zasobów, takich jak woda czy paliwa, a także zwiększy się bezrobocie czy zanieczyszczenie środowiska. Dla nas większość tych kwestii brzm i abstrakcyjnie. Jak to? Nie będzie wody? Wolne żarty. Problem polega na tym, że w części miejsc żyje za dużo ludzi, a w innych za mało. A co z migracjami, które ludzkość zna od zarania dziejów? - Inwazji im igrantów, jak w skazują badania, boimy się jak mało czego (5/3/1). Świetnie było to widać w Wielkiej Brytanii po wejściu Polski i innych krajów do UE i otwarciu dla was naszego rynku pracy. Podniosły się wtedy protesty, że obcokrajowcy zabierają nam pracę. A praw da dotycząca właściwie wszystkich krajów rozwiniętych jest taka, że ci ludzie zwykle podejm ują pracę w zawodach, którymi obyw atele danego kraju są mało zainteresowani. Jeśli chodzi o imigrantów, łatwo nastawiać się na najgorsze, bo nie m a pełnych danych dotyczących procesów migracyjnych i motywacji, które kierują co roku trzem a milionami ludzi decydującymi się na legalną przeprowadzkę do innego kraju. Do tego dochodzi jednak cała masa nielegalnych imigrantów. - To w dużym stopniu mit. W zależności od kraju i czasu nawet 90 procent proszących o azyl go nie dostaje. A w krajach rozwiniętych najwyżej 10 procent imigracji to uchodźcy. To nie tak dużo, jak wynikałoby z alarm u jących artykułów w niektórych brytyjskich gazetach. 52 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 MAŁO DZIECI W zależności od części świata, której kibicujesz, możesz martwić się albo wymieraniem gatunku, albo przeludnieniem. W Polsce uzasadnione jest to pierwsze. OTYŁOŚĆ To nie tylko kwestia estetyki, ale też chorób, które według różnych szacunków zabijaję rocznie w USA od 26 do 365 tysięcy osób. Według was niedoceniany jest problem bakterii MRSA, czyli gronkowca złocistego opornego na metycylinę. - W Wielkiej Brytanii liczba śmiertelnych ofiar tej bakterii, opornej na część antybiotyków, wzrosła w ciągu 10 lat 15-krotnie. Rocznie w Anglii i Walii um iera na nią blisko półtora tysiąca osób. Zakażenie następuje zwykle w szpitalu, w którym nie jest zachow ana odpowiednia higiena. Nie wiem właściwie, dlaczego m edia poświęcają MRSA stosunkowo mało miejsca (3/5/2), bo to napraw dę w ażna i bliska każdem u sprawa. No i jak łatwo stworzyć sensacyjny nagłówek: Pacjenci umierają, bo leżą w szpitalach albo coś takiego. W Panicology" pan i współautor książki Hugh Aldersey-Williams sporo miejsca poświęcacie kwestiom, o które strach jest w dużym stopniu nieuzasadniony. - Tak. Tu dla odm iany większość nie schodzi z czołówek gazet. W dużej części tabloidów, ale nie tylko. Ostatnio temat numer jeden to świńska grypa. - Gdy pisaliśmy książkę, jeszcze nie było tego problem u, natom iast sporo mówiło się o p tasiej grypie (5/3/2). M echanizm jest podobny. Po kilku wypadkach śmiertelnych zaczyna się nakręcanie spirali strachu, która w pewnym m o mencie zaczyna przybierać kuriozalne formy, takie jak nakaz zabicia milionów ptaków. Tymczasem o wiele większe było praw dopodobieństw o zachorowania na wściekliznę przenoszoną przez nietoperze niż na ptasią grypę. W przypadku świńskiej grypy j est podobnie - wystarczy na przykład zestawić liczbę ofiar tej choroby w USA z ponad 30 tysiącami śm iertelnych przypadków zwykłej grypy w tym kraju. W Wielkiej Brytanii rocznie więcej ludzi um iera w wyniku pożaru czy zatrucia alkoholem niż na całym świecie na świńską grypę. I A A A EM ERYTURA Ciesz się życiem, póki możesz. Na starość będziesz klepać biedę, bo wydłuża się średnic długość życia na emeryturze. W Europie wynosi ona od 9 (Łotwa) do 21 lat (Francja). Bezrobocie, brak seksu, kredyty, wymieranie dorsza, ufoludki. Czego się bać, a czego nie, radzą autorzy Panicology" Z czego więc wynikają nasze nieracjonalne strachy? - Przede wszystkim kochamy się bać. Ale dużą rolę w kreowaniu paniki odgrywają media. Ludzie nie korzystają już z nich jako ze źródła informacji, ale rozrywki, więc dziennikarze produkują newsy, które potem ktoś będzie na przykład chciał kliknąć w Internecie. Sensacyjność jest więc nieunikniona. Poza tym coraz szybszy jest przepływ informacji. Gdyby epidemia świńskiej grypy wybuchła w Meksyku 20 lat tem u, po drugiej stronie Atlantyku pies z kulawą nogą by się nią nie zainteresował. A teraz wystarczy chwila, by wiadomość o ja kimś wydarzeniu ukazała się na czerwonym pasku już nie tylko w telewizjach inform a Media nie są cyjnych. Paradoksalnie jednak już źródłem choć mamy coraz więcej informacji, wiemy coraz mniej. rozrywki. Stą informacji, al Jak to? coraz więcej - Wiedza w poszczególnych w nich sensac dziedzinach życia jest coraz bardziej skomplikowana i dostępna nielicznym. W codziennym języku używamy pojęć, które nie do końca rozumiemy, takie jak na przykład nanotechnologia czy kod w irusa AH1N1. A niewiedza pow tarzana wielokrotnie, za każdym razem dla uzyskania lepszego efektu dodatkowo wyolbrzymiana, prowadzi do paniki. I to na skalę, której historia dotychczas nie znała. W książce wspomina pan również o odgórnym sterowaniu strachem. - Nasze łęki bardzo często wykorzystywane są do celów politycznych. Z racjonalnego punktu widzenia mimo że ryzyko ataku terrorystycznego istnieje (5/3/2), prawdopodobieństwo, że dotknie konkretną osobę, jest naprawdę minimalne. Tymczasem rządy zainteresowane prowadzeniem wojny kreują to ryzyko na dużą skalę, co powoduje, że według badań pro- * b r a k p r a c y Nawet co trzecie amerykańskie stanowisko pracy może przejść w ręce Chińczyków czy Hindusów. Jeśli myślisz, że w Polsce jest dużo lepiej, gratulu jemy nieuzasad-» > POCODA Anomaliami pogodowymi martw się nie tylko w wakacje. Nawet jeśli panikarze od globalnego ocieplenia martwig się bardziej, niż powinni. cent Amerykanów i Europejczyków jest przekonanych, że atak terrorystyczny to istotne zagrożenie. Oczywiście ryzyko istnieje, ale gdy zestawić liczbę brytyjskich ofiar terroryzmu (2) z ofiarami wypadków drogowych (3000), różnego rodzaju upadków (3000) czy utonięć (200), to mamy właściwe proporcje. Statystycznie łatwiej jest naw et zginąć od pogryzienia przez szczury. Z podobnych powodów co strach przed terroryzmem bierze się też lęk przed lataniem. Przecież nie jest spowodowany tylko tym, że nie dowierzamy, jak to możliwe, że w powietrzu utrzymują się takie tony żelastwa. - Dla wielu ludzi lot sam olotem to powód do strachu. Ale praw da jest taka, że to najbezpieczniejszy środek transportu, podobnie jak kolej. Bezpieczeństwo ocenia się na podstawie stosunku liczby wypadków śmiertelnych na milion kilometrów pokonanych danym środkiem transportu. W ciągu ostatniej dekady brytyjski urząd do spraw transportu nie odnotował ani jednego takiego przypadku w zarejestrowanych w W ielkiej Brytanii liniach lotniczych. Autobusy i autokary były odpowiedzialne za śmierć statystycznie 0,3 osoby na każdy milion przebytych kilometrów, kolej za mniej niż pół osoby, sam ochody za 2,8, rowery Najniebezpieczniejsze jest chodzenie pieszo - 49 zmarłych na każdy milion przebytych kilometrów. Z czego więc wynika nasz strach? - Choć jesteśm y najbardziej zagrożeni, gdy sami przejmujemy nad czymś kontrolę, to - jak obliczył zajmujący się ryzykiem psycholog Paul Slovic - ludzie są skłonni zaakceptować dobrowolnie ryzyko około tysiąca razy większe niż ryzyko niedobrowolne. Jeśli więc chcemy zm niejszyć liczbę wypadków, powinniśm y poruszać się głównie pociągiem lub samolotem. Warto byłoby też zakazać przechodzenia przez jezdnię rozmawiającym przez telefon komórkowy. Wielokrotnie powołuje się pan na dane statystyczne. Jest pan w Financial Times" redaktorem odpowiedzialnym za statystki, więc chyba zdaje pan sobie sprawę, jak często są one manipulowane. - To prawda. Każdego dnia przychodzi do naszej redakcji przynajmniej kilka i z wynikami mniej lub bardziej przełomowych badań statystycznych. Tylko niewielka część z nich jest w iarygodna i nadaje się do publikacji. Większość finansowana jest przez grupy interesu, takie jak pryw atne grupy polityczne, a nawet organizacje dobroczynne. Bo jeśli one inspirują badania, mają w tym swój konkretny cel. Dlatego dla pełnego obrazu zawsze należy czytać to, co obok atrakcyjnie wyglądającego wykresu napisane jest małymi literami. Można w ten sposób uniknąć kilku nieporozumień, na przykład dotyczących idealnych kochanków. Że niby nie Francuzi? - No właśnie. Proszę spojrzeć jednak, jak proporcje w słynnych ankietach Dureksa rozkładają się na przestrzeni lat. W 2002 roku Francuzi uprawiali seks średnio 167 razy w roku, Brytyjczycy 149. Pięć lat wcześniej - odpowiednio 141 i 112. A w 2005 roku liczby te spadły do 120 i 118. Uważa pani, że to możliwe, by na przestrzeni kilku lat preferencje tak radykalnie się zmieniły? Albo że Chińczycy w ciągu zaledwie dwóch lat zmienili się z najwierniejszych w najbardziej rozwiązłych kochanków? To mało prawdopodobne. Co więc sprawia, że tak się dzieje? - Choć Durex chwali się, że ankietę przeprowadza na dużej, kilkusettysięcznej grupie osób, to jednak nie w spom ina już, że przeprowadza badania przez Internet, a na pytania o liczbę partnerów i stosunków seksualnych każdy może odpowiedzieć, co chce i ile chce. W praktyce więc ma to taką sam ą wartość jak ocenianie liczby partnerów seksualnych przypadających w ciągu życia na obyw atela na podstawie liczby sprzedanych bidetów. Ale sami piszecie, że takie analizy są prowadzone. - No tak, są tacy, którzy utrzymują, że bidet służy do mycia genitaliów (a nie - jak sądzi spora część Brytyjczyków - do prania skarpetek), i patrząc na kraje, w których sprzedają się one najlepiej, można stwierdzić, że tam ludzie zmieniają partnerów najczęściej. A teraz kolej na liczby - bidet jest w 71 procentach toalet we Włoszech i tylko w 2 na 100 w Anglii. Takie rozumowanie jest niewiele mniej warte niż powierzchowna, internetowa ankieta. OK, ale co to ma wspólnego z paniką? - No jak to co? Strach przed nieudanym życiem seksualnym to jeden z większych problemów, jakie ma obecnie ludzkość (4/2/5). Firmy, które robią te ankiety, wyznaczają wzorce życia seksualnego, a ci, którzy nie mogą im sprostać, narażają się na naprawdę spory stres. Na szczęście na to mamy wpływ na piątkę. J u ż 2 3 lip c a w P r z e k r o ju " w e e k e n d o w e t r a s y p o... Mazowszu M a z o \ N s Z U Ostatnia część serii: Pomorze już 30 lipca z Przekrojem" najlepszy w środku przekrój.pl Przekrój" z przewodnikiem tylko 5,0 0 zł trasy P0 -"

28 FO T. K LU B K A R P A C K I/EA ST N EW S, W ALDEM AR SO SN O W SKI/A C (2 ), G E T T Y /FP M, LA IF/EK P IC T U R E S GDY PO RAZ PIERWSZY DOTARŁAM na Huculszczyznę, poczułam się jak przybysz z obcej planety. Już sam urozm aicony wieloma przesiadkam i dojazd do (przypominających dawne, nieoswojone Bieszczady) wym aga wysiłku, przy którym wędrówki międzyplanetarne to bułka z masłem. Największa przygoda zaczyna się, gdy środkiem kom unikacji publicznej - sam ochód ze względu na stan dróg zdecydowanie odradzam - uda nam się dojechać z Przemyśla lub Lwowa do Iwano-Frankowska. Tam w ystarczy przesiąść się do pękającego Huculi są wciąż w ruchu. Nic dziwnego - gospodarstwa budowane są tak daleko od siebie, Że po jednej wsi wędruje się godzinami - W. - - i i i Worynie to tradycyjne ogrodzenie hucubkie składane z poziomo ułożonych pni, tak jak tu, w przysiółku na stokach Skupowej HUCULSZCZYZNA ANNA SZULC u czarownic 150 KILO M ETRÓ W OD POLSKIEJ GRANICY JEST KRAIN A, DO KTÓREJ CAŁKIEM NIEDAW NO OBCY M IELI ZAKAZ W STĘPU. ZAKAZU JUŻ NIE MA, ALE W ŚW IECIE, W KTÓRYM POD JEDNYM DACHEM ŻYJĄ PASTERZ, CZAROWNICA, JAK TEŻ ZASTĘPY STRZYG I WAMPIRÓW, OBCY MOŻE CZASEM POCZUĆ SIĘ NIESWOJO od ludzi i tobołów autobusu do Krzyworówni bądź do sąsiadującej z nią W autobusie kierowca z petem w ustach upchnie obok nas sklepikarza z siedmioma w orkam i mąki, em eryta z sześcioma beczułkam i żentycy, gospodynię z trzem a żółtymi kokoszkami w koszyku i gospodarza z jednym różowym prosiakiem. Od czasu do czasu pod większą górką, a, całe nasze towarzystwo będzie m usiało opuścić trzeszczący autobus, by wspólnymi siłami (nie licząc kokosz i prosięcia) popchnąć go po wertepach, o jakich nawet zaprawionym w bojach z drogami Polakom dotąd się nie śniło. Warto jednak się poświęcić, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że w autobusie nauczymy się nowej gry w karty i posm akujem y miejscowych pieśni okraszonych sam ogonem i tytoniem. Co w konsekwencji może oznaczać niezły odlot, ale Hucułom się nie odmawia. W podróży również najemy się - na tak zwany krzywy ryj - suszonej ryby, prażonego słonecznika i najlepszych na świecie kiszonych warzyw. A gdy będziemy mieć więcej szczęścia, skosztujemy kukurydzianej specjalności regionu, czyli A Może też się zdarzyć, że poznamy w autobusie pew ną Mariję z Krzyworówni, żonę pasterza, która zaprosi nas do siebie do domu. Zostaniemy u niej tydzień. Za gościnę nie zapłacimy ani kopiejki, za to wydamy sporo środków płatniczych na wróżby i zaklęcia, bo Marija okaże się arown. Musimy też przygotować się na inne wydatki, czyli kolejne butelki samogonu, bez których huculskie, pełne śpiewu, tańca i muzyki wieczory obejść się nie mogą. Warto jednak wspomnieć, że na Huculszczyźnie wszystko jest tanie jak huculski barszcz z buraków pastewnych, którym też zostałam poczęstowana. I żyję. Oszołomieni używkami, dzikim górzystym krajobrazem i zaklęciami dowiemy się w końcu, że jesteśm y w miejscu, w którym nie m a znanej nam Europy. Gdzie jest sporo biedy, ale biedy niestrasznej, raczej wręcz śm iejącej się z siebie. Gdzie zdarzają się domy oświetlane naftą, gdzie wyrabia się cudowny bez certyfikatów, gdzie nikt nikogo nie napada, nie okrada, gdzie nie ma krat, kłódek i napisów obiekt chroniony. Gdzie choć wokół wilków, a nawet niedźwiedzi jest sporo, to człowiek człowiekowi nie wilkiem jest, lecz gościem i przyjacielem. Co prawda przyjaźń z H ucułem to relacja wypracowana w pocie czoła. Do domu Marii wąską, kamienistą ścieżką wspinałam się dwie godziny. Górale z tej części Karpat po prostu lubią mieszkać wyse, daleko od zgiełku szos. To nie znaczy, że całkiem unikają towarzystwa. Bywa, że dziś zapraszają się do siebie już za pomocą telefonów komórkowych. Ale zdarza się, że nawołują się, zwłaszcza w porze świąt, : długimi, nawet czterometrowymi rurami-piszczałkami. - A gdy trembit nie ma, jest jeszcze telepatia - zapewnia Marija. W nielicznych przewodnikach po zachodniej Ukrainie można przeczytać, że na wyjątkowość tej pasterskiej, archaicznej krainy wpływ miało wielowiekowe odcięcie od reszty kontynentu, od jego zdobyczy cywilizacyjnych, innymi słowy - od postępu. Nie jest jednak tak, że Europa nigdy nie interesowała się Huculszczyzną. Mieszkańcy ziemi leżącej u stóp dzikiej i pięknej Czarnohory byli poddanymi wielu królów, także polskich. Ich hardych dusz nie był jednak w stanie zniewolić nawet Związek Radziecki, choć to właśnie komuniści najbardziej dali się Hucułom we znaki. Tysiące niepokornych pasterzy trafiły na pewną śmierć do gułagów, a odgórnym nakazem H u culszczyznę - ze względu na jej niebezpieczne wierzenia i zwyczaje - zamknięto w czasach stalinowskich przed turystami. Jeszcze w latach 70. w kołchozie odbył się : kiedy okazało się, że krowy, którymi opiekuje się pewna Hucułka, dają mniej mleka, niż zakładał plan, kobietę wezwano na przesłuchanie, podczas którego o magię oskarżył ją... szef miejscowej organizacji partyjnej. Marija twierdzi, że magia Hucułów zaczyna się w górach i tworzy właśnie przez góry. W górach, daleko od szlaków miejscowa czarownica pokazała mi odpędzających chmury mędrców, jasnowidzów i takich jak ona czarowników. Ale nie tylko szam ani żyją w tej części Karpat w symbiozie z duchami. Na wigilijną wieczerzę Huculi oprócz zmarłych przodków spraszają też czorta. Przed złymi mocami chronią się nalewkami na ziołach zbieranych w noc kupały. Do dziś Hucułka nie zapomni zamknąć na noc obory, by nie przedarła się do niej jam m m m m \...' W TYM TYGODNIU Z URLOPU POZDRAWIA PAWEŁ WIECZOREK J ó n a p o i k r n n o k * MUSISZ SKAKAĆ W MIEJSCU, BO JEŚLI FALA CIĘ PONIESIE uderzysz w jedną z dziesiątek osób, które też zmagają się z rozszalałym żywiołem. Woda uderza w piersi, zalewa głowy. Gdy fale zostaną wyłączone, wychodzimy z basenu prychając i szukając swoich klapek. Mańka i Jasiek już je znalazły. Biegną do basenu, w którym woda jest na tyle ciepła, że nie opuszczą go przez trzy godziny, i na tyle chłodna, żerne czują sięjakkalafioiy w garnku (basenów jest kilkanaście, w każdym inna temperatura). Gdy dzieciom znudzi się nurkowanie, a nam trzymanie ich na plecach (bo do dna nogami nie sięgną), pobiegną do betonowego słoma. Wyspa nudystów ich nie pociąga. Nieduże Hajduszóboszló z wielkim aąuaparkiem leży 300 kilometrów od polskiej granicy, we wschodnich Węgrzech. Leży to dobre słowo, bo trudno o coś bardziej płaskiego niż równina wokół. Sterczą na niej wielkie zjeżdżalnie aąuaparku - szaleństwo dla dzieci i kondycyjne wyzwanie dla rodziców. A ta czarna rura to prawdziwa czeluść. Zjeżdżam. Zanim wpadnę w panikę, plusnę w wodę. Paweł O Dzień dobry po węgiersku W okolicach Werchowyny łatwo zrozumieć, dlaczego w tej krainie wciąż bywają czarownice lub strzygi Inform acje praktyczne: & Na Huculszczyźnie można zamieszkać w coraz liczniejszych pensjonatach (od 45 hrywien, czyli od 18 złotych za noc od osoby), a nawet hotelach ( hrywien, czyli złotych)., Można też stołować się w restauracjach i tak zwanych cafe. Za obiad zapłacimy tam średnio hrywien, czyli 8-12 złotych. 1 hrywna to około 0,41 złotego. -Wiele cennych informacji na ten tem at można znaleźć na stronie kaś. No, chyba że jak Marija sam a jest czarownicą, więc strzygi, czarty oraz w am piry, ale też przybysze z Polski, wpadają do niej, choć czasem czują się dziwnie i nieswojo. Ci ostatni robią to coraz częściej, bo choć to miejsce nieeuropejskie, to najbardziej w Europie prawdziwe. R(jgl(ikcja Przekroju" ul. Wujskaig oo-{8o Warszawa r 54 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 PRZEKRÓJ 9 LIPCA

29 C M ILIOM Z J A W IS K O KAROLINA PASTERNAK ZANIM PRZEJDZIEMY DO BRUNA, A RACZEJ DO tego, jak pod przykrywką napraw y świata zarabia się dziś w rozrywce miliony dolarów, chcę, żebyście przenieśli się na m om ent do Głodu, niewielkiej cygańskiej miejscowości w Rum unii. Pomoże nam w tym świetny dokum ent Carmen i Borat pokazywany w tym roku na Planete Doc Review, a że nie m a go jeszcze w dystrybucji, musi wystarczyć mój opis. Glod to wioska, którą przed czterema laty odwiedził z ekipą filmową Sacha Baron Cohen. Od kiedy odszedł, zostawiając tych, którzy dali się wkręcić w udział w Boracie, z kilkom a dolaram i w kieszeni, pozornie niewiele się zmieniło. Nad rzeką nadal zalegają śmieci, uczciwi ludzie pracują, pijaczkowie przesiadują w miejscowej spelunie, droga jest pełna wybojów, domy w ruinie, a po wodę do kąpieli naw et ci lepiej sytuowani wciąż biegają do studni. Jedyne, co nie jest już takie jak przedtem, to stosunki między ludźmi. Jakiś czas po premierze Borata, a więc wtedy, gdy mieszkańcy Głodu wiedzieli już, że za ich plecami przedstawiono ich św iatu jako Kazachów, którzy urządzają pogonie za Żydem i sypiają z rodzeństwem i zwierzętami, do wioski przybyli praw nicy z Ameryki. Jeżeli wytoczycie Cohenow i proces, możecie dostać 30 milionów dolarów odszkodowania - powiedzieli. Ojciec i dziadek tytułowej bohaterki dokum entu - nastolatki imieniem Carmen - polecieli więc do Londynu i za nam ową prawników udali się I ZAROBIĆ P SACHA BARON NA EKRANY WCHODZI BRUNO" A WRAZ Z NIM POWRACA SPECJALISTA OD WKRĘCANIA LUDZI SACHA BARON COHEN. ZANIM WYDACIE PIENIĄDZE NA BILET DO KINA, ZASTANÓWCIE SIE, CZY I WY NIE JESTEŚCIE WKRĘCANI na rozmowy do 20th Centuiy Fox, producenta filmu. Narażając się, niestety, po raz kolejny na śmiech i kpiny zamożnych Europejczyków. W tanich garniturach, na tle ekskluzywnych w nętrz siedziby medialnego m agnata wyglądali jak zwykli włóczędzy. Pupą w uprzedzenia Podczas gdy mieszkańcy Głodu wciąż żałują 30 milionów dolarów, które przeszły im koło nosa, Sacha Baron Cohen właśnie zarobił kolejne 20. Tyle zapłacił mu Universal za następny po Boracie film kinowy Bruno: Przepyszne podróże po Ameryce celem stworzenia heteroseksualnego mężczyzny, r LIONY»H EN * - W drapieżnej kampanii promocyjnej Bruna, kolejnej komedii Sachy Barona Cohena, rolę pierwszoplanową grała jego pupa tum łi^ocfniu: ZACHWYCAMY SIĘ AWANGARDOWYM KINEM W E WROCŁAWIU, ALE TAŃCZYMY WYŁĄCZNIE PRZY MUZYCE RETRO. A POZA TYM KRADNIEM Y TYTUŁ PEWNEJ RECENZJI W m * - który 10 lipca wchodzi na polskie ekrany. Rzecz opowiada o - w założeniu - zabawnych perypetiach znanego już fanom Cohena (gdyż pojawiał się w jego Da Ali G Show ) austriackiego geja, z zawodu dziennikarza specjalizującego się w modzie. Wytwórnia, tak jak wcześniej 20th Century Fox, stanowczo odżegnuje się od traktowania Bruna wyłącznie jako komedii. - Sięgamy po prowokacyjne metody, by rzucić świado na różne rodzaje nietolerancji i ignorancji, w szczególności homofobię - tłumaczą w specjalnym, śmiertelnie poważnym oświadczeniu dla mediów przedstawiciele Universalu. - Stwarzając radykalne sytuacje, zmuszamy zarówno ludzi, którzy spotkali Bruna, jak i samych widzów do zmierzenia się z w łasnymi uprzedzeniami i stereotypami - czytamy dalej. Prawda jest jednak taka, że to, co do tej pory zaserwował nam w licznych akcjach promocyjnych Bruna Sacha Baron Cohen, zmuszało co najwyżej do zmierzenia się z w idokiem jego pupy i sztucznych genitaliów. Nagi tyłek zaprezentował podczas wręczenia nagród MTV Musie Awards, gdy wzniósłszy się na linach ponad widownię, zamiast na scenie wylądował na głowie Em inem a (jak się później okazało, akcja oczywiście była wyreżyserowana), a męskie klejnoty - element stroju a to byka (M adryt), a to moherowego pluszaka (Berlin) - na premierach filmu w kolejnych metropoliach. Ale naw et w rzucanych na prem ierach dowcipach Cohenowi nie chodzi wcale o wyśmianie homofobii, lecz o spełnienie oczekiwań rozradowanej widowni, do której akurat przem a wia. Na premierze w Londynie ubrany w wersję mini stroju gwardzisty Jego Królewskiej Mości kpił oczywiście ze skostniałej brytyjskiej tradycji ( Kto zaprojektował te niedorzeczne uniformy? Nic dziwnego, że straciliście im perium ), a na australijskiej spóźnił >

30 KULTURA T j d W i A n p " > się na konferencję prasową, tłumacząc, że przeciągnęło mu się śniadanie w łóżku z premierem Kevinem Ruddem. Jeśli te chwyty napraw dę służą jakiejś walce, to chyba tylko tej o miejsce filmu w box office ach. Zagraj to jeszcze raz, Sacha Nikon rozdaje laptopy DELL i Suzuki SX4 Jeszcze do 22 lipca br. kupując aparat cyfrowy COOLPIX* możesz zostać właścicielem lap topa D E L L lub samochodu S U Z U K I S X 4. K u p a p a r a t, w y ś l i j S M S - a o treści NikonXXXXXXXX" (X = numer seryjny aparatu) na numer * *. O wygranej dowiesz się w ciągu 3 dni. m ą filmu), udziela prasowych i telewizyjnych wywiadów (co z powodzeniem rekom pensuje niewielką liczbę spotów), a ostatnio pojawił się naw et w roli znawcy mody na okładce brytyjskiego wydania Marie Claire komentując dla pism a styl Pink, M adonny i Naomi Campbell (swoją drogą, wejście w pro- Sacha Baron Cohen stał się narzędziem w rękach desperacko walczącej o zyski wytwórni Losowania laptopów są codziennie, a samochodu odbędzie się 2 3 lipca r. Szczegóły na * modele COOLPIX: L19, L20, S220, S230, S560, S60, S620, S630, L100, P90, P6000 ** Koszt SMS-a 1pin netto (1,22 z VAT) mocyjny układ z pismem dla kobiet to ciekawy sposób na walkę ze stereotypami, nieprawdaż?). Po podobne chwyty sięga także Monolith, rodzimy dystrybutor filmu. Najpierw ogłoszony został casting na polskie dziecko B runa (było to oczywiście nawiązanie do filmu, gdzie bohater tak jak Angelina Jolie i M adonna adoptuje czarnoskórego niemowlaka, który przylatuje do niego z Afryki... w bagażu), który dostarczył raczej argum entów przeciwnikom gejowskich rodzin, a nie - jak chcieliby autorzy - wątków do dyskusji. Na niespełna miesiąc przed prem ierą zaangażowano zaś w promocję Gracjana Roztockiego, gwiazdora Internetu, który zasłynął zasypywaniem sieci nagim i zdjęciami i filmami. - Gracjan tak jak Bruno jest postacią popularną i kontrowersyjną - tłumaczy Przekrojowi decyzję firmy Anna Sanocka, brand m anager M onolithu. O zaburzeniach osobowości, które można dostrzec w zachowaniu Roztockiego, naw et nie posiadając dyplomu z psychiatrii, nie pada, niestety, ani słowo. A szkoda. Bo może wtedy potencjalni widzowie spojrzeliby na zalewające sieć plakaty, na których obok oryginalnego pojawia się polski Bruno nie z rozbawieniem, ale raczej z zażenowaniem? Naga prowokacja Powody tej intensywnej i wyjątkowo agresywnej kam panii promocyjnej Bruna są banalne. O ile kręcąc Borata, twórcy nie mieli jeszcze wielkich finansowych ambicji, o tyle obecne sięgają nieba. Universal chce jak najszybciej odrobić 40 milionów dolarów, które wydał na odkupienie praw do filmu od 20th Century Fox. A zapłacił tę niem ałą kwotę nie po to, by uczynić świat lepszym, ale żeby powtórzyć sukces Borata, który wyprodukowany za zaledwie 18 milionów dolarów przyniósł Foksowi niemal 300 milionów zysku. I to małym kosztem. W Hollywood m inim alny budżet promocji letniej komedii wynosi 40 milionów dolarów. Jednak Universal wydał tyle łącznie na produkcję i kam panię reklam ow ą B runa. Ciężar promocji z tradycyjnych m etod - billboardów i spotów w telewizji (których emisja i tak musiałaby być ograniczona, bo film w większości krajów m a oznaczenie tylko dla dorosłych ) - przeniósł na chwyty niestandardowe. Takie, które już sprawdziły się przy Boracie. Bruno m a swoje konta na portalu MySpace i Facebooku, a w Polsce także na Naszej-Klasie. Korzystając z tożsamości austriackiego geja, Cohen promuje się zresztą nie tylko w świecie w irtualnym, ale także w realu. Jako Bruno pokazuje się w publicznych miejscach (będąc chodzącą rekla- To, że Cohen stał się narzędziem w rękach desperacko walczącej o zyski wytwórni, widać też po coraz mniej zabawnych metodach, jakim i wciąga ludzi do produkcji. W zagranicznej prasie od tygodni co rusz któryś z nieświadomych bohaterów Bruna opowiada o tym, jak został zmanipulowany. Żeby sprowokować Rona Paula, byłego republikańskiego kandydata na prezydenta, do nazwania go dziwakiem Cohen na planie rozebrał się do majtek. Z kolei hollywoodzkiemu styliście Danielowi Di Criscio Cohen najpierw kazał czekać półtorej godziny na wywiad, a później przez kolejne dwie maglował go serią pytań w stylu: Kim jesteś?, Czym jesteś, Gdzie jesteś?. Gdy ten skołowany nie wiedział już, co odpowiedzieć, Cohen zasugerował, że najlepiej, jeśli powie, że jest Mesjaszem odnowy wizerunku, bo tak zatytułowany będzie odcinek o nim. Co też Di Criscio uczynił. Czy się skompromitował? Oczywiście, w dodatku dla kilku marnych minut promocji. Ale czy na tegorocznej gali MTV Musie Awards Sacha Baron Cohen nie zrobił dokładnie tego samego? Te metody nie budziłyby pewnie takiego oburzenia, gdyby faktycznie przynosiły wymierne efekty, prowokowały dyskusję, a nie tylko gromki śmiech w kinie. A że mogłyby, pokazuje przykład Yes Menów Andy ego Bichlbauma i Mike a Bonanna, dwóch filmowców alterglobalistów, którzy tak samo jak Cohen są mistrzami wkrętu. Wykorzystują fałszywe tożsamości (byli już między innymi rzecznikami Światowej Organizacji Handlu i McDonald sa), by wdzierać się na globalistyczne mityngi i konferencje i wygłaszać tam absurdalne referaty, za które, o dziwo, zam iast gwizdami najczęściej są nagradzani brawami. Tak było, gdy problem głodu na świecie proponowali rozwiązać recyklingiem ham burgerów, czyli przerabianiem odpadów konsumenckich na nowe kanapki, i gdy demokrację amerykańską chcie- li zastąpić wolnorynkową, czyli taką, w której władzę zdobywałoby się, po prostu kupując głosy od obywateli. Podczas jednej z ostatnich akcji udało im się naw et doprowadzić do poważnych finansowych problemów firmę Dow Chemical, która migała się przed wzięciem odpowiedzialności za spowodowaną przed 20 laty tragedię w Bhopalu (zginęło w niej 3 tysiące Briino lubi obnażać. Głównie innych. Premiera w Amsterdamie osób, a 15 tysięcy zostało rannych). Jeden z Yes Menów, podając się za rzecznika koncernu, wziął udział w emitowanym na żywo programie BBC, w którym oświadczył, że Dow Chemical zrozumiał swój błąd i po latach zwłoki ma zamiar wypłacić ofiarom odszkodowania. Wartość akcji koncernu w ciągu zaledwie paru godzin drastycznie spadła. Ambicje i alibi Yes Meni filmują swoje poczynania, które - choć są równie śmieszne jak te Sachy Barona Cohena - zna zaledwie garstka ludzi. Szkoda im czasu i pieniędzy na prom o cję. W końcu funduszy nie dostają z kieszeni bogatego producenta, lecz głównie od innych alterglobalistów. Co zabawne, w przeciwieństwie do Borata i Bruna dokumenty Bichlbauma i Bonanna jeszcze nie sprowokowały nikogo do złożenia pozwu w sądzie. Choć wielokrotnie łamali w nich prawo, nigdy nie upokarzali ludzi przed kamerą. Jest też między Yes Menami a Cohenem jeszcze jedna istotna różnica. To, co dla nich jest życiową ambicją, czyli prowokowanie do myślenia i dyskusji, dla brytyjskiego komika jest tylko alibi, genialną wymówką. To oczywiste, że łatwiej kupić sobie sympatię tłum u, Chilii ZET mówiąc o walce z uprzedze- N ole radio niam i 1 ignorancją niż o kasie w Polsce w pogoni oraz parciu na sławę. Od słów 20 kulturą jest, niestety, bardzo daleko do czynów. Czwarta strona kultury BARTEK CHACINSKI Dlaczego rok 1969 był lepszy od roku 2009, czyli bardzo stronniczy przegląd wydarzeń Kategoria: Kosmos Jesteśmy na Księżycu. No, dobra, Amerykanie są. Ale cały świat bardzo się tym przejmuje Zaraz, gdzie my właściwie jesteśmy? Pięć lat temu George Bush zapowiedział, że USA wznowią misje załogowe na Księżyc do roku Dziś jesteśmy w lesie, czym przejmuje się mało kto. Po wpisaniu słowa moon (księżyc) w wyszukiwarkę Google otrzymamy dwa razy mniej odpowiedzi niż po wpisaniu słowa iphone. Kategoria: Muzyka Przed lądowaniem misji Apollo 11 David Bowie wydaje Space Oddity ( Kosmiczną osobliwość ), wspaniałą piosenkę o zaginięciu wyprawionego w kosmos astronauty zaczynającą się od słów: Tu kontrola lotów do majora Toma * Na zbliżającym się festiwalu TVP w Sopocie gwiazdą będzie Shaun Baker. Też osobliwość kosmiczna (zdjęcie obok), znana z piosenki Hey hi hello! Kategoria: Narkotyki Właśnie zdelegalizowano LSD, ale wciąż łatwo dostępna (i legalna) w krajach Zachodu jest amfetamina, można też bez konfliktu z wymiarem sprawiedliwości kupować i zażywać MDMA znaną później jako ekstazy (patrz tekst s. 42). KTÓREGOŚ WIECZORU 1898 R O K U... [ Narkobiznes napędza świat przestępczy, a polscy posłowie dodają kilkanaście kolejnych substancji na listę zakazanych. Większość krajów europejskich zakazała palenia papierosów we wszystkich pomieszczeniach zamkniętych poza własnym domem. Kategoria: Komputery Powstaje ARPANET - praprzodek Internetu, pierwsza światowa sieć komputerowa oparta na protokole TCP/IP. Pierwszy komunikat miał brzmieć: Login, ale po przesłaniu dwóch pierwszych liter sieć się zawiesiła Pojawia się Bing.com - konkurencja dla Google a na rynku wyszukiwarek. Szybko zdobywa zwolenników, a jedną z pierwszych jej cech dostrzeżonych przez internautów jest łatwe wyszukiwanie pornografii. Kategoria: Lotnictwo WTiluzie odbywa się pierwszy próbny lot świeżo wybudowanego concorde a, najsłynniejszego ponaddźwiękowego samolotu na świecie Na świecie są dwie dopuszczone do lotów maszyny typu concorde, nie odbywają jednak lotów. Nie ma innych ponaddźwiękowych maszyn pasażerskich. Kategorie: Telewizja Na ekranie brytyjskiej BBC debiutuje program Monty Python Flying Circus z Johnem Cłeese em w obsadzie. W tym samym roku amerykański aktor komediowy Danny DeVito stawia pierwsze kroki w filmie Dreams of Glass Na polskich ekranach emitowane są jeszcze reklamówki jednego z dużych banków I z udziałem Cleese a, a po jakimś czasie zastępuje go inny aktor. Danny DeVito. Kategoria: Społeczeństwo Odbywa się Woodstock. Grupa sympatycznych hipisów urządza bez Kosmos reklamy i wielkich 2009, czyli funduszy koncerty na farmie Bethel Bakez Shaun w stanie Nowy Jork. Spontanicznie przyjeżdża tam pół miliona ludzi Jest pomysł na festiwal w oryginalnym miejscu w 40-lecie Woodstock. Ale gdy ostatnio informowały o tym agencje prasowe, organizatorzy oznajmili, że szukają sponsorów. Nie mogli sobie, że tak zapytam, sami zasponsorować? W końcu podobno to podstarzali hipisi rządzą dziś światem. STANISŁAW WYSPIAŃSKI BAJECZNY, DAGNY PRZYBYSZEWSKA n ie z w y k l e d elikatn y, \ OWIANY MELANCHOLIĄ \ L ^ ^ ^ JEMN,CZEJ KO&ECOSCI PO RTRET. RYS. MARCIN M ACIEJO W SKI FOT. BOGDAN KR ĘŻEL, WOLFGANG HOLM

31 SEBASTIAN FRĄCKIEWICZ Milczeć inteligentnie Louis na plaży i Spacedog udowadniają, że o uczuciach można świetnie opowiadać, nie mówiąc przy tym ani słowa Komiks niem y m a długą tradycję. Rozwijał się jeszcze przed II w ojną światową, a jednego z ówczesnych przedstawicieli bezdymkowej narracji Lynda W arda sam Will Eisner uznał za prekursora powieści graficznej. Opow iadanie sam ym i obrazkam i to nie lada sztuka. A utor takiego komiksu m u si zwrócić większą uwagę na zachow anie bohaterów, ich mimikę, gesty i za ich pomocą opowiadać na przykład o uczuciach. Guy Delisle postanowił przedstawić swoje relacje z synkiem Louisem w formie lekkiej historii. Dla artysty znanego przede wszystkim z komiksów dokum entalno-podróżniczych ( Phenian Kroniki birm ańskie ) to spora odm iana. Z nowym tem atem radzi sobie jed nak doskonale. Któż by pomyślał, że jeden dzień nad morzem przyniesie tytułowemu szkrabowi tyle niesamowitych wrażeń. W jego przygodach rzeczywistość m iesza się ze światem fantazji. Dzięki potędze wyobraźni ożywia osiołka maskotkę, poznaje ogrom ną rybę, a nawet udaje m u się poznać mieszkańców zamku z piasku. Louis na plaży przypom ina storyboard anim owanego filmu. Równe, m ałe kadry wyznaczają rytm narracji i w zmagają jej dynamikę. Ta stylizacja jest nieprzypadkowa - Kanadyjczyk przez lata zajmował się animacją. Album idealny na urlop, szczególnie tacierzyński. O uczuciach opow iada także inny, wydany ostatnio komiks niem y Spacedog. Tym razem poznajemy lo- 60 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 sy czworonoga szukającego alternatywy dla nudnego wiejskiego życia, który swoje m a rzenia realizuje wyjątkowo udanie. Nie dość, że trafia do wielkiego m iasta, to jeszcze przygarnia go NASA i wysyła w kosmos. Tam zostaje przechwycony przez obcych, którzy obdarow ują go niezwykłą inteligencją. Po powrocie na Ziemię psiak zostaje prawdziwym celebrytą i postanaw ia wykorzystać swoje zdolności, by ocalić ludzkość przed egoizmem i sam ozagładą - co oczywiście kończy się po- Cuy Delisle Louis na plaży", Kultura Gniewu, Warszawa 2009, s. 48, 26,90 zł Hendrik Dorgathen Spacedog", Lalida Books, Warszawa 2009, s. 63, 24,90 zł rażką. H endrik Dorgathen z polotem dowodzi, że sława szczęścia nie daje, a show-biznes niszczy. Szczególnie istoty inteligentne. Lepiej już wieść żywot poczciwego kundla i biegać po łączce z uroczą suczką i szczeniakami. Morały płynące z lektury Spacedoga i Louisa na plaży trącą oczywiście banałem: dobrze jest kochać, być kochanym i nie szukać szczęścia zbyt daleko. W tych komiksach brzm i to jednak (a raczej wygląda) bardzo wiarygodnie. Kafką rysowane Wybierasz się na wakacje koleją?jeśli tak, przeczytaj Dworzec centralnya le po powrocie BOHATER SKROMNEGO ZESZYTU LEWISA Trondheima i Jeana-Pierre a Duffoura bardzo chciałby wsiąść do pociągu byle jakiego. Ale na dworcu nie znajdzie rozkładu jazdy, a w kasach żywej duszy. Nikt nie zapowiada odjazdów, zegaiy wskazują różne godziny. Cóż robić? Stać i czekać lub szukać kogoś, kto wie, o co tu chodzi. Protagonista wybiera drugie wyjście i w czasie eksploracji budynków spotyka innych podróżników, którzy odchodzą od zmysłów. Historyjka Lewis Trondheim z KafM rodem prosta (scenariusz),, Jean-Pierre kreska i kolorystyka oparta Duffour na odcieniach szarości Dworzec pasują jak ulał do tej historii. centralny", Mroja Zatem w drogę, jeśli jesteś, Press, Warszawa,...J 2009 s 48 czytelniku, miłośnikiem 28 zł takiej właśnie jazdy. Sebastian Frąckiewicz n n n n n n mistrzostwo n nnnn napitkę nnno warto n n f o t. MATERIAŁY FESTIWALU (2) KUBA MIKURDA Garażowy reżyser Kinofil i samouk Miłośnik dobrej prozy. Ekscentryk. Oto downy bohater Ery Nowe Horyzonty- Guy Maddin. lfestiwal startuje wewrocławiu już 23 lipca cił, ile odnalazł. Czy to kino popularne, czy awangardowe? Jak coś, co jest ostentacyjnie sztuczne i umowne, może wzruszać do łez? I w jaki sposób ktoś, kto garściami czerpie z archiwum, m o że jednocześnie odświeżać język kina? Oto zagadki, z którymi będzie musiał zmierzyć się każdy, kto we Wrocławiu zetknie się z jego filmami. Jest też tak zwany polski akcent. Nie byłoby Guya Maddina bez Brunona Schulza. Od tej pory, gdy ktoś zagadnie was o ekranizacje prozy Schulza, oprócz Sanatorium pod Klepsydrą (1973) Hasa i Ulicy Krokodyli (1986) braci Quay (dobrych znajomych Maddina) pamiętajcie o Martwym ojcu (1986) i Piętnie na umyśle (2006). Wystawmy to sobie - w 1977 roku Kanadyjczykowi z Winnipeg (prowincja Manitoba) umiera ojciec, menedżer lokalnej drużyny hokejowej Winnipeg Maroons. Guy Maddin - bo o nim mowa - czyta w tym czasie Sanatorium pod Klepsydrą wydane przez Penguin Books (z przedmową Johna Updike a). Zaskoczony stwierdza, że Schulz opisuje to, o czym sam śni od dłuższego czasu - serię tragikomicznych spotkań z martwym ojcem Budziłem się KULTURA Pamiętają państwo muzykę grunge? Brud często z mieszaniną szczęścia i goryczy, która ne, chropawe brzmienie, przesterowa potrafiła trwać nawet kilka godzin - mówi ne gitary? Maddin, kanadyjski reżyser Maddin. - Właśnie to chciałem przekazać i scenarzysta, tak jak zespoły grunge, które debiutowały w tym samym W Opowieściach ze szpitala w Gim- w filmie. czasie, z niedoskonałości uczynił li (1988), Archangielsku (1990) czy swój atut, a nawet zasadę estetyczną. Gdy Moim Winnipeg (2007) fan Schulza zobaczą państwo duże ziarno, rysy na celuloidzie, rozmyte krawędzie, niedoświetle- Ale dopiero Piętno na umyśle (któ odnajdzie również kilka drobiazgów. nia - pomyślcie o Neilu Youngu, który wychował się dwie przecznice od obecnego domu Guyem M addinem - nazywał się Bruno rego bohater - zanim stał się po prostu Maddina w Winnipeg. Shade) mierzy się z Schulzem w pełnym m e Większość jego filmów wygląda tak, jakby powstała w późnych latach 20. i przeleżała na stry- kańrodztwo, Oprócz Schulza inspirują go Robert Walser, Amnezja, trażu. chu aż do dzisiaj. Jakby M addin nie tyle je nakrę- erotyczne, trójkąty Raymond Roussel, Georges Perec, John Ashbery, - to tematy Maddina. I pomyśleć że facet studiował ekonomię których znają państwo dobrze z numerów Literatury na Świecie a czasem i Przekroju. Z Ashberym pracuje M addin nad nowym projektem Keyhole, który zakłada między innymi realizację krótkich rem ake ów zaginionych filmów. Reżyser podejmował się tego już wcześniej. Na podstawie opisów filmów Abla Gance a powstały Odilon Redon (1995) i Serce świata (2000) - najszybszy film, jaki zobaczycie na tegorocznym festiwalu. Jeżeli wasza przygoda z Maddinem miałaby potrwać zaledwie sześć minut, nie przegapcie Serca świata. Wrócicie po więcej. D Wypowiedzi Guya Maddina pochodzę z wywiadu rzeki Kuby Mikurdy i Michała Oleszczyka Kino wykolejone. Rozmowy z Guyem Maddinem" który ukazał się właśnie nakładem wydawnictwa Korporacja Halart i MFF ENH. Moje Winnipeg, czyli Maddina podroż do przeszłości. Melancholijna, jak widać Słuchaj, kinomanie! Nawet ci, którzy bardziej wolą słuchać, niż oglądać, powinni ściągnąć na festiwal Era Nowe Horyzonty Przebogata oferta letnich festiwali muzycznych nie odebrała animuszu szefostwu ENH. Wprost przeciwnie, odpowiedzieli imponującą ofertą (codziennie dwa-trzy koncerty), która zachwyci nawet melomanów kompletnie afilmowych. Z szacunku dla żywych legend wypada zdążyć na inauguracyjny występ Lydii Lunch (23 lipca) oraz koncert Marka Stewarta (dzień później), założyciela The Pop Group. Jednak potencjalnie największe hity festiwalu to wieczór ze szwedzkimi wesołkami z I m From Barcelona i mistrzem minimal techno The Field (30 lipca), a także finałowe niedzielne spotkanie z duetem Junior Boys (2 sierpnia), bodaj najoryginalniejszym z zespołów inteligentnie wskrzeszających lata 80. A oprócz tego zastępy DJ-ów, odrobina jazzu i eksperymentalnej elektroniki. - mh Zanussi czy Tsai-Ming Liang? Stare kino węgierskie czy współczesne mocumentaries, paradocs i found-footage? Co znaczą te tajemnicze określenia i co na ENH polecają recenzenci Przekroju ci sprawdź na G j w w w.film.przekroj.pl

32 Naima (Lubna Azabal) ma wielki apetyt na życie. / jeszcze odwagę, by próbować wszystkiego MICHAŁ OLESZCZYK W róg rokll Michael Mann z sukcesem wskrzesił kino gangsterskie Żaden film gangsterski nie wyglądał jak Wrogowie publiczni : cyfra zastąpiła taśmę i oto mamy lata 30. wycięte w krysztale, pozbawione miękkości i patyny. Efekt jest na przemian zdumiewający i nieprzyjemny, ale nie ulega wątpliwości, że Mannowi udała się estetyczna prowokacja - z jednej strony hiperrealność obrazu High Definition, a z drugiej uparta malarskość każdej sceny. Losy Johna Dillingera, wroga publicznego numer 1, opowiadano w kinie już nieraz. Mann postawił na tak zwany epicki oddech i powiązał los króla złodziei z szerszym kontekstem rozwoju federalnych organów ścigania. Mamy więc dwóch bohaterów: jeden goni (Christian Bale), drugi zmyka (Johnny Depp). W tle bliższym jest oczywiście romans, w tle dalszym legitymizacja przemocy w trakcie przesłuchań przez FBI (hollywoodzki kac po Abu Ghraib?), a na szarym końcu majaczy widmo rodzącego się za oceanem faszyzmu. Szerokie płótno, wielkie ambicje. Czy spełnione? Wydaje się, że M annowi powiodła się reanim acja gatunku o tyle, o ile na nowo stał się on gloryfikacją indywidualizmu. Dillinger w kreacji Deppa to przede Wrogowie publiczni", reż. Michael Mann, USA 2009, U/P, 143', premiera 11 lipca wszystkim człowiek, który idzie swoją drogą. Kłopoty z Wrogami publicznymi zaczynają się, gdy M ann bawi się w historyka amerykańskiej przemocy. J. Edgar Hoover, szef FBI, staje się zamiennikiem wszelkiego autorytaryzmu ( Pora zdjąć białe rękawiczki, jak mawiają obec nie we Włoszech! ), a kreacja Billy ego Crudupa popada w karykaturę sztywniactwa. Nawet homoseksualizm Hoovera staje się okazją jedynie do (średniego) dowcipu, gdy zadowolony z pracy Bale a szepcze do podwładnego: Przekaż mu, że może się do mnie zwracać per J.E.! Kto chce bardziej ludzkiego Hoovera, niech wróci do kreacji Boba Hoskinsa w Nbconie 01ivera Stone a. Niecodzienny, nieprzeciętny, niedoskona ły. Taki film nakręcił Mann, starając się przepisać gatunek od nowa. Rezultat to jeden z kluczowych filmów roku - publiczne dobro, które oby nie znalazło wielu wrogów, bo jeszcze Hollywood się wystraszy i już tylko Transformersów będzie tam można kręcić... Kino kocha Dillingera (Johnny Depp) ale chyba bez wzajemności. Agenci FBI zastrzelili go, gdy właśnie wychodził z kina ^ aln?f t0 Naima Nie macie pomysłu na wakacje? Kierunek wypożyczalnia! VVnajbliższych numerach recenzentki Przekroju przypomną najpiękniejsze tilmy o kobietach w podróży. Bo nie tylko chojracyjak Indiana Jones, Bond czy Jack Sparrow, przemierzali świat w poszukiwaniu awantur, przygód i wolności Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego bohaterowie kina tak często są w podróży? Najprostszy trop jest oczywiście taki, że w kinie m usi się coś dziać, a o akcję najłatwiej, gdy bohater porusza się na trasie ciekawszej niż ta z dom u do pracy i z pracy do domu. Drugi to stworzenie w a runków do tak zwanej przemiany bohatera, która według teoretyków jest podstawą istnienia filmu w ogóle. I jakoś tak się dziwnie składa, że gdy my, kobiety, podróżujem y w filmie, to niem al zawsze ta przem iana jest rów noznaczna z dosłownym albo metaforycznym wyzwoleniem. W punkcie wyjścia zawsze coś lub ktoś nas krępuje. Uwalniamy się a to od mężczyzn (Frances z Pod słońcem Toskanii po rozwodzie ru sza z San Francisco do gorącej Italii, gdzie wreszcie zaczyna żyć sam o dzielnie), a to od zaham owań seksualnych (28-letnia m ężatka Luisa z I twoją matkę też odkrywa seks dopiero wtedy, gdy udaje się z o 10 lat od niej młodszymi Juliem i Tenochem 62 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 Reż. Alfonso Cuarón, Vision, 19,99 zł w podróż po Meksyku). A w bardziej oryginalnych scenariuszach na przykład od... penisa. Dla Bree (dawniej Stanleya), bohaterki filmu Transamerica (w tej roli Felicity Huffm an), podróż z Nowego Jorku, gdzie odnalazła swojego syna, do rodzinnego Los Angeles staje się ostatnim etapem zm iany płci - daje jej możliwość poznania smaku macierzyństwa. Bodaj najciekawiej wyzwolenie bohaterki poprzez daleką Sassa* wyprawę pokazał w Exils Tony Gatlif, swoją drogą, autor jednych z najpiękniejszych filmów drogi w ogóle ( Transylvania Gadjo Dilo ). Francuski reżyser urodzony w Algierii, korzystając z w łasnego dośw iadczenia, opowiada o kobiecie za- ^ W e lls * ^ kleszczonej między imperial CinePix, 40,4 9 zł dwiem a kulturam i: zachodnioeuropejską i arabską. Przemierzając z chłopakiem tysiące kilometrów z Paryża, przez Sewillę, do Algieru, Naima, Algierka mieszkająca od dziecka Diam. L ani. UNt.it T» S U N Reż. Tony Gatlif, Gutek Film, 19,50 zł w Paryżu, musi zderzyć się z kulturą, od której uciekała od 14. roku życia, czyli od m om entu, gdy uwolniła się spod wpływów m uzułm ańskiej rodziny. - Wszędzie jestem obca - stwierdza po którymś dniu spędzonym w Algierze. Nie identyfikuje się ani z tą kulturą, w której kobiety separuje się w osobnych przedziałach pociągów, mimo upałów każe im się ubierać od stóp do głów i spuszczać pokornie wzrok przed mężczyzną, ani z tą, w której zawsze będzie wyglądać obco, bo m a arabskie rysy. Gdy któregoś dnia podróży ktoś pyta ją, czy Naima to arabskie imię, bohaterka Gatlifa odpowiada, że Naima to Naima. Nie jest własnością żadnej kultury, która chciałaby dyktować jej sposób życia i samopoczucie. Należy tylko do siebie. I właśnie podróż pozwoliła jej to zrozumieć. Zagłosuj na swój ulubiony film o kobiecie w podróży i wygraj atrakcyjne nagrody! Więcej na Reż. Duncan Tucker, Kino Świat, 19 zł Z m a rs z c z k i n ie m a ją u r lo p u Wybierasz się w podróż? Pamiętaj, że zmarszczki - w przeciwieństwie do Ciebie - urlopu nie mają. Dlatego nawet w wolne dni nie zapomnij o pielęgnacji twarzy. Czy Ty też masz problem do sytuacji. Dbaj przede wszystkim z pakowaniem kosmetyków przed podróżą? razem z Tobą, a to może dla niej 0 to, by Twoja skóra odpoczywała Bierzesz za dużo, oznaczać chwilę relaksu od wszystkich nic warstw kosmetyków, które trzymając się zasady, że nigdy nie wiadomo i wszystko może się aplikujesz jej na co dzień. przydać, albo minimalistycznie wrzucasz tylko to, co wydaje się OD PIELĘGNACJI niezbędne, a potem w trakcie NIE MA WAKACJI urlopu musisz dokupywać różne Pamiętaj, że Twoja skóra poradzi rzeczy? Skąd my to znamy... Dlatego przed wyjazdem zrób selekcję korektora czy pudru, ale nie bez sobie na urlopie bez fluidu, swoich kosmetyków. Jeśli patrzysz dobrych kremów odpowiednich na jakiś flakonik i w Twojej głowie do Twojej cery. Dla trzydziestolatek lekki nawilżający krem to już pojawia się myśl: Może się przydać - zostaw to na domowej trochę za mało. Twoja cera wymaga teraz kremów bardziej tre toaletce. Dzięki temu Twoja kosmetyczka będzie wyglądała na urlopową, a nie jakbyś wybierała się wzmacniające jej barierę lipidową ściwych, zawierających składniki w podróż dookoła świata. Wakacje 1 delikatnie przyspieszających nie zwalniają Cię jednak całkowicie odnowę naskórka. Krem Myokine od pielęgnacji i troski o urodę, ale zawiera opatentowany kompleks wszystko z umiarem i adekwatnie Adenoxine będący optymalnym połączeniem aktywnych składników (magnezu i adenozyny) działających rozkurczowo na komórki skóry właściwej - fibroblasty. W ten sposób Myokine koryguje pierwsze pojawiające się na twarzy zmarszczki spowodowane naturalnymi ruchami twarzy: zmarszczki na czole, pionowe pomiędzy brwiami i kurze łapki. Efekt jest widoczny natychmiast po zastosowaniu: skóra zostaje wygładzona, a zagięcia zmarszczek spłycone (na czole o 31%, wokół oczu o 33%). Ponadto zawiera też Wodę Termalną z Vichy bogatą w rzadkie minerały, co dodatkowo wzmacnia skórę. O skuteczne dermokosmetyki, dzięki którym Twoja skóra na długo pozostanie gładka i wypoczęta jak po wakacjach, pytaj w aptece. Szczególną uwagę zwracaj na te, V1CHY MY o K I N E których skuteczność została potwierdzona przez dermatologa. Y ich y C o n su lt: Profesjonalna diagnostyka skóry i program punktowy, np. już po zakupie 3 wybranych produktów 4. dostaniesz w prezencie. Szczegóły na w w w.vichyeonsult.p l i pod numerem infolinii O (całkowity koszt rozmowy jak za jeden impuls).

33 z i m a f o t. KUBA S KO R Z A /TEA TR W YTW Ó R N IA [pały KULTURA a m o d a r e t r o La I W i Little Boots ierozstrzygnięty pojedynek w tańcu BARTEK WINCZEWSKI Historia lubi się powtarzać. Szczególnie w muzyce pop, która niby nie znosi monotonii, a jednak wciąż pisze te same scenariusze. W ubiegłym roku śledziliśmy pojedynek Adele kontra Duffy, zastanawiając się, która z nich m a większe szanse, by zająć miejsce upadłej Amy Winehouse. Dziś dziewczęta zapatrzone w soul z lat 60. nikomu już nie podnoszą ciśnienia - w tym roku kobiecym popem rządzą krzykliwe, plastikowe lata 80. Ale znów m a m y dwie panie aspirujące do tytułu pierwszej damy nowej mody retro. To Little Boots i La Roux (a dokładnie wokalistka Elly Jackson, bo La Roux to duet). Obie młode i zdolne, obie n a długo przed debiutem okrzyknięte sensacją sezonu. Żadne tam gwiazdki z castingu, raczej pełnokrwiste songwriterki nowej generacji, które zamiast folku czy soulu wolą syntetyczny, taneczny pop z czasów swojego dzieciństwa. Tej synthpopowej estetyce oddane są zresztą tak mocno, że trudno uwierzyć, iż to nie oryginalne gwiazdy z lat 80., lecz ich współczesne naśladowczynie Obie celująco zdały egzamin z twórczości Yazoo, The Humań League czy wczesnego Depeche Mode, a przy tym obie szczęśliwie biorą od nich tylko to, co najlepsze. Potrafią pisać świetne piosenki. Wiedzą, jak z kilku prostych klawiszowych akordów wycisnąć prawdziwy przebój. Która lepiej? Mnie akurat bardziej przekonuje zadziorna i charyzmatyczna La Roux. Nie śpiewa wprawdzie tak dobrze jak Little Boots, ale przynajmniej nikt jej nie zarzuci, że czasem przypomina Kylie Minogue. La Roux La Roux" Polydor, 32,99 zł Kwartet na czasy potopu Leciwy Kronos Quartet od dekady me nagrał tak porywającej płyty dla wszystkich IDEALNA MUZYKA NA CZAS KLĘSKI żywiołowej - pomyślałem o nowej płycie Kronos Quartet, słuchając jej w czasie jednej z letnich burz z gradobiciem. Dopiero potem przeczytałem o zamyśle Kwartetu - ten na Floodplain chciał oddać fenomen miejsc, które po powodzi bujnie się odradzają. I kultur, które - choć niszczone - wracają ze zdwojoną siłą. Muzycznie to kolejna podróż Kwartetu na Bliski i Środkowy Wschód oraz 64 PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009 cna a s Little Boots Hands", Atlantic, 43,99 zt Kronos Quartet 9.07 Szczecin, Zamek Książąt Pomorskich i m 7mt Kronos Quartet Floodplain", Nonesuch, 60,50 zł na Bałkany, z niesamowitym finałem - kompozycją Aleksandry Vrebalov, nowojorskiej Serbki. Ten utwór i kompozycję Tashweesh Ramallah Underground (hiphopowców z Zachodniego Brzegu Jordanu!) zespół zagra w w Szczecinie. Będą też Kronosowe greatest hits - ze suitą filmową Reąuiem For A Dream i jednym z utworów Sigur Rós. A potem trzeba jednak kupić nowy album, by pojąć, że Kronos Quartet pojęcie kwartetu smyczkowego oddalili od pojęcia wykonawcy i zbliżyli do twórcy. Jak nikt przed nimi. - Bartek Chaciński Jednym uchem JA REK SZUBRYCHT Diabeł tkwi w szczegółach Droga do sukcesów artystycznych wiedzie przez pakt z diabłem. Przewagi polskich metalowców mówią same za siebie. Takie ładne dziewczyny, tak dobrze ubranych chłopaków wysyłamy na Eurowizję - i nic. Za to czarci pomiot z Vaderem i Behemothem na czele to marka na Zachodzie znana i łubiana. Gwiazdy polskiej muzyki pop zazdroszczą więc i wyciągają wnioski. Planująca podbój Ameryki Doda bierze korepetycje u Nergala, Kukulska i Okupnik gorliwie dbają o zęby, które - wiadomo - stanowią podstawowe wyposażenie każdej szanującej się wampirzycy, a Steczkowska szykuje reedycję debiutu, tym razem pod tytułem Dziewczyna szatana. Żartuję oczywiście. Nie tyle z wokalistek, ile z tych wszystkich, którzy najpierw przez lata polskiego death metalu nie zauważali, a kiedy wreszcie go dostrzegli, obnoszą się z dumą z Behemotha, jakby to oni Nergalowi kuli topór. Tymczasem na Zachodzie ukazały się właśnie dwie zupełnie inne polskie płyty. Zawartość Exploratory Musie From Poland dołączanej do magazynu The Wire to artyści równie anonimowi tam, jak i tutaj (Mikołaj Trzaska, Tomasz Gwinciński i Paristetris z Maseckim i Morettim na pokładzie to jedyne gwiazdy ), a ich kompozycje skierowane są do poszukującego odbiorcy. List przebojów podbić się tym nie da, ale serca koneserów nowej muzyki jak najbardziej. Drugi album to wydana przez berlińską Eastblok Musie składanka Polska Rootz z wybuchową mieszanką folku, reggae, dubu i popu. Na okładce między innymi Pałac Kultury, górale, górnicy i żubr, a grają Kapela ze Wsi Warszawa, Strachy na Lachy, a nawet Zakopower i Kayah zremiksowana przez Activatora. Czy to się komuś za siódmą górą spodoba? Czy przyjdzie moda na nadwiślańską awangardę lub reggae? Bóg raczy wiedzieć. Warto jednak przekonać się, jak nas dziś słyszą. E3DD ŁUKASZ DREWNIAK Akt-Orki Perfidny s p e k t a k l U r b a ń s k i e g o w Wytwórni Doprawdy nie wiem, co gorsze - być starzejącym się grubym krytykiem czy młodą ładną aktorką u progu kariery? Scenariusz kameralnego przedstawienia z Wytwórni nie ukrywa inspiracji Silniejszą Strindberga i opowiada o dwóch dziewczynach, które bardzo, bardzo chcą, ale nic im się nie udaje. Nie m o gą poukładać sobie ani prywatnego, ani zawodowego życia. Obie są aktorkami, jedna odbiła drugiej face- Qna. Qna ta. Oczywiście reżysera. Bezwzględna walka toczy według się o niewiernego, aczkolwiek utalentowanego ar- A. Strindberga, tystę (cynicznie wyluzowany Krzysztof Szekalski). adaptacja Wiadomo wszak nie od dziś, że narzeczony reżyser P ękalski to dla wchodzącej dopiero w zawód aktorki bez- reżyseria Artur cenny skarb i inwestycja w przyszłość. Urbański, Spektakl Urbańskiego jest autoironiczny i roz- scenografia Artur f. t~» j Urbański, Maria paczliwy zarazem. Przede wszystkim za sprawą ZientkowskQ/ Karoliny Porcari i Katarzyny Misiewicz. Obie muzyka Daniel co chwila dają nam sygnały, że powkładały w tę hi- Pigoński, Teatr storię mnóstwo własnych błędów i rozczarowań. Wytwórnia Misiewicz wywala prawdę o swoich urazach przedi poporodowych, Porcari łka o trudnym dzieciństwie. Ale żadnego szantażu typu patrzcie, jesteśmy takie fajne, a jakoś nam nie idzie. Paradoks polega na tym, że jak się własne nieudacznictwo wystawi na widok publiczny, od razu zmienia się w sukces. Lubimy, jak nic się nie udaje pięknym kobietom. Mają za swoje! Urbański pozwala im śmiać się z siebie, rozładowywać kompleksy i żale. Konwencja próby teatralnej, która raz po raz się zaczyna i w dziwnym momencie kończy, jest przerywana interwencjami reżysera i sprawia, że fikcyjne co rusz chowa się za prywatne i odwrotnie. Perfidny to spektakl, bo mogliby się w nim przejrzeć wszyscy aktorscy celebryci stolicy. Podejrzewam, że od chwili premiery koleżanki Porcari i Misiewicz przestały się do nich w ogóle odzywać. PS Tytuł oczywiście ukradłem Piotrowi Lachmannowi. Ona (Katarzyna Misiewicz-Żurek - ta wesoła z biustem) i Ona (Karolina Porcari ta smutna w bieli) walczą o sukces i reżysera Rysunki M uzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego w Warszawie r. Muzeum czynne dla publiczności: wtorek - niedziela czwartek w soboty wstęp wolny ^ Ko M u z e u m Karykatury _ A _ % a im. Eryka Lipińskiego 3 C ul- Kozia W arszawa t 3 tel./faks: (22) % W ^ karykatury.pl upi^ muzeum karykatury@ poczta.wp.pl Współpraca organizacyjna i główny patron medialny wystawy: Sponsorzy: G R U P A Ż Y W IE C S.A. w

34 FOT. ARCHIW U M A U TO R A, M A R EK SZC Z E P A Ń S K I (3) D D D D D MARCIN SENDECKI Jan U S Z, m u s is z! Śliczny, choć podobno nierozwojowy zbiór opowiadań Rudnickiego Na okładce trochę pogrzebowo. Pisze bowiem autor: Coś jakbym zszedł ostatnio na psy. (...) Myślę, że nie uda mi się już, chyba, napisać tekstów lepszych od tych paru w tym zbiorze. Myślę, że doszedłem do samej ściany (...). I uderzyłem w nią czołem. Co jest? Kokieteria? Sławny kryzys? D um ałem i dum ałem, o co chodzi, bo w nowym tom ie opow iadań Janusza Rudnickiego żadnego kryzysu Czytanie na traw ie TADEUSZ NYCZEK...albo popaprańcy Pana Boga UWIEDZENIE KOJARZY się natychmiast ze sferą stosunków damsko-męskich, ale nie cieszcie się przedwcześnie, miłośnicy romansów i przygód nie udało mi się wypatrzyć, aż przeczytałem w Wyborczej recenzję wybitnego krytyka D ariusza Nowackiego. N ajpierw były cukierki; nic dodać, nic ująć: Zalety prozy Rudnickiego są dobrze znane: cięty język, przedni, acz często w ulgarny dowcip, fenom enalne wyczucie absurdu, biegłość w operow aniu groteską. Potem zwód i sztych: Rudnicki jest prozaikiem świetnym. Szkoda tylko, że nierozwojow ym. No i zgłupiałem. Tym bar- łóżkowych. Uwiedzeni" Anny Boleckiej (Santorski & Co) nie mają z tym procederem nic wspólnego. I całe szczęście; książki zajmujące się zagadnieniami poniżejpasowymi plenią się jak spam w Internecie, a powieści próbujące zmierzyć się z największym uwiedzeniem XX wieku, jakim był faszyzm i totalitaryzm, wydaje się dziś coraz rzadziej. Komu by się chciało zajmować tematem tak ponurym i depresyjnym, w dodatku podniecającym już głównie specjalistów historyków... Owszem, temat może i jest ponury, ale zależy, jak go potraktować. Ze Bolecka pisze prozą piękną, czystą i potoczystą, wiadomo od czasu jej debiutu sprzed 20 lat, niewielkiej powieści Leć do nieba. Zdradźmy też, że główny bohater Uwiedzionych spotyka pewnego dnia 1909 roku w wiedeńskiej noclegowni swojego dawnego kolegę ze szkoły, któiy po kilkudziesięciu stronach zaczyna nam się coraz wyraźniej kojarzyć z przyszłym Fiihrerem III Rzeszy... Inaczej wprawdzie się nazywa, Janusz Rudnicki Śmierć czeskiego psa", W.A.B., Warszawa 2009, s. 208, 29,90 zł j ale nie mamy wątpliwości, że ten cherlawy fanatyk antysemita, któremu nasz bohater pomagał sprzedawać półamatorskie obrazy, to ktoś, kto przewróci XX wiek do góry nogami. Akcja Uwiedzionych dzieje się głównie w Wiedniu, Gdańsku i Monachium na przestrzeni prawie 20 lat (kończy w przededniu II wojny). Samotny bohater, postać niejasna, pół Niemiec, pół Polak, włóczy się po terenach nasiąkających coraz bardziej faszyzmem i z bezradną grozą przygląda się pojedynczym dziej że to, co Nowacki uznaje jednak w tym tom ie za fajerwerkowe (powiastka o pisarzach naciągaczach), jest chyba akurat jej fragm entem najsłabszym. No ale nic. Żyjemy. Niech się zatem Nowacki trzyma tabunu naszych pisarzy, co to się z książki na książkę rozwijają, tyle że do świetności im cokolwiek daleko, a ja zostanę przy Rudnickim, który znów chuligani, aż buty spadają. Dla mnie się może i powtarzać, byle to robił tak dziarsko jak choćby w tytułowym opowiadaniu. Rudnicki jest szybki i przem ożny - niekiedy zbyt szybki dla swoich redaktorów, bo jednak ktoś powinien mu zwrócić uwagę, że Mahler w 1910 roku nie mógł wsiąść w Ameryce do sam olotu i polecieć do Niemiec, ale to tylko detal. Ciekawsze - zdaje się, że nikt dotąd nie zwrócił na to uwagi - że inkrustowanie tekstu amatorskimi zdjęciami i wyprowadzanie opowieści z notatek prasowych to twórcze nawiązanie do socrealizmu, kiedy to nasi rozwojowi twórcy tłukli na potęgę wiersze i opow iadania na podstawie wyimków z gazet i czasopism. Świadome? Bóg raczy wiedzieć. No dobrze, ale o czym to wszystko? O życiu samym. O życiu Rudnickiego i o naszym życiu. O Polakach i Niemcach. O psach i o ludziach. Na koniec zaś, ryzykując, że jak mnie pisarz kiedy spotka, usłyszę: j(5 co ty mi tu, człowieku - i tak dalej, chciałbym go poprosić, iżby się nie przejmował rozwojem swojej prozy, tylko pisał, co mu ślina na język przyniesie, ku chwale polszczyzny. Janusz, musisz. i zbiorowym uwiedzeniom przez ideę powszechnego zbawienia. W takim opisie wszystko wygląda blado i schematycznie, ale w powieści jest gęsto od świetnych postaci i doskonale uchwyconej atmosfery narastającego szaleństwa, które warto potraktować symbolicznie: wszak co jakiś czas w brzuchu jakiejś zbiorowości zaczyna niebezpiecznie burczeć, a mózg produkuje krwawe stygmaty zbawczych idei prowadzących wprost do piekła. DDDDDD MISTRZOSTW O DDDOB NA PIĄTKĘ a n a s WARTC HH5 MOŻE B Y! Londyńskie spacery pani Woolf...czyli przechadzka nader nieobowiązkowa VIRGINIA WOOLF JAK INNI WIELCY (ORAZ mniejsi) pisarze oprócz dzieł głównych pozostawiła sporo drobiazgów, które ostatnio także w Polsce pieczołowicie się wydaje. Należą do nich właśnie Widoki Londynu - sześć krótkich tekstów z początku lat 30. opublikowanych w magazynie Good Housekeeping (a więc Dobra Gospodyni albo coś w ten deseń). Woolf oprowadza w nich czytelników a to po londyńskim porcie, a to po domach Keatsa i Carlyle a, a to po hand- * lowej Oxford Street etc. Wydawca nazwał te pogadanki esejami, co jest sporą przesadą (a opatrzenie ich indeksem - w dodatku źle zrobionym - wygląda raczej humorystycznie), bo są to w istocie dość w. majestatyczne felietony. Fragmentami ładne, częściej pełne Woolf Virginia Widoki zbędnej afektacji lub wręcz źle Londynu", napisane. Słowem, można spojrzeć na tekściki, które Virginia Lavergne, przeł. Maja Woolf robiła na boku, ale jej Prószyński i S-ka, wielkości tu tyle, co kot napłakał. Kot londyński, rzecz jasna. 2009, s. 88, Warszawa - Marcin Sendecki 22 zł ZA DWA TYGODNIE Z PRZEKROJEM", ŚKODĄI PASCALEM Weekendowa rajza po Mazowszu (i nie tylko) piękne jesteś Mazowsze, skąd wziąłem skrzydła do lotu - pisał Władysław Broniewski. No i w samej rzeczy tytułowym nie tylko mieści się taki szm at naszego pięknego kraju, że w arto od razu zarezerwować sobie parę weekendów na wycieczki. Oprócz Mazowsza z Warszawą, Żelazową Wolą i Czerwińskiem (romańska bazylika z XII wieku) dostajemy bowiem przewodnik po kawałkach Podlasia, Kujaw, Mazur i Lubelszczyzny. Kierując się w stronę Kujaw, warto zajrzeć do starych, lecz dobrze zachowanych zamków w Oporowie i Łęczycy, a także do wspaniałej kolegiaty w Tumie. Na Lubelszczyznę trzeba oczywiście ruszyć ponad 200-kilometrowym Traktem Puławskim, by po trudach podróży odsapnąć w Kazimierzu Dolnym lub Nałęczowie. U wrót Podlasia powita nas Liw - wioseczka z kapitalnym zamkiem książąt mazowieckich. Kurpiowszczyzny i Mazur specjalnie reklamować nie trzeba. W natłoku czekających tam wrażeń warto jednak nie przeoczyć na przykład Kosewa z wielką farmą jeleniowatych i muzeum przyrodniczym PAN. Dzieciaki będą zachwycone. is s ia t m e U o K a ie! } Im p e ria l C o m p any i w PRZEKRÓJ I 9 LIPCA 2009

35 KULTURA MAŁGORZATA SADOWSKA Wszystkie dzieła świata są moje Czy poddać konserwacji rekina w formalinie albo kupę zaspawaną w puszce? Dlaczego obrazy impresjonistów wyglądają dziś inaczej niż zaraz po namalowaniu i czy dzieła sztuki żyją życiem swych twórców? - z Iwoną Szmelter, specjalistką od konserwacji sztuki najnowszej i dawnej, rozmawia Małgorzata Sadowska Jest czego pani zazdrościć, muzea kojarzą się z hasłem: Nie dotykać eksponatów!", a tymczasem konserwator sztuki nie tylko może, ale wręcz musi dotykać dzieła. Czy miewa też czasem pokusę, by konserwowaną pracę poprawić? - Nie m a prawa! Naszą główną dewizą - podobnie jak lekarzy - jest nie szkodzić. Mamy zachować dzieła w dobrym stanie przy minimum ingerencji. Na czym w takim razie polega ta konserwacja? Czy to nie nudne, techniczne zajęcie? - Nic takiego! Z jednej strony trzeba mieć pojęcie o naukach przyrodniczych, fizyce, chemii, z drugiej - wymaga to ogromnych badań humanistycznych. Dzieło sztuki to dla nas nie tylko kawałek płótna albo poliuretanu, ale także elem ent procesu kulturowego. Konserwator m usi znać kontekst dzieła, biografię autora, poszukuje dokum entacji. To zajęcie dla dojrzałych ludzi. Trzeba dużo widzieć, przeczytać i przeżyć, by zrozumieć daną epokę, wiedzieć, co wpłynęło na artystę. Pewien holenderski badacz, m ó wiąc o Piecie M ondrianie, zwrócił uwagę, że w wielu jego kompozycjach geometrycznych można znaleźć analogie do muzyki. I rzeczywiście, bo Mondrian był jej wielkim fanem, nie mówiąc o tym, że sam stepował! Jest to więc rozległa, interdyscyplinarna wiedza. Wymaga erudycji. Dobry konserwator m usi też czasem wcielać się w rolę adwokata dzieła sztuki. A co zagraża temu dziełu? - Zła interpretacja. Taki przykład: od wielu lat opiekuję się spuścizną Aliny Szapocznikow, zakonserwowałam około 150 jej prac z 500 istniejących. Nigdy jej nie poznałam, ale pam iętam ją z mediów, moi rodzice - oboje konserwatorzy - prenum erowali prasę, która niegdyś więcej pisała o artystach, między innymi Ty i ja czy Przekrój. Wydawało nam się więc, że wiemy na jej tem at wszystko. Ale w latach 90., gdy jej prace przyjechały do Zachęty na wielką, retrospektywną wystawę, historycy sztuki zaczęli przekonywać, że w tych dziełach odbija się dramatyczne życie Szapocznikow, która przeszła gehennę obozów, chorowała i zmarła na raka. Że - tak jak ona - skazane są na nieuchronne zniszczenie, a my powinniśmy obserwować, jak 6 8 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 PROFESOR IWONA SZMELTER kieruje Pracownią Konserwacji Malarstwa na Podłożach Ruchomych i Obiektów Sztuki Nowoczesnej' Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Warszawie. Prowadzi też Interdyscyplinarną Pracownię Konserwacji Sztuki Nowoczesnej na ASP w Poznaniu. Jest członkiem międzynarodowych organizacji, zakładała International Network for Conservation of Contemporary Art. Współpracuje z wieloma muzeami i konserwatorami. Rzeczoznawca Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Iwona Szmel; w swojej pro jow, - Jes eśc chiru ga sztuki m o konserwi ti_ się degradują. Byłam pod wrażeniem tych literackich metafor, ale uznałam, że obowiązuje mnie zawodowy obiektywizm. To nie była prawda? Dzieła nie niszczały? - Niech za odpowiedź posłuży moja przygoda z pracą Szapocznikow pod tytułem Le Monde. To płaskorzeźba w żywicy poliestrowej pokryta wypukłościami, guzkami. Gdy dzieło trafiło do mnie, było szarobrunatne, prawie nieczytelne. Uznano, że nieuchronnie rakowacieje. Ale przy badaniach okazało się, że ówczesne żywice zawierały zmiękczacz, który emigrował na wierzch, po prostu musiał się wypocić. Był lepki, więc łapał kurz. Tak powstała gruba warstwa skamieniałego brudu, który interpretowano w sposób literacki, eschatologiczny jako owo rakowacenie. Przy oczyszczaniu okazało się, że w pracę wtopiona była tytułowa strona z francuskiego pisma Le Monde, a guzy są ni mniej, ni więcej, tylko wielkimi oczami, które patrzą na dramatyczne tytuły z gazety. Gdybym uwierzyła w wersję historyków sztuki, nie odkrylibyśmy ani intencji, ani ikonografii tej pracy. Tragiczną legendę Aliny Szapocznikow podtrzymywały również sugestie, że do jej choroby mogły się przyczynić rakotwórcze materiały, jakich używała. Czy substancje używane przez artystów bywają trujące? - Teraz są zupełnie inne technologie. Ogromna ilość poliuretanów twardnieje w kontakcie z powietrzem. Możemy więc bez obaw kupić klej poliuretanowy, wstrzyknąć go w podeszwę buta, a on się błyskawicznie utwardzi pod wpływem tlenu i na pewno nam nie zaszkodzi. W czasach Szapocznikow poliuretany były pionierskim materiałem, szkodliwym i nietrwałym. Część z nich zachowuje się dziś jak pudrujące kanapy. Co takiego? - Kiedy zrobi nam się dziura w starej kanapie, w środku często można znaleźć proszek, w który z biegiem lat zamieniła się poliuretanowa gąbka. To co zrobić z dziełami sztuki wykonanymi z takich niszczejących tworzyw? - Stworzyć im idealne warunki. Plastiki z tamtych czasów powinno się przechowywać w temperaturach ujemnych, to pozwala przedłużyć ich życie. Chyba takie wrażliwe dzieła kiepsko znoszą wystawianie, a przecież nie o to chodzi, żeby poukrywać wszystko w magazynach. Robert Bodnar, Autoportret (2003), tak wyglądał obzaz przed konserwacją - Tak, dlatego niektóre prace podlegają szczególnym rygorom ekspozycji. Na przykład wrażliwe na światło obiekty na papierze, rysunki tuszami, obrazy w technice pastelowej, delikatne akwarele czy tkaniny zawierające organiczne barwniki wystawia się w przyciemnionych wnętrzach i leciuteńko oświetla mało szkodliwym, zimnym światłem. I nie zmniejsza to wcale przyjemności obcowania ze sztuką - widz może wręcz mieć poczucie, że bierze udział w czymś wyjątkowym, niemal sakralnym. Mówi pani o nowoczesnych sposobach przechowywania i konserwowania. A czy zdarza się, że konserwator wraca do prostych metod i sięga po wodę, mydło, a potem suszy wszystko suszarką? - Broń Boże! Dawniej, owszem, czyszczono obrazy cebulą i polewano je dla zdrowia mlekiem, ale z naszej perspektywy to są metody niedopuszczalne. Niestety, nawet studenci konserwacji sądzą, że coś jest etyczne, bo jest ekologiczne. Ekologicznie też można zniszczyć dzieło sztuki. Jeżeli, tak jak to kiedyś robiono, zalejemy obraz naturalnym klejem skórnym, to on go zniszczy, bo ma niskie ph, jest bardzo kwaśny. Czy dzisiaj konserwator sztuki nie staje wobec większych wyzwań niż dawniej? Artyści używają dosłownie wszystkiego: od tworzyw sztucznych, przez jedzenie, przedmioty codziennego użytku, po ludzkie włosy czy ciała zwierząt - jak w słynnej Piramidzie" Katarzyny Kozyry czy jeszcze słynniejszej pracy Damiena Hirsta, który umieścił w formalinie martwego rekina. - Jako konserwatorzy robimy co w naszej mocy, by zachować jak najdłużej stan prac, nie kierując się ich statusem. W spółczuję tym, którzy podjęli się prewencyjnej konserwacji niektórych dzieła Hirsta, to zresztą nie byli ludzie po typowych studiach konserwatorskich, Słynna praca Damiena Hirsta - ważna jest myśl, nie rekin ale specjaliści nauk przyrodniczych. Pod nadzorem autora, który powoływał się na konceptualne znaczenie pracy, a nie jej oryginalność, rekina wymieniono z czasem na innego, lepiej spreparowanego. Trudno powiedzieć, na ile trwałe są tego typu dzieła. Przed kilku laty jednak ówczesny szef Tate Gallery zdecydował, że nie przyjmie do depozytu części prac grupy Young British Artists, do której należy także Hirst. Nie wszystko więc, co przynosi cywilizacja, bywa w muzeach akceptowane. Ważne, żeby konserwatorzy i kuratorzy profesjonalnie ocenili zagrożenie trwałości zbioru - zwłaszcza w kolekcji tworzonej z dotacji państwowych. Dla mnie używane w sztuce materiały organiczne: żywność, rośliny, gumy do żucia, wciąż są wyzwaniem, bo nie zawsze mam na nie sposób i za każdym razem muszę odpowiedzieć sobie na pytanie o intencje autora, który umieszcza takie efemeryczne, nietrwałe przedmioty w swoim dziele. Z jakimi nowatorskimi materiałami miała pani do czynienia? - Z żywnością, barwnikami z wcieranych owoców i kwiatów zamiast warstwy malarskiej, pastą do zębów... Oczywiście technologia pozwala coraz lepiej zachować te elementy, ale czasem najprostsze rozwiązania podsuwają sami artyści. Kiedyś konserwowałam piękny obraz Jonasza Sterna, który warstwą malarską oblókł rybie szkielety. Kostki się wykruszyły i trzeba było je uzupełnić. Stern nie był sobie w stanie przypomnieć, co to był za gatunek ryby, poprosił, żeby po prostu dobrać taką, która będzie pasowała wielkością. Zażartował, że mam zjeść dobrą rybę, wypić wino i w ten sposób wyprodukować brakujące elementy. Spełniła pani życzenie artysty? - Chce pani wiedzieć, czy wypiłam wino? (śmiech) Czy dla dobra sztuki zjadła pani rybę. - Ugotowałam kilka na parze i wybrałam tę, której kostki pasowały długością i kształtem do ryby z obrazu. Wygląda na to, że konserwacja bywa bardzo przyjemnym zajęciem. - Wbrew pozorom to są naprawdę poważne dylematy, przed którymi staje konserwator sztuki nowoczesnej. Swego czasu właścicielka pracy Władysława Hasiora zwróciła się do konserwatora, żeby zaopiekował się jego Chałą polską, rozpadającą się bułką chałką z kruszonką, w którą Hasior powtykał miniaturki ułańskich lanc. Konserwator zaimpregnował żywicą sztuczną bułkę, tymczasem Hasior mówił kiedyś, że wolałby, by ta praca miała charakter performatywny, czyli żeby za każdym razem kupować świeżą chałkę i w nią wbijać te lance. I to są bardzo ważne pytania: czym jest dzieło sztuki? Czy to aby na pewno sam relikt, który przechowujemy w muzeum? Konserwator sztuki ma takie wątpliwości? - Niedawno brałam udział w pracach nad spuścizną galerii Foksal. To trudne, bo w Polsce nie było jeszcze zadań konserwatorskich dotyczących sztuki konceptualnej. Chodziło o pracę Stanisława Drożdża Dwa słowa. To fotografia naklejona na metalową płytę Kompozycja (1987) Andrzeja Kurzawskiego W trakcie konserwacji - biały prostokąt, na środku którego czarnymi literami napisano Dwa słowa. Pojawiły się na tym smugi rdzy, fotografia cała była w dziurach, bliznach. Żadna konserwacja nie byłaby w stanie doprowadzić jej do idealnego stanu, tymczasem ów lapidarny napis powinien zaistnieć na idealnie czystym tle. Zniszczenia zaburzały czystość przekazu? - Otóż to. Postanowiliśmy jednak Dwa słowa zakonserwować, ale też stworzyć kopię dla celów wystawowych - praca miała jechać do Tallina. W języku konserwatorskim nazywamy to z angielska emulacją. Rozmnożyliście dzieło? - Nie. Chcieliśmy pokazać rzecz taką, jak ją zamierzył autor. Odtworzyć stan oryginalny. Choć wydaje się to proste, to Himalaje w naszych konserwatorskich decyzjach. Odeszliśmy od zasady autentyzmu materii, uznając, że ważniejsza jest intencja autora - autentyzm idei. To jak jest z tym autentyzmem w sztuce? Skoro, po pierwsze, oryginał to często sam pomysł, a nie praca, a po drugie, poszczególne części niektórych prac bez problemu można wymieniać? - Z oryginalnością bywa różnie. Choćby na Dalekim Wschodzie, w świecie, gdzie na porządku dziennym są niszczycielskie klęski żywiołowe, od wieków kultywuje się ideę, a nie materię sztuki. W świątyni w Kioto co 30 lat wymieniane są elementy składowe, by nadal wyglądała tak samo, a rzemieślnicy, którzy to robią, mają wysoką pozycję społeczną, bo ocalają sztukę. Ale żeby nie szukać daleko, odbudowa warszawskiej Starówki dzis wydaje nam się czymś oczywistym, a przecież była sprzeczna z Kartą wenecką z 1964 roku, z zasadami konserwacji. Potępiano tę odbudowę? - Nie, bo społeczność światowa doceniała nasze prawo do wskrzeszenia nie tylko wizerunku, ale także świadectwa kultury, czyli idei. I to nie warszawska 7 PRZEKRÓJ 9 LIPCA

36 KULTURA Cu FOT. BOGDAN K R Ę Ż E L, A RCH. P RYW. (4 ), M IRO KU Z M A N O V IC /R E U TE R S/FO R U M, P H O TO PQ R /FO R U M > Starówka została w pisana na Listę Światowego Dziedzictwa, lecz właśnie jej odbudowa! To był ogromny sukces profesora Zachwatowicza, który uświadomił światu, że nie można sztywno i mechanicznie stosować zasad autentyzmu materii, że muszą istnieć wyjątki. A co z pojedynczymi elementami w pracach nowoczesnych artystów? Wymieniać je czy - w imię autentyzmu - nie wymieniać, gdy się niszczą? - Trzeba zbadać dokumenty, sprawdzić kartę obiektu. To taki dowód osobisty dzieła? - Coś więcej. W karcie są informacje od artysty, zapis badań konserwatora i kuratora. Dowiadujemy się, jakie znaczenie m ają poszczególne materiały, czy artysta przywiązuje do nich wagę, czy skazuje swoją pracę na degradację, jeśli nie ma sposobu, by ją zachować. Szczegółowe wywiady z artystami to dziś standard w pracy konserwatora. Coraz częściej powstają też archiwa części zamiennych. Na przykład Miejskie M u zeum Sztuki Współczesnej w Gandawie ma całą ogromną ścianę pełną pudełek z wywiadami, listami, efektami badania kontekstu dzieł, częściami zapasowymi, każde jest opisane imieniem i nazwiskiem artysty; niektórzy mają kilka pudelek z opracowaniami do kilku dzieł, które się znajdują w zbiorach tego muzeum. Te części zamienne dowodzą chyba, że nowoczesna sztuka nie jest zbyt trwała? - Wyjąwszy sztukę dawnych mistrzów, dawniej nie było dużo lepiej. Weźmy choćby malarstwo drugiej połowy XIX wieku - obrazy im presjonistów wyglądają dziś zupełnie inaczej niż oryginalnie. Ich dzieła impregnowano woskiem, który zupełnie zmienia współczynnik załamania światła. Te obrazy były dużo jaśniejsze, bardziej rozwibrowane kolorem, a farba ledwo się zatrzymywała na szczytach splotu płótna. To był - w dużo większym stopniu niż współcześnie - koncert dla oczu Le Monde / Aliny Szapocznikow przed konserwacją i po niej. Iwona Szmelter oczyściła rzeźbę z mrocznych interpretacji Dziś te prace są przyciemnione, zatłuszczone woskiem i tych zmian nie da się odwrócić. To zresztą paradoks: im presjoniści zapoczątkowali rewolucję w podejściu do tw orzenia i byli pierwszymi ofiarami swoich technologicznych eksperymentów. Delikatne, nietrwałe prace, części zapasowe, a jeszcze nie mówiłyśmy o sztuce wideo, która też ulega zniszczeniu. No i gdzie to wszystko trzymać? - W atrakcyjnych galeriach, nowoczesnych muze ach, prywatnych kolekcjach. Mnie się marzy taka czysta kopalnia na Dolnym Śląsku, na przykład kopalnia srebra, gdzie można by było w naturalnych warunkach w niskich tem peraturach przechowywać nietrwałe dziedzictwo XX wieku. Oczywiście zbiorom digitalnym na nośnikach wideo, CD czy DVD nawet zamrażanie nie pomoże - skazane są na zagładę. Można je na razie - tak jak w bankach - grom adzić na macierzach, zapisywać na twardych dyskach. Oczywi- 70 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 ście w kilku wersjach, bo różnie może być. W Polsce mamy zaledwie jednego konserwatora wykształconego w tej dziedzinie, to są rodzące się specjalizacje. Czyli konserwatorzy to dziś coraz częściej specjaliści w wąskich dziedzinach? - 1 tak, i nie. Przy dużych projektach konserwator działa jak orkiestrator - coraz częściej używamy tego amerykańskiego terminu - nadzoruje całą grupę specjalistów, wśród których często znajdują się sami artyści, ale też chemicy, fizycy, krytycy sztuki czy wreszcie rzemieślnicy, ludzie na co dzień niezwiązani ze sztuką, spece od metali albo od neonów. Musimy pracować w zespołach, bo zanim przystąpimy do pracy, trzeba rozpoznać dzieło, a jedna instalacja może zawierać 20 czy 30 rodzajów najróżniejszych materiałów. Jakie są właściwie koszty konserwacji, skoro czasem wymaga pracy tylu ludzi? - Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Często są małe, ale bywają też ogromne, to nawet dziesiątki tysięcy złotych. Czasem, na przykład w przypadku zabytków na papierze, koszt przekracza wartość samego dzieła. Domyślam się, że pewnie prywatni kolekcjonerzy, skoro już wydają wielkie pieniądze na sztukę, to nie szczędzą też środków na jej zachowanie? - Kolekcjonerzy zwykle są bardziej zainteresowani nowym obiektem do zdobycia niż dbałością o ten już kupiony - choć są chlubne wyjątki! A czy nasze państwo jest dziś dobrym kolekcjonerem? - Jeśli chodzi o państwowe pieniądze na konserwację, to bardzo m am ie to wygląda. Jedna z moich m agistrantek napisała zresztą pracę, z której wynikło, że dziś dysponujemy zaledwie 1/38 kwoty, które przeznaczano na konserwację pod koniec lat 70., gdy sam a kończyłam studia. Dużo mniejsze są też nakłady ze strony Kościoła, który kiedyś zainteresowany był ochroną zabytków, bo nie mógł budować nowych świątyń. Dziś koncentruje się głównie na nowych inwestycjach. Czy konserwator sam musi być artystą? - Na pewno musi mieć artystyczne umiejętności. W Polsce dyplomowany artysta konserwator - restaurator dzieł sztuki wykonuje kopie w trakcie studiów. I to we wszystkich technikach - od średniowiecznych po współczesne. Co nie znaczy, że kształcimy przyszłych fałszerzy! Kształcimy specjalistów zdolnych do zrekonstruowania fragmentu dzieła, gdy zajdzie taka potrzeba. A zdarzali się fałszerze wśród konserwatorów? - Najlepszy fałszerz świata, van Meegeren, ten, który podrabiał Vermeera, nie był konserwatorem. Gdyby w naszej branży zdarzył się podobny przypadek, byłby to skandal na miarę afer z lekarzami zamieszanymi w kryminalne historie. Zastanawiam się, czemu właściwie obdarzyła pani miłością sztukę nowoczesną. W powszechnym odbiorze to wciąż dziedzina podejrzana, bo to jakieś odpadki, wypchane zwierzęta, a artyści prowokują jak Włoch Piero Manzoni? Żeby narozrabiać i zakpić ze sztuki, wyprodukował serię puszek, zamknął w nich swoją kupę, starannie podpisał i ponumerował kolejne egzemplarze - i wystawił na sprzedaż. Ta kupa spowodowała po latach przerdzewienie puszek i współczuję konserwatorowi, który zmierzy się z takim dziełem. O ile wiem, powstała konserwacja poprzez dokumentację, czyli opis z dokumentacją fotograficzną. Praca Manzoniego miała być ironicznym gestem wobez snobizmu rynku sztuki płacącego za podpis. Jednak podobne prowokacje bywają opacznie rozumiane i stają się, niestety, pretekstem do biadolenia nad sztuką nowoczesną, która przynosi nam przecież tyle wspaniałych dzieł. Sztuka nowoczesna w Polsce to nasza pięta Achillesa. Na świecie budzi ogrom ne zainteresowanie młodych ludzi, nie mówiąc o kolekcjonerach i rynkowym szaleństwie. Odcinamy sobie całą masę fantastycznych wrażeń, kiedy nie chcemy jej rozumieć. Trzeba tylko się otworzyć, pokonać niechęć. Czy pani wie, że w Anglii co roku bada się popularność znaków towarowych? Przez całe lata na pierwszym miejscu była królowa, a na drugim Coca-Cola. Dziś to drugie miejsce zajmuje galeria Tate, chociaż pokazuje sztukę awangardową, która wcale nie jest łatwa. Dla Brytyjczyków stała się ważna. Przez pani ręce przechodzą setki dzieł - i tych nowych, i starszych. Chciałaby pani niektóre mieć na własność? - Jak pani widzi, na ścianach w moim domu wiszą obrazy. Każdy z nich dostałam w prezencie. Uważam, że wszystkie muzea świata są moje i wszystkie dzieła świata są moje. I nie muszę mieć ich w domu. n o w a UIM i folhimoumingiiw 2009 Twentleth Cen tury Fox Home Entertainment, Inc. Ali RiKhis Reseired. U Ti 1. to m ju ż w k io sk ach 3 Tuemieth Cenrury F in ", Fox and their assctciated Ingos the >roperty of Tu enli eth century Fox Film Corporation and are u sed under licet** sz c z e g ó ły i prenum erata p a t r o n i m e d i a l n i : e m D l k o n e * p l R a d \ o 2 & C A

37 > ROZMAITOŚCI w ijin tygoccniu: KRZYZÓWKA O WYLĘGARNI NERWÓW (RZĄDZĄ UKŁADEM), JOLKA O WYLĘGARNI IKON (POPKULTURA), A SZARY O WYLĘGARNI RELIKWI Szary wiruje pył MARCIN PIESZCZYK Miłość aż po grób, czyli szarp ajmy ciało na sztuki CIEKAWE, ŻE NIEKTÓRE KO- pieśni Z młodej piersi się wyrwało. Szarego zresztą zawsze biety bardziej dbają o groby swoich mężów, niż dbały o swoich mężów za ich uparli się właśnie na ten or intrygowało, dlaczego wszyscy życia - powiedziała Szara, gan - tak, jakby czymś różnił gdy podczas spaceru z Szaiym się od swych towarzyszy niedoli. Przecież nerki Kościuszki, po Powązkach zauważyła znajomą porządkującą grób trzustka Norwida, ślemęża. - To zupełnie dziona Gombrowicza jak w stosunku narodu do jego wielkich Skłodowskiej-Curie czy jelito grube synów - powiedział mogłyby nie mniej Szary. - Weźmy taką Skałkę: krakusy niejedną świątynię patriotycznie umaić położyły tam Wyspiańskiego, ale wcześniej Jeśli jednak myślicie, czy mauzoleum. nie chciały, żeby został dyrektorem Teatru Miejskiego. aktorkę Szczepkowską niepod że wraz z ogłoszeniem przez Szymanowski spoczął w pokoju, ale najpierw, zaszczuty, ćwiartowania oraz fetowania ległości skończyła się epoka musiał opuścić swój pokój drogich ciał (zamiast fetowania rektora warszawskiej akademii muzycznej i schronić się mylicie. Gdy Szarzy przeczytali drogich zmarłych), to się grubo w prowincjonalnym wówczas w gazecie, że relikwie Być Może Zakopanem. Miłosz szczęśliwie Największego Polaka XX Wieku nawiedzą wkrótce ojczyznę, dla siebie miał problemy dopiero po śmierci. wyobrazili sobie, jak kości śród- Ale Polacy fetują swych rodaków, a raczej ich zwłoki, nie krążyć po gospodarnej Wielko- ręcza (symbol pracy) będą tylko wzniosłym miejscem, lecz polsce; kości stępu - po górach także pięknymi pogrzebami. Łatwo ulegająca wzruszeniom ków tak uwielbiał spacerować); (po których Właściciel Szcząt Szara uważała, że taki pochówek mostek (zamiast serca) nawiedzi drogi Zmarłemu Kraków; to jak kropka nad i spełnionego życia. Szary natomiast był czaszka zawita do stolicy, a niezbyt reprezentacyjne rzepki, dziwnie pewien, że osoby, które kroczyły w kondukcie za trumną łokcie i piszczele obsłużą ścianę Mickiewicza czy Słowackiego, wschodnią. zamiast zaczytywać się w ich - Uwielbiam średniowiecze dziełach, wolały raczej zagłębić - zadeklarowała Szara - ale myślałam, że to, co było potrzebne się w kronice towarzysko-kryminalnej Ilustrowanego Kuriera w czasach braku książek i TVP Codziennego. Ale i tak wieszcz Info, mamy już za sobą. - Mnie numer jeden i numer dwa mieli to przypomina wyprzedawanie nieźle. Dużo gorzej skończyli ci, przez Izabelę Łęcką domowej którym nie dane było powrócić zastawy - powiedział Szaty. na ojczyzny łono. iym urządzano jatkę. W kontekście podróży kość jej rodziny nie należy do - Łęcka jeszcze udaje, że wiel serca Chopina przez pół Europy przeszłości, ale Wokulskiemu w zupełnie nowym świetle stanąć muszą słowa patriotycznej Farewell, miss Iza, farewell... coraz bardziej otwierają się oczy. 72 PRZEKRÓJ 9 LIPCA 2009 Wymyślił i narysował Marek Raczkowski KONKURS < Uwaga, konkurs!!! Czytaj Prze ;rój i wygraj! Co jest najwspanialsi /m wynalazkiem człowieka? Osc >a, która jako pierwsza wyśle prawidłową odpowiedź na ad es rozrywka@przekroj.pl, otrzyr ia książkę Marty Kuszewskiej Sz rsą kadr". Odpowiedź z zeszłeg tygodnia: najpopularniejsze przekrojowe" imię to Marcin. Idźcie i śmiejcie się! Wystawa rysunków Marka Raczkow skiego**^!^!] w Muzeum Karykatury w Warszawie, ul. Kozia 11 * SZATAN: Zapraszam państwa na projekcję filmu, który objąłem - że tak powiem - honorowym patronatem. Normalnie dalibyście mu gora dwie gwiazdki, jak zwykłym horrorom, którymi się brzydzicie, ale skoro zrobił go Lars von Trier, na pewno będziecie filozofować i szukać drugiego dna, krótko mówiąc - zrobicie mu taki PR, że Watykan szlag trafi, a mnie wzrosną notowania. Z góry dziękuję. KRYTYCY: (obruszają się) Akt2. Poseansie SZATAN: (zaciera kopyta) KRYTYCY: (złośliwie dają filmowi po góra dwie gwiazdki i stawiają brawurową tezę, Że von Trier skończył się na Dogville ) KURTYNA opada bezsilna. Rozkąpielówkowanie Nago, w gaciach czy w O upadku tajnej władzy chwila namysłu KĄPIELÓWKI SZEFA BRYTYJSKIEGO WYWIADU ZATRZĘSŁY powagą jednej z najbardziej legendarnych tajnych służb, kiedy żona sir Johna Sawersa, nowo powołanego dyrektora MI 6, zamieściła rodzinne zdjęcia z wakacji na portalu społecznościowym Facebook. Szef wywiadu paradował w kąpielówkach Speedo, co jest przecież dość naturalne na plaży w upalny dzień. Chyba lepiej szpieg nad szpiegami nie mógłby być ubrany. Innym problemem było ujawnienie adresu domowego, adresu dzieci (dorosłych) itd. Cóż, tajemność tajnych służb zawsze była owiana słuszną i pochwały godną tajemnicą. W najsłynniejszych filmowych realizacjach szefowie posiadali co najwyżej inicjał. A tu nagle szef wywiadu nabiera ciała, imienia, tytułu szlacheckiego, adresu, konkretnych dość majtek. I właściwie staje przed nami nagi. I co? I chyba nic. No bo co? Ci, którzy chcieliby wiedzieć, kto jest sir Johnem Sawersem - zapewne to wiedzieli, ta inwestycja była koniecznością. Ci, którzy mieli zadbać o to, żeby nie wiadomo było co i jak z Sawersem - wydaje się, że przeinwestowali lub nie docenili potęgi cywilizacji cyfrowej. Czy szef pływający w kąpielówkach Speedo jest mniej wiarygodny od szefa ubranego i nieznanego? Niczego nie wiem o wywiadzie, żeby móc to ocenić. Ale gdyby tak zmagania wywiadów przenieść też na grunt wodny? Nagłe spotkanie wszystkich sze- REKLAMA Rozrywka na najwyższym poziomie na długie letnie v wieczory A ROMAN KURKIEWICZ fów (szefowych?) wywiadów świata? Wszyscy na kąpielowo? Łagodnie? Pływająco? Słonecznie? Może to jest największy problem, że zaprzecza to istocie wizerunku szpiega? Że prochowiec? Że w deszczu? Że po ciemku? Że szybki, czyli raczej samochodem? Że broń? Że sprzęt nagrywający? Ale przecież dzisiejszy szef wywiadu to jak prezes wielkiej korporacji. Chyba. I ma prawo mieć wakacje. Rodzinę. I może nawet kąpielówki. Problemem jest, czy to powinny być kąpielówki Speedo? Czy teraz nie będziemy patrzyć podejrzanie na każdego, kto ma speedo? Jak na szefa wywiadu? I dokąd on płynie? Jak on/ona stoi? Kto stoi za nimi? Właściwie czy można wyobrazić sobie lepszy temat ogórkowy niż kąpielówki szefa wywiadu? Chyba jednak można, chciałbym, żeby zostały ujawnione stroje kąpielowe rodziny królewskiej,. marzyłbym o ujrzeniu fotografii prezyden- 4^ ta w kąpielówkach, przyszłych prezydentów, ^ A byłych, cały naród w kąpielówkach chciał- i bym ujrzeć. I wówczas prawda byłaby naga. A majestat nie taki groźny. I dopiero teraz.. zrozumiałem, że kąpielówki szefa brytyjskiego MI 6 są właściwym upadkiem imperium i każde następne rozkąpielówkowanie będzie ten upadek pogłębiało. Sowa Minerwy nie wylatuje o zmierzchu w kąpielówkach. I z tym już pozostanę. Ale mam gdzieś jakieś kąpielówki. Może także speedo? Będę naprawdę groźny. Być na ustach wszystkich to nie to samo co na językach Krzysztof Bilica Wydanie specjalne GRYI ZABAWY UMYSŁOWE KRZYŻÓW EK Wydania specjalnego G RY I ZABA W Y U M YSŁO W E" szukaj w punktach sprzedaży na terenie całej Polski.

38 KRZYZOWKANR 27/28 PRZYGOTOWUJE ZESPÓŁ KALIBER 45 r a n o n n a k o n ie c STO PKLATKA FO R M A T NR 27/28 WYRAZY 10-LITER0WE: WYLĘGARNIA IKON MŁODSZE POD OPIEKA WYRAZY 9-LITEROWE: CZŁOWIEK Z KLOSZEM INIE BEZ BEZ CHŁOPINA Z CHOPINA WYRAZY 7-LITEROWE: SZLIFOWANY NA WOJNIE TOWARZYSZ PODRÓŻY PO KAŁUŻY TOPIONO WNIEJ ROKOKOWE SMUTKI CHODZĄ WKORRALACH WYRAZY 6-LITEROWE: GWARDIA PIĘKNA PLACÓWKA Z WYMÓWKAMI TANIEC GO NIE OBUDZI NA POCZTÓWCE OBYWA SIĘ BEZ ŚWIATŁA WIETRZONE NA DWORZE WYRAZY 5-LITEROWE: SPRZEDA WIEŻY BILET NI PŁYWAK PO NI PSIE PIWO Z NIA OAZA NIEPARZYSTO- K0PYTN0ŚCI MIÓD WNIMKRĄŻY ZAPALONY WLOŻY WYRAZY 4-LITEROWE: BO SŁONECZKO BYŁO BEZ SERCA POŻAL SIĘ TUŁÓW NA WSCHÓD OD KRÓLA FEBRA BIERZE SIĘ DO ROBOTY Sponsorem nagród jest FORMAT - producent nowoczesnego oprogramowania edukacyjnego A U TO R : JE R Z Y S U C Z EK Określenia podano w innym szyku niż kolejność wyrazów w diagramie. W diagramie ujawniono niektóre litery Po wypełnieniu diagramu należy rozszyfrować następujące hasło: K4_D12_D6_H3_B3_E7_E2_I11_K10_B1_A7_ / B10_K11_F8_ / J5_A2_C4_A9_B12_K7_K2_E11_. ^ ^ 8^ ^ ^ [kęj2jj_27/2 8 jj<rzyżówkęjir_27/28 możesz też wydrukować ze strony JE S Z C Z E R A Z R AC ZKO W SKI Litery z oznaczonych pól czytane- poziomo utworzą wyraz-rozwiązanie. POZIOMO: 4. Z PZPN-u 5. PIÓRKIEM I WĘGLEM 7. ZOSTAW WIADOMOŚĆ 8. RZĄDZA UKŁADEM 9. MNIEJ NIŻ KSERO 12. GDAŃSKI NA STATKI 16. NIE WYCHODZI Z KINA 17. ORIENT 18. PROSZĘ Ml STAD WYJŚĆ" STAD 19. ZAKŁAD STOI PIONOWO: 1. GRABA KRABA 2. Z AMERYKI 3. KAŻDA POTWORA 5. KSIĄŻKA 0 MARZENIACH 6. KURS FRANKA KIMONO 10. BALET KLASYCZNY 11. POD PŁASZCZYKIEM 13. PRZEPŁYWA PRZEZ WISŁĘ 14. BITY W USA 15. KILKA ZDAŃ /Z c te O Y s z z f v» A Ł E n '^^\JĆ0 CHĄ i 2APei»tJi Art cte z t Z * R o ^ / E H ^ i e H / 4 ^ \j\czeco cieuaujećo) Wygraj jeden z 10 NOWOCZESNYCH PRO GRAMÓW EDUKACYJNYCH Pamięć" (Biuro Informatyki Stosowanej FORMAT). Rozwiąż krzyżówkę lub jolkę i prześlij do nas hasło. Wyślij SMS o treści PRKK.HASLO JOLKI lub PRKK.HASLO KRZYZOWKI na numer Rozwiązania możesz także przysłać na kartce pocztowej (decyduje data stempla) na adres: Przekrój ul. Wiejska 19, Warszawa, z dopiskiem: jolka 27/28" lub krzyżówka 27/28". Na prawidłowe rozwiązania czekamy do 26 lipca 2009 roku. Koszt SMS-a: 2 zł netto/2,44 zł brutto. Dane osobowe uczestników konkursu w zakresie: imię i nazw isko, adres zam ieszkania, numer telefonu stacjonarnego lub komórkowego, będą przetw arzane przez organizatora konkursu, tj. Edipresse Polska S A z siedzibą w W arszaw ie przy ul. W iejskiej 19, w celu realizacji um owy przystąpienia do konkursu i jego prawidłowego przeprowadzenia lub marketingu w łasnych produktów lub usług organizatora konkursu. Gw arantujem y prawo wglądu do swoich danych osobowych oraz Ich poprawiania, jak również żądania zaprzestania przetw arzania danych. Podanie danych jest dobrowolne. Dane osobowe nie będą udostępniane innym podmiotom. Regulam in konkursu został wyłożony do wglądu w siedzibie organizatora konkursu. ROZWIĄZANIA7 NR-25 KRZYŻÓWKA: SZPAGAT Poziomo: 4. t a r c z a s y re n y - z d e rz a k 5. b u łk a MIESIĄCA - ROGAL 7. MIEJSCE ŚWIADCZENIA STOSUNKU W PRACY - AGENCJA 8. A JA W PC - PAJAC 9. KNIEJE, NIE PIJE - HARCERZ 12. SZARY WIRUJE PYŁ - TORNADO 16. JAK CYK CYK BUM - BOMBA 17. CZŁONEK Z ŻELAZA - PROTEZA 18. ILORAZ INTELIGENCJI - WYNIK 19. WYDAJE RESZTĘ - ZDRAJCA Pionowo: 1. s t a r s i pano w ie - s z la c h t a 2. ż a r Z NIEBA - METEOR 3. W SKLEPIE Z JAJAMI - KASJER 5. DOBRZE SIĘ SKŁADA - RAPORT 6. WODOWISKO - GEJZER 1 0. PIĄTY NA MELINIE - ELEMENT 11. ZE ŚWIECĄ JEJ SZUKAĆ - ZAPAŁKA 13. ZOO NA O - OGRÓD 14. DO UCHA I DO ZĘBÓW - NITKA 15. BÓJKA - OBAWA JOLKA: NIECH NA MNIE GEIGER NIE LICZY (z wiersza Mariana Załuckiego) Rzędami: s s a k, a n a l it y k, g a r d e r o b ia n a, p u c k, TW IST, REW IE, EZOP, WICENACZELNY, ŁAŃCUCHY, NOGA Kolumnami: n e g a t y w, ik a r, s k a r b ie c, s z e w c y, KAMERTON, PALCE, GALOP, BURSZTYN, LISICE, AKWALUNG, HYMN, AMERYKA LA U R E A C Iz NR' 23 KRZYŻÓWKA: Małgorzata Ciba, Dwikozy; Irena Machowska, Kraków; Stanisław Pawlak, Olsztyn; Emil Przychodzeń, Warszawa; Małgorzata Urbanowicz, Tychy JOLKA: Ewa Hiper, Częstochowa; Halina Mochniej, Wrocław; Barbara Piskadło, Opole; Magdalena Tomasiewicz, Warszawa; Janusz Wyjątek, Nowy Tomyśl FOT. MACIEJ SKAWIŃSKI/FORUM (2) REKLAMA KUBA DĄBROWSKI World Press Powódź Reporter w delegacji, która zamieniła się w misję i zaowocowała światowym rozgłosem Pół roku później zdjęcia Skawińskiego dostają trzecią nagrodę na konkursie World Press Photo. Fotograf powoli odsuwa się od rynku prasowego i koncentruje się na własnych, autorskich projektach ROK 1997, POCZĄTEK LIPCA. W POŁUDNIOWĄ Polskę, Czechy i Austrię uderza niespotykana fala opadów. W ciągu doby spada nawet cztery razy więcej deszczu niż w czasie przeciętnego letniego miesiąca. A przecież pada dłużej niż jedną dobę. Poziom wody w rzekach gwałtownie się podnosi. Odra i Nysa Kłodzka zaczynają wylewać. Zalane są graniczne Chałupki, Kłodzko i dziesiątki mniejszych miejscowości. Fala zbliża się do Opola i Wrocławia. Zaczyna się powódź tysiąclecia. Kilka dni wcześniej Maciej Skawiński przeprowadza się z Wrocławia do Warszawy, pracuje jako fotoreporter w centrali Rzeczpospolitej. Nie zdążył się jeszcze zadomowić, a gazeta wysyła go na tem at w rodzinne strony - do Kłodzka. Skawiński wsiada w redakcyjny samochód z kierowcą (kiedyś standard, dziś zapomniany luksus) i wyrusza w drogę. Przed Kłodzkiem trafiają na nieprzejezdny most. Fotograf odsyła auto do Warszawy, m ost pokonuje pieszo. Dalej porusza się okazjami. Dwa dni delegacji zmieniają się w dwa tygodnie. Reporter w miarę możliwości przemierza cały zalany region. - Największym problemem była logistyka codziennego dostarczania zdjęć do redakcji - wspomina Skawiński. - Jak w pozbawionych bieżącej wody i telefonu miejscowościach wywołać klisze i wysłać kadry do Warszawy? Trzeba było kombinować. Wywoływacz zdarzało mi się robić z rozsadzającej koreks gazowanej wody mineralnej, a m o dem podłączać do wojskowych radiostacji. Samo robienie zdjęć w czasie kataklizmu jest stosunkowo proste. - Ludzie w takich sytuacjach po prostu chcą być fotografowani, chcą, żeby świat poznał ich tragedię - opowiada reporter. - To właśnie na uczuciach tych ludzi trzeba się skupić podczas pracy. Trzeba pamiętać, że reporter nie jedzie w rejon klęski żywiołowej po to, żeby zrobić fajne, efektowne kadry. Jeździmy w takie miejsca, żeby opowiedzieć historię. I Na rynku było wtedy dużo mniej fotom* afów. V W iedzieliśm y że jeśli nie zrobimy dom rego MACIEJ SKAWIŃSKI J zdjęcia, to go po prostu nie będzie Idźcie i śmiejcie się! Wystawa rysunków Marka Raczkowskiego w Muzeum Karykatury w Warszawie, ul. Kozia PR Z E K R Ó J 9 LIPC A D I G I T / \ L IKUS IXUS100IS Kreuj zdjęcia. Twórz historie. j C a n o n

39 ERGO H E S T IA Wybieram najlepsze ubezpieczenie A C /O C ^, dla mnie. Ponieważ nade wszystko cenię sobie wygodę, a w Ergo Hestii mają najlepszy system likwidacji szkód. Do tego wszędzie mogę się czuć bezpiecznie, mam również ubezpieczenie kosztów leczenia za granicą. Zresztą nie tylko ja, ale i moja rodzina. I to na cały rok. Wystarczy, że kupię pakiet AC/OC przed końcem sierpnia. Ergo Hestia dopasowuje się do potrzeb kierowców jak nikt inny. Nic dziwnego, że w 2008 r. pozyskała najwięcej nowych klientów. Najlepszy wybór Ergo Hestia. Jestem pewien opłata za połączenie zgodna z cennikiem operatora szczegóły oferty na

Pokazać jeszcze

M A M A I PIERWSZA KSIĘŻYC 1969 ' JOLANTA KWAŚNIEWSKA W SPORZE Z NAJSZTUBEM STARA HISTORIA NOWE FAKTY >46 - PDF Free Download (2025)

References

Top Articles
Latest Posts
Recommended Articles
Article information

Author: Aracelis Kilback

Last Updated:

Views: 6190

Rating: 4.3 / 5 (64 voted)

Reviews: 87% of readers found this page helpful

Author information

Name: Aracelis Kilback

Birthday: 1994-11-22

Address: Apt. 895 30151 Green Plain, Lake Mariela, RI 98141

Phone: +5992291857476

Job: Legal Officer

Hobby: LARPing, role-playing games, Slacklining, Reading, Inline skating, Brazilian jiu-jitsu, Dance

Introduction: My name is Aracelis Kilback, I am a nice, gentle, agreeable, joyous, attractive, combative, gifted person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.